[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widząc Irenę, podniósł do góry dłonie w gumowych rękawiczkach. No, jesteś!! wykrzyknął i rozłożył ręce, prezentując się z każdej strony. Jak cisię podobam?Błysnęły blade pośladki w czerwonych stringach. Andrzej.?!!!Ten dzień jednak nie miał końca. Rozdział 26Aspirant Brodzik miała wrażenie, że ktoś jej robi głupi kawał. To przecież już było! Ognisko, pijane towarzystwo i ofiara.Tym razem napadnięty przeżył, ale, oczywiście, nikt nic nie słyszał i nic nie widział.Zuzanna była wściekła.Czekała teraz na raport techników z oględzin miejsca zdarzeniai przeglądała notatki ze wstępnych przesłuchań.Za godzinę mieli się pojawić świadkowie,żeby złożyć zeznania.Malarz Ignacy Sokołowski został uderzony tępym narzędziem w głowę.Otrzymał cios,który złamał mu nos i rozciął łuk brwiowy, stąd tyle krwi.Nos i łuk brwiowy to te punktyw twarzy, które podczas bójek należy specjalnie chronić.Krew ofiary mieli na sobie wszyscy,bo razem przenosili nieprzytomnego artystę do domu. Ta napaść jest bez sensu! westchnęła. Z reguły wszystkie zbrodnie są bez sensu. Aukasz się skrzywił. A dlaczego? Pomyśl: do napaści doszło niemal w tym samym miejscu i gronie, co poprzednimrazem.Jeśli to ktoś z nich.Nie, to by było bez sensu.Co się tak patrzysz? Ja? Chodzi ci o to, że morderca czuje się bezkarny? I robi się bezczelny? Tak? Ja nic nie mówię. Aukasz uniósł ręce obronnym gestem. Ale patrzysz! Jak poszło spotkanie z Szatanem? Wyraznie chciał zmienić temat.Nie mógł gorzej trafić. Chyba nie wypoczął na urlopie. Zuzanna zazgrzytała zębami. Aha.Nie był miły domyślił się kolega. Niemiły to za mało powiedziane.Upokorzył mnie.Nazwał Sherlockiem.I czemusię głupio śmiejesz? Jak chcesz, mogę być twoim Watsonem, Sherlocku.Zrobił unik, gdy rzuciła w niego długopisem.Jej nie było do śmiechu.Stałaze śledztwem w miejscu, nie miała jeszcze analizy od kryminalnych, a w szpitalu znalazłasię kolejna ofiara.Czyżby morderca rzeczywiście robił się coraz bardziej bezczelny? Zdaniemprokuratora Szatana zabójcą był Karol Wilk. Niewiele jest tu informacji o rodzeństwie wściekał się na wczorajszym spotkaniu. Mogą działać razem, ale to on znajdował się na miejscu zbrodni.Nie ma żadnych śladów anidowodów, że jego siostra tam była. Ale to ona się kontaktowała z Patejukiem. Zuzanna broniła swojej teorii. To, że przyjechała w dniu zabójstwa do Polski, o niczym nie świadczy. Wpadł jejw słowo. Rozmawiała z Patejukiem, ale skąd wiesz, czy brat nie rozmawiał z telefonuna kartę? Postaraj się bardziej.Nawet nie sprawdziłaś, co tak naprawdę robi Karol Wilk, gdziebywa, z kim się spotyka.Oczekuję, że bardziej się przyłożysz do pracy, Sherlocku.Przed wyjazdem na urlop mówił do niej per pani , teraz gładko i kąśliwie przeszedłna ty. Sherlocku !Upokorzona Zuzanna zacisnęła zęby.Już ona mu pokaże! Znajdzie mordercę i poda mugo na tacy! Sherlocku ! Też coś! Cham! Rozdział 27Irena siedziała z podkulonymi nogami na łóżku.W domu było cicho, wszyscy spalialbo po prostu nie wyszli jeszcze ze swoich sypialni.Jej, pożal się Boże, kochanek syczał, stojącprzy oknie: Kaśka wyszła, Mańka przyszła, Mańka wyszła, Kaśka przyszła.Tak jest u ciebie! Toma być ta sielska wieś? I to teraz, właśnie kiedy przyjechałem???Andrzej nie mógł jej darować wczorajszych chwil grozy: on ją wita, jak go Pan Bógstworzył, a ona, zamiast rzucać się mu w ramiona, siłą wypycha z kuchni, krzycząc, że zarazwejdą tu obcy ludzie! Nie tak sobie wyobrażał powitanie.W popłochu ukrył się w jej sypialni,a roztrzęsiona Irena zaczęła zmywać naczynia, mimo że talerze wyślizgiwały jej się z rąk.GdyKarol i Spiros weszli do kuchni, ogłosiła zbolałym głosem, że musi się położyć po wyjątkowowstrząsających wydarzeniach dnia.Zakręciła kran i pobiegła na górę.Andrzej biegał w panice po pokoju, zbierając z podłogi ubranie.Zrzucił frywolnyfartuszek, a za każdym razem, gdy się schylił po jakąś część garderoby, wypinał chudepośladki. Musiałeś się rozbierać? Wściekła Irena piorunowała go wzrokiem.Na samą myśl,że Karol ze Spirosem mogli zobaczyć gołego Andrzeja, robiło jej się słabo. Musiałaś spraszać tylu ludzi? Bronił się, wciągając spodnie. Chciałem ci zrobićniespodziankę! Zostawiłaś straszny bałagan.Zmywałem! Nago?! W fartuchu, do cholery! I w rękawicach! Ciszej! Przecież krzyczę szeptem! W co ty mnie wplątałaś?! Wplątałam?! Wszystko się w niej gotowało z oburzenia. Mogłeś zadzwonić, żeprzyjeżdżasz.W jakim świetle stawiasz mnie przed dzieckiem?! Goły facet w stringach przyzlewie! W fartuchu, moja droga, w fartuchu! Wiem, wiem, i w rękawicach!Patrzyli na siebie, jak gdyby zaraz mieli sobie skoczyć do gardeł.Andrzej ze złościązapiął ostatni guzik koszuli i zaczął wiązać krawat.Włożył garnitur i usiadł sztywno w fotelukoło łóżka.Irena popukała się palcem w czoło. Do rana w garniturze będziesz siedział? Przecież teraz w nocy nie wezwieszkierowcy przy tylu ludziach.A zaręczam, że nie zasną szybko po tych wydarzeniach. Jakich wydarzeniach? Rozbieraj się, wszystko ci opowiem. O, nie! W garniturze czuję się bezpieczniej. A jak sobie chcesz! Irena przebrała się w piżamę za drzwiami szafy i z irytacjązgasiła światło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]