[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiem mu, że pan jest skłonny zabrać do Berlina Zachodniego częśćtowaru.- Nie uwierzą mi.- Uwierzą.Niech pan na mnie polega.Jak pan raz wpadnie na trop całej organizacji, toich pan sobie po kolei wyłowi.Ja naprawdę już nie chcę z nimi mieć nic wspólnego.Stasiak zastanowił się przez chwilę.Nie miał pewności, czy powinien się terazangażować w tę historię.Nie bardzo miał na to czas.Przecież chodziło mu zupełnie o coinnego.Handel narkotykami w tym momencie nie interesował go.A poza tym, co byłonajważniejsze, nie wierzył absolutnie w nic z tego wszystkiego, co mówiła ta dziewczyna.Doszedł jednak do wniosku, że nie ma innego wyjścia, że musi wziąć jej słowa za dobrąmonetę i zgodzić się na tę niezwykłą propozycję.- No dobrze, niech mnie pani zapozna z tym Marianem.- Umówiona z nim jestem w Grand Hotelu na kolacji.Może zrobimy tak, żepojedzie pan ze mną na to spotkanie.Usiądzie pan przy osobnym stoliku.Ja porozmawiam zMarianem i ewentualnie zaprosimy pana potem do naszego stolika, albo umówimy się gdzieindziej.Zgoda?- Zgoda - kiwnął głową Stasiak - Ale sądzę, że byłoby lepiej, gdybym zaczekał na panitelefon w hotelu.- Jak pan woli.- I ponieważ tak szczerze rozmawiamy, to chciałbym wyjaśnić jeszcze jedną sprawę.- Słucham?- Co to za fotografia, którą mi pani zabrała z kieszeni marynarki podczas obiadu w Monopolu we Wrocławiu?Magdalena roześmiała się.- Mówi pan o tym zdjęciu, na którym zostałam uwieczniona w stroju niedbałym?- Tak.- Odmawiam odpowiedzi na to pytanie.Mogę pana tylko zapewnić, że zdjęcie to niema najmniejszego związku z przemytem narkotyków.- Spojrzała na zegarek.- Idę.Mariansię niecierpliwi.Zostawszy sam Stasiak odczekał chwilę, a następnie pośpiesznie zbiegł po schodach iwyszedł na ulicę.Z automatu połączył się z porucznikiem Nowackim, który czekał na jegorozkazy.- Pojedziecie natychmiast do Grand Hotelu.Magdalena Zagórzycka jest tamumówiona z jakimś osobnikiem, któremu podobno na imię Marian.Zbierzcie możliwie jaknajwięcej informacji o tym człowieku.Czekajcie na mój telefon.Wrócił do hotelu.Zdjął marynarkę i wyciągnął się na tapczanie.Palił papierosa,patrząc w zamyśleniu w sufit.Po rozmowie z Magdaleną miał solidny mętlik w głowie.Któżmógł mu zaręczyć, że wszystko to co mówiła nie było wynikiem dobrze obmyślanej ikonsekwentnie przeprowadzanej gry.Z drugiej strony jednak w słowach tej dziewczyny byłodużo młodzieńczej szczerości.Stasiak wiedział o tym, że kobiety są dobrymi aktorkami, ale wtym przypadku miał bardzo poważne wątpliwości.Za dużo ryzykowała.Zdrowy rozsądeknakazywał w tej sytuacji jak najśpieszniej likwidować się z terenu.Czy rzeczywiście wzięłago za agenta Interpolu? Wyglądało na to, że tak.W takim razie te podejrzenia, jakoby byłazamieszana w aferę szpiegowską, zupełnie upadają.Ciekawe co na to powie Zarychta? I ontakże jednak nie miał żadnych konkretnych danych w ręku, żeby oskarżać Magdalenę oszpiegostwo.Kto to jest ten jakiś Marian?Stasiak wstał i zaczął chodzić po pokoju.Był zdenerwowany.Najchętniej wyjechałbyna miasto, ale musiał czekać na telefon Magdaleny.Zadzwoniła dopiero po dziesiątej.- Niech pan zaraz przyjedzie do hotelu Warszawa.Wszystko panu wytłumaczę.Stasiak włożył płaszcz, wsunął do kieszeni pistolet i zszedł na dół.Po chwili siedziałza kierownicą mercedesa.Magdalena czekała na niego w hallu.Wzięła go pod rękę i wyszli z hotelu.Robiliwrażenie zakochanej pary.- Marian zasadniczo zgadza się na pańską propozycję, ale nie chce rozmawiać na tentemat ani w kawiarni, ani w restauracji.Mieszka teraz pod Warszawą.Proponuje, żebyśmy doniego przyjechali.- O tej porze?- To niedaleko.Koło Konstancina.- Dobrze - zdecydował się Stasiak.- Jedziemy.Skręcili w Zwiętokrzyską, a potem prosto Marszałkowską.O tej porze ruch już byłmały.Stasiak mógł rozwinąć dużą szybkość.- Wie pani dokładnie gdzie to jest? - spytał.- Oczywiście.Jechali w milczeniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]