[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym, gdyby bogactworozdawano w ten sposób, pieniądze straciłyby wszelką wartość.Stałyby siębezu\yteczne.A bez u\ytecznych pieniędzy załamałby się cały system społeczny,który tak bardzo kochamy.A ja wam na to odpowiadam: no i co z tego? Istnieją innesposoby na mierzenie wartości człowieka.A wy odpowiadacie mi z pasją, \e je\elinie będziemy mieli miernika wartości przeliczalnego na pracę, samo pojęcie wartościzniknie.W odpowiedzi na to uśmiecham się tylko i potrząsam głową.Sama praca i jejowoce staną się środkiem płatniczym.Ale, chwileczkę, sprzeciwicie się, w ten sposóbpojęcie wartości wróci tylnymi drzwiami! Dlatego \e człowieka, który produkujecegły, nie mo\na porównywać z tym, który, na przykład, maluje portrety.Materiałrównie\ ma wartość, z uwagi na naszą potrzebę porównywania.ale, ach, czy\ niepróbowałem podwa\yć zało\enia, \e są nam niezbędne takie skomplikowanestruktury wartości? A wy pytacie: do czego zmierzasz, Tehol? Odpowiadam na towzruszeniem ramion.Czy powiedziałem wam, \e mój wywód jest wartościowymsposobem na spędzenie czasu? Nie powiedziałem.To wy przyjęliście takie zało\enie.I w ten sposób dowiedliście, \e mam rację! Przepraszam, panie odezwał się Bugg. Co właściwie chciałeś udowodnić? Zapomniałem.Ale dotarliśmy na miejsce.Spójrzcie, panowie, oto biedni.Stali przy wejściu na stare rondo targowe, z masą nędznych schronień, w którychroiło się od ludzi.Rozpalono kilka wspólnych ognisk.Cały obszar otaczał pierścieńodpadków głównie psich i kocich kości w którym roiło się od szczurów.Niedo\ywione dzieci wałęsały się bezładnie.Noworodki le\ały w powijakach,pozostawione bez opieki.Było słychać kłótnie, a gdzieś na drugim końcu trwałabójka.Byli tu mieszańcy, Nerecy, Faraedzi, Tarthenale, zdarzali się nawet Fentowie.A tak\e garstka Letheryjczyków, uciekających przed zadłu\eniem.Bugg przyglądał się im w milczeniu przez kilka uderzeń serca. Panie, przewiezienie ich na wyspy niczego nie rozwią\e oznajmił. Jesteś tego pewien? Złamano ich ducha. I nie ma nadziei na odbudowe? No có\, to zale\y, z jak wielkim paternalizmem zamierzasz ich traktować,panie.Wymogi dawnego stylu \ycia przekraczają ich mo\liwości.Spózniliśmy się opokolenie albo i więcej.Nie mają ju\ dawnych umiejętności, do których mogliby sięodwołać, a ich społeczność jest dogłębnie ska\ona.Tworzy przemoc, zaniedbanie iniewiele więcej. Wiem, co próbujesz mi powiedzieć, Bugg.Chodzi ci o to, \e miewałeś lepszenoce i bardzo zle wybrałem chwilę.Czujesz się przygnębiony, jest ci zimno ipowinieneś teraz le\eć w łó\ku. Dziękuję, panie.Sam się nad tym zastanawiałem. Przyznaję, \e jest coś na rzeczy w poruszonej przez ciebie kwestii paternalizmu stwierdził Tehol, przyglądając się slumsom.Ręce wsparł na biodrach. Innymisłowy, masz trochę racji.Ale tak czy inaczej, to nieszczęsne miejsce czeka zagłada.Lether jest w stanie wojny, Bugg.Wkrótce zacznie się branka. Wcielą ich siłą przyznał sługa, kiwając głową z ponurą miną. Tak, zrobią dobry u\ytek z całej tej zaciekłej przemocy.Rzecz jasna, tak małowartościowych \ołnierzy rzuci się wrogowi na po\arcie.Przyznaję, \e to brutalnerozwiązanie uporczywego problemu, ale istnieje wiele precedensów. Co więc zaplanowałeś, panie? Jak sam zauwa\yłeś, wyzwanie stojące przede mną i przed bystrymi umysłami zCechu Szczurołapów polega na ukształtowaniu całego społeczeństwa od podstaw.Jakmo\na przetworzyć ten imponujący przykład instynktu przetrwania w pozytywnąspołecznie siłę? Nie ulega wątpliwości, \e musieliśmy przyjąć jako wzór sprawdzoną,nadzwyczaj skuteczną strukturę społeczną. Szczury. Znakomicie, Bugg.Wiedziałem, \e mo\emy na ciebie liczyć.Na początekuświadomiliśmy sobie, \e potrzebny jest przywódca.Potę\ny, dynamiczny,charyzmatyczny, niebezpieczny. Geniusz zbrodni mający na swe usługi mnóstwo zbirów narzucających jegowolę.Tehol zmarszczył brwi. Rozczarowuje mnie twój dobór słów, Bugg. Ty? Ja? Z pewnością nie.No, przynajmniej nie bezpośrednio.Naprawdęskutecznym przywódcą jest przywódca niechętny.A tak\e nie taki, którego ka\desłowo jest nagradzane radosnym aplauzem.Ostatecznie, có\ mo\e się stać z umysłemtakiego przywódcy, jeśli podobne sceny powtarzają się raz po raz? Narasta w nimpewność siebie, przekonanie o własnej nieomylności, które kończy się marszemwprost ku katastrofie.Nie, Bugg, nie chcę, \eby ktokolwiek całował mi stopy. Słyszę to z ulgą, panie, bo te stopy nie widziały mydła ju\ od bardzo dawna. Ciało z czasem rozwija własne mechanizmy czyszczące, Bugg. Masz na myśli zrzucanie skóry? W rzeczy samej.Tak czy inaczej, mówiłem o przywództwie w sensie ogólnym. Kto, panie? Ale\ Oczekujący, oczywiście.Człowiek, który bywa niekiedy kapłanem iuzdrowicielem, zadaje się z demonami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]