[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłeś małym chłopcem na wpółprzytomnym ze strachu - a on widział twój stan i znając cię, wykorzystał go przeciw tobie,tylko dla swojej okrutnej zabawy.Przez pół życia Spencer starał się uwierzyć w scenariusz, który teraz mu przedstawiała.Ale dziura w jego pamięci ciągle nie była zapełniona.Być może amnezja powstała dlatego, żeprawda różniła się od wersji, w którą tak bardzo chciał uwierzyć.- Idz - powiedział ochrypłym głosem - biegnij do samochodu, uciekaj stąd, jedz doDenver.Nie powinienem ciągnąć cię tutaj.Nie mogę cię prosić, żebyś była dłużej ze mną.- Zostaję z tobą.Nigdzie nie pojadę.- Mówię poważnie.Zabieraj się stąd.- Nie ma mowy.- Wyjeżdżaj i zabierz z sobą psa.- Nie.Rocky skomlił, trząsł się i kulił obok filaru z krwistoczerwonej cegły.Spencer niewidział jeszcze, żeby kiedykolwiek tak cierpiał.- Wez go z sobą.On cię lubi.- Nigdzie nie pojadę.Do diabła, tak postanowiłam, a ty nie będziesz mi dyktował, comam robić!Złapał ją za skórzaną kurtkę i prawie uniósł w powietrze, chcąc za wszelką cenę, żebygo zrozumiała.W szale wściekłości, strachu i samopotępienia odważył się jeszcze raz spojrzećjej w oczy.- Na Chrystusa, czy po tym, co zobaczyłaś i czego się dowiedziałaś, nadal nierozumiesz? W tym pomieszczeniu, w tej rzezni zostawiłem cząstkę samego siebie, cząstkę, zktórą nie mogę żyć.Jak ci się zdaje - co to może być? Coś gorszego niż katakumby, gorszegoniż cała reszta.Musi to być coś gorszego, bo całą resztę zapamiętałem! Kiedy tam wrócę i przy-pomnę sobie, jak z nią postąpiłem, nigdy już nie będę mógł o tym zapomnieć, nigdzie się przedtym nie schowam.To, co tam znajdę, jest jak ogień, wypali mnie.Kiedy stamtąd wyjdę - niebędę sobą, Ellie, ponieważ dowiem się, co jej zrobiłem.Z kim wówczas zostaniesz, w tymzapomnianym przez Boga miejscu?Podniosła rękę i przesunęła palcami po jego bliznie, chociaż próbował się uchylić.Powiedziała:- Nawet gdybym była ślepa, gdybym nigdy nie widziała twojej twarzy, znam cięwystarczająco, żebyś mógł złamać mi serce.- Ellie, na Boga!- Nie ruszę się stąd.- Błagam cię.- Nie.Nie potrafił gniewać się na nią, zwłaszcza na nią.Puścił ją.Stanął z rękami zwisającymipo bokach.Miał znów czternaście lat.Poczuł się urażony, przestraszony i zagubiony.Położyła rękę na gałce blokady dzwigniowej.- Zaczekaj.- Wyciągnął pistolet zza paska dżinsów, zwolnił bezpiecznik, wprowadziłnabój do komory i podał jej broń.- Musisz mieć oba pistolety.- Zaczęła protestować, ale uciąłkrótko: - Miej go w ręce.Trzymaj się z dala ode mnie, kiedy tam wejdziemy.- Spencer, cokolwiek sobie przypomnisz - niezależnie od tego, jakie to będzie potworne- nie zamienisz się przez to w swojego ojca, przynajmniej nie w jednej chwili.- Skąd wiesz.Od szesnastu lat kopię w swojej pamięci, próbując sobie cośprzypomnieć, ale mi się nie udaje.Jeśli teraz odkryję.Zabezpieczyła pistolet z powrotem.- Ellie.- Nie chcę, żeby przypadkowo wypalił.- Mój ojciec mocował się ze mną na podłodze, gdy byłem mały, łaskotał mnie i stroiłminy.Grał ze mną w piłkę, gdy chciałem nauczyć się rysować, uczył mnie cierpliwie.Alekiedy nie bawiliśmy się, ten sam człowiek przychodził tu do podziemi i torturował długimigodzinami, a nieraz całymi dniami, kobiety i dziewczęta.Przechodził z łatwością z tego światado tamtego na górze.- Nie mam zamiaru trzymać odbezpieczonego pistoletu, jakbym się obawiała, że jesteśdegeneratem, skoro wiem, że nie jesteś.Proszę cię, nie żądaj tego.Lepiej skończmy to, po co tuprzybyliśmy.Spencer przez chwilę się koncentrował.Panowała głęboka cisza.Nic się nie poruszało.Nie było szczurów ani zdegenerowanych, ani normalnych.Dresmundowie dostali polecenie,żeby je wytruć.Otworzył czarne drzwi.Zapalił światło.Zawahał się, a potem wszedł do wewnątrz.Przygnębiony pies powlókł się za nim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]