[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepraszam panią - Alicja zwraca się do dziewczyny za ba-rem.- Czy moglibyśmy na godzinkę zostawić te rzeczy u pani?- Pewnie - mówi dziewczyna i jednym ruchem zgrabnej nogiprzesuwa toboły Marcina za bar.Marcin wyraznie miałby ochotę jeszcze coś powiedzieć - mo\e ozgrabnej nodze, a mo\e o bezceremonialnym potraktowaniu jegorzeczy - ale Paweł bierze go pod rękę i wyprowadza jak staruszka.Schody są rzeczywiście strome, a stopnie wąskie.Trzeba conajmniej tygodnia w gipsie i przyzwyczajenia, by zdecydować sięna samodzielne wejście.Dlatego Marcin bez dyskusji i komentarzyprzyjmuje pomoc brata.Alicja zabezpiecza tyły.Restauracja okazuje się zaskakująco przyjemnym miejscem.Otej porze są jedynymi gośćmi i wkrótce dobry obiad rozładowuje139sytuację.Marcin opowiada Alicji o swojej pracy i ostatniej sesjizdjęciowej nad morzem.W trakcie rozmowy ceremonialnie prze-chodzą na ty, pijąc bruderszaft cappuccino.Paweł odzywa się tyl-ko monosylabami.Kolekcja mody zimowej nie interesuje go wnajmniejszym stopniu, ale powoli zaczyna być zazdrosny o uwagęAlicji.- To niemo\liwe, \ebyś nie miała nic wspólnego z modą.Laicynie zadają takich pytań - stwierdza w końcu zdumiony Marcin.- Bo miałam - odpowiada Alicja po prostu.- Byłam modelkąMody Polskiej.- Mody Polskiej? O rany, to jakieś dwadzieścia.- Wieki temu - ucina Alicja, litościwie uniemo\liwiając Marci-nowi palnięcie kolejnej gafy.- Wreszcie rozumiem, skąd to wyczucie stylu - zapala się Mar-cin.- Co byś powiedziała na sesję zdjęciową?- Powiedziałabym: zobaczymy.Tymczasem przepraszam was nachwilę.Obaj mę\czyzni spoglądają za oddalającą się Alicją.Co tu du\ogadać, nogi do szyi nie mają wieku.- O co ci chodzi? - pyta Paweł wściekłym szeptem.- Człowieku, wyluzuj raz w \yciu - wzdycha Marcin.- Parę dni temu była dla ciebie dobrze zakonserwowaną sta-ruszką!- A teraz widzę, \e jest rewelacyjnie zakonserwowaną staruszką.Wyluzowanie nigdy nie było specjalnością Pawła, ale nie mo\esię nie uśmiechnąć na ten szczególny rodzaj komplementu.- Od kiedy interesują cię portrety?- Jakie portrety? Tylko akty - odpala Marcin natychmiast.Obajbracia zaczynają się śmiać z tego samego dowcipu, co nie zdarzyłoim się od dawna.Jakie to szczęście, \e Alicja jest Alicją.Inaczej, słysząc rozmo-wę i śmiechy przy stoliku pod oknem, do końca \ycia pozostałabyw damskiej toalecie, tonąc we łzach i dociekając, co zrobiła nietak.A tak, poprawia usta, wzburza włosy i z uśmiechem wraca dostolika.- Tymczasem mogę panom zaproponować tylko akt przerywany.- Słucham? - odpowiadają chórem bracia Radczyńscy.140- Przerywamy zabawę.Chciałabym być w domu o siódmej.Wy-chodząc z restauracji, Alicja szybko wybiera jeszcze numer Mał-gorzaty.Telefon nie odpowiada.141Rozdział 8Piątek, 14 czerwca 200.Rano na Merliniego jak zwykle pusto.Trochę obcokrajowców.Sklep z artykułami do nurkowania i gad\etami pływackimi jeszczezamknięty.Ola spogląda przez szybę.Zawsze miała słabość dokostiumów kąpielowych, nie do opalania, ale do pływania, takichjak te na wieszaku.Kiedy jeszcze trenowała, najczęściej chodziław białym bawełnianym, który po zamoczeniu ukazywał zdumio-nemu światu wszystkie dziewczęce wdzięki, co dla czternastolatkibyło raczej przykre.Przez chwilę chciała nawet namówić Aleksandra na wspólny po-ranek na basenie, ale zrezygnowała.W końcu pływał w większościwód tego świata, jaką\ atrakcją mo\e być dla niego dawna War-szawianka.Zamyka ubranie i torebkę w szafce, mocno zaciska pasek z chi-pem, \eby nie spadł jej z ręki.Trochę za mocno.W basenie rekreacyjnym prawie nikogo nie ma.Ale dzisiaj Olama ochotę zacząć od zje\d\alni.Jest tak mało chętnych, \e mo\e\aden niecierpliwy młodzieniec nie wjedzie jej piętami w nerki jakostatnim razem.Idzie krętymi schodami na górę.Z tej wysokiejjeszcze nie próbowała.Niebieska rura wychodzi na zewnątrz bu-dynku.Zapala się zielone światło.Ola odbija się od poręczy i ju\sunie jak na bobslejach w Krynicy.Jakie tempo, jedzie, bach! - ju\w wodzie.Spada jej ramiączko.Zmieje się na głos.Jeszcze raz nagórę.Teraz zjedzie na brzuchu, ignorując piktogram zabraniającytakich zabaw na du\ej zje\d\alni.Co tam! Jest tak do znudzeniagrzeczna, \e od czasu do czasu mo\e sobie chyba pozwolić.Ijeszcze tyłem.Uff.To był głupi pomysł.Ramiączko znowu spa-dło.Dwóch Japończyków wygrzewających się w jacuzzi przyglądasię jej zabawom.Jeden skłania się lekko w jej stronę.Ola od-wzajemnia ukłon.Japończyk wykonuje zapraszający gest, ale Ola142wyczerpała ju\ swój limit niegrzeczności, bo rusza zdecydowaniew przeciwną stronę, do basenu.Nasuwa okulary.Wskakuje.Płynie swobodnie, zanurzając się iwynurzając rytmicznie.Czemu widzi jego twarz przed sobą, takjakby płynął jej na spotkanie? Uśmiecha się w wodzie sama dosiebie.Czy to ten rytm, czy delikatne dotknięcie wody sprawiło, \ecałym ciałem przypomniała sobie wczorajszy wieczór u Aleksan-dra?Po trzeciej długości zatrzymuje się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]