[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiemy dotychczas, czy jest to genetyczna skłonność, czy teżwywołuje tę chorobę jakiś wirus.- Czy nie da się tego wyleczyć? - Niestety,Anno - odparł łagodnie.- Nie wiemy nawet jak to leczyć.Spojrzała na niego zprzerażeniem.- Czy jego stan się pogorszy? - Choroba zwykle postępuje.Szczerzemówiąc, na podstawie tego, co mówiłaś, pogarsza mu się w szybkim tempie.Obawiamsię, że niedługo już nie będziesz mogła opiekować się nim w domu.Pokręciwszystanowczo głową, powiedziała: - Nie ma powodu, by musiał udać się do jakiejśinstytucji.Wiem jak obchodzić się z chorymi; moja teściowa miała poważny wylewi opiekowałam się nią aż do śmierci.Doktor Cohn zmierzył ją posępnym wzrokiem.- Wylew to jedna sprawa, a choroba Alzheimera to druga.Filip może stać się niedo wytrzymania.Musisz być na to przygotowana.Tu nie wystarczy twoja chęćopieki nad nim.Z czasem nie będziesz mogła tego robić i nie chciałbym, żebyśczuła się winna.Anna odwróciła wzrok; do oczu napłynęły łzy.W końcu wzięła sięw garść i prostując ramiona zapytała: - Jak długo będę mogła się nim zajmować? -Trudno powiedzieć.Może kilka miesięcy, może kilka lat.Anna wyszła z gabinetuzdruzgotana.Bez celu jezdziła kilka godzin po San Francisco próbując zebraćodwagę, by wrócić do domu.Jak miała stanąć przed Filipem z takimiwiadomościami? Odczuwając niezmierną potrzebę porozmawiania z kimś, wpadła napocztę i odszukała automat telefoniczny.Ale do kogo ma zadzwonić? Pomyślałachwilę, spojrzała na zegarek, po czym wykręciła numer do biura Adama.Odebrałasekretarka.- Mówi Anna Coulter.Czy mogę rozmawiać z panem Gaynem? - Zobaczę,czy jest.Chwileczkę.Błagam, bądz - chciała krzyknąć do słuchawki.Błagam,bądz.Błagam.Adam sam się sobie dziwił, że tak spokojnie zareagował, kiedysekretarka poinformowała go o jej telefonie.Osiągnął do pewnego stopniawewnętrzny spokój, wyrzucając Annę ze swoich myśli i na Boga nie zamierza goutracić.Tęsknił za nią, ale stracił ją już tyle razy, że nie miał już sił, byponownie przez to przechodzić.Pogardzając swoją słabością, powiedziałsekretarce - Mario.powiedz pani Coulter, że nie możesz jej ze mną połączyć.Kiedy Maria przekazała tę wiadomość, Anna ścisnęła słuchawkę tak mocno, aż jejzbielały palce.Myślała, że zemdleje.Odwiesiła słuchawkę, następnie kucnęła wszklanej budce i płakała jak skrzywdzone dziecko.To był ostatni raz, kiedypróbowała zadzwonić do Adama.Nawet w ten okropny grudniowy dzień, w którymumieściła Filipa w domu opieki, zatrzymała swój smutek dla siebie.W końcubolało ją to coraz mniej.Chociaż nie potrzebowała pieniędzy, otworzyła nowebiuro pośrednictwa w handlu nieruchomościami w pobliżu San Mateo i pogrążyła sięw pracy.Jedyną ulgę dawały jej cotygodniowe telefony do Evie - Piotrowiprzedłużono kontrakt w Norwegii - dzwoniła więc, by upewnić się, czy są nadalbardzo szczęśliwi.Evie zapewniła, że tak.Pewnego deszczowego wieczoru, Annawróciła wyczerpana z seminarium dotyczącego zmian w systemie podatkowym izastała zmartwioną Consuelę, która czekała na nią.- Pani Coulter - dzwonili zdomu opieki.Prosili, żeby pani natychmiast zadzwoniła.Z bijącym sercemwykręciła numer, czyżby zasłabł? Zranił się w jakiś sposób? Lecz wiadomość byłaznacznie gorsza: Filip umarł we śnie wczesnym wieczorem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]