[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A nie myśl, abyś mnie złapałna głupstwo.Ty za nią chcesz wziąć duszę moją.A najlepiej byś ją wziął, choćby i zaraz, anie dał Jagienki.Ale ze mną w to nie potrafisz.Duszę wezmiesz,, ale musimy pakt zawrzeć oto, kiedy ją wezmiesz?Dyabeł- milczał.Wilczkowi milczenie to było wcale na rękę, bo sam chciał się nad tem namyśleć.Amyśląc, przypomniał sobie owe starożytne powieści, które o dawnych panach tustańskiegozamku krążyły pomiędzy okolicznym ludem, a według których we wszystkich ważnychwypadkach tamtejszych główną rolę odgrywała muzyka.Wspomnienie te podsunęło mumyśl, której szukał w swej głowie, zerwał się więc i rzekł raznie: - Wiesz co, niechaj tak będzie, jak za moich poprzedników bywało.Jak muzyka zagrana moim zamku, to wtedy wolno ci jest wziąć duszę mo- ję.Rozumiesz? Ale słuchaj mniedobrze, abyś nie zapomniał: Jeżeli nie dostanę Jagienki, to duszy mojej nigdy nie wezmiesz.A jeżeli muzyka nie zagra do mojej śmierci, to jej także nie wezmiesz.Taki mój pakt.Czyzgoda?A dyabeł na.tor - Ja z jegomośoią na wszystko się zgadzam. Więc zgoda zawołał "Wilczek więc odtąd jesteś xi mnie na służbie i możesz sięwziąć choćby dzisiaj do roboty.Dyabeł wyszczerzył zęby ku niemu, pokłonił mu się i zniknął.W tej chwili jakiś łopot rozgłośny dał się słyszeć na wierzchołku drzewa, pod którym stałWilczek, zdało się, jak gdyby tam puhacz uderzył skrzydłami i zleciał na niższe gałęzie, aleWilczek widział własnemi oczyma, że to dyabeł się w puhacz a zamienił i ponad stawpoleciał w tę stronę, gdzie leżał zamek sobieński.Zaczem się rozśmiał śmiechem serdecznymi zawołał. Las nie las, wieś nie wieś! Biesie nieś, a bywaj wczas!Po tym pakcie zawartym Wilczkowi daleko lżej się zrobiło na sercu.Uśmiechał się samdo siebie i myślał głośno.Teraz już pewnie Jagienkę dostanie, przecież dyabeł mocniejszy,niżeli oały ród Gniewoszów razem ze wszystkimi Kmitami.A oprócz tego i z dyabłemzawarł pakt taki, ze choćby całe piekło stanęło po jego stronie, to duszy jego nie dostanie.Bojuzciz to w jego własnej jest mocy, na jego zamku muzyka nigdy nie zagra.Tak myśląc, wrócił powolnym krokiem w to miejsce, gdzie z początkiem nocy dostrzegłbył Ma- ruchę.Tam stanął i myślał dalej.Myślał o Jagience.Chociaż cieleśnie był bardzozmęczony, usta miał spieczone gorączką, a oczy mu się pomimowoli.co chwila do snusklejały, był rzezwy na duchu i teraz jakieś więcej ludzkie się w nim odzywały -uczucia.Nadniemi wszystkiemi wszakże górowała tęsknota za Jagienką.Dlaczegóż tak chciało nie-szczęście, ze zSobnia wyjechał właśnie w tej chwili,.kiedy matka Gniewosza miała tamprzyjechać? Dlaczego mu przyszła myśl nieszczęśliwa gonić za Kamienieckim do Krakowa? Dlaczego jest w służbie królewskiej i nie mógł się od tej służbyoderwać? Biedna, nieszczęśliwa Jagienka, przez jakie ona tam teraz musi przechodzić serca iduszy męczarnie? Kto wie, jak się to skończy.Ale niechaj się dzieje co chce, gdyby jąprzynajmniej mógł widzieć! Gdyby ją mógł ujrzeć choćby tylko na chwilę, choćby tylko jejobraz, chociażby tylko jak senne widzenie.On chce ją widzieć koniecznie i musi jąwidzieć, choćby miał zaraz pojechać na.Sobień.Tak wysilając gorączkowemi myślami swą wolę, patrzył bezwiednemi oczyma naklasztor przez staw, ale nic przed sobą nie widział.Jeszcze noc czarna okrywała ziemię,jednak od wschodu niebo już szarzeć zaczęło.Tam gdzieś daleko za wschodem słońcetoczyło się z grzmotem po niebieskiem sklepieniu i jeszcze daleką drogę miało przed sobą doziemi, ale parte naprzód jego rydwanem zimne pokłady powietrza już dolatywały kuziemskim przestrzeniom.Od wschodu chłód zaczął zawiewać.Nad stawem zaczęły siękurzyć białawe mgły, które najprzód się rozlegały nad wodą, a potem w wielkich okrągłychkłębach unosiły się w górę i odpływały ku szerszym przestrzeniom stawu.Te mgły, przybierające w ciągłym ruchu rozmaite postacie, uwięziły całą uwagę Wilczkaprzy sobie, wpatrzył się w nie i zdało mu się, ze ludzkie twarze się na nich rysują i kłębi się wnich tłum ludzi.Wytężył wzrok tak silnie, ze wszystkie władze jego zbolałej duszy się w nimskupiły a wtedy ujrzał wyraznie Jagienkę, jako z tych mgieł wypływała ku niemu.Miała długą białą suknię na sobie, białe kwiatki we włosach, za jej plecyma powiewałydługie warkocze, anielski wyraz na twarzy, promiennemi oczyma patrzała na niego i ręcewyciągała ku niemu, jak gdyby chciała na ten brzeg stawu przepłynąć i rzucić mu się wramiona.Za nią o kilka kroków stałGniewosz, cały w szarą żelazną zbroję zakuty, w hełmie z długim końskim ogonem i zpiórami na głowie, z podniesioną przyłbicą, twarz miał spokojną i uśmiechnioną jak zwykle,stał nieruchomy na mgłach, ale prawą rękę podniósł ku Jagience, jak gdyby ją żegnał i radbył, ze od niego odpływa.Za niemi w głębi rysowały się jeszcze jakieś twarze, jakoby Kmityśmiejącego się tryumfalnie, Gniewo- szowej i kasztelanowej załamujących ręce, ale ichpostacie rozpływały się w mgłach.Z' głębi tych mgieł odzywały się tony cichej muzyki, któreporywały za serce, właśnie jak gdyby Pretficz tam grał na lutni swoje pieśni anielskie.Wilczek wpatrzył się w ten obraz zachwy- conemi oczyma, usta nawpół otworzył i stałtak nieruchomy przez oka mgnienie, jak gdyby własnym oczom nie wierzył.A przeciewidział i widział istotnie, bo nie tylko na ziemskim świecie, ale i w świecie duchapokazują się fata mor- gana.Objąwszy wreszcie całą postać Jagienki szeroko rozwartemi oczyma, wyciągnął ku niejramiona, chcąc ją pochwycić w swoje objęcia a wtedy muzyka odezwała się głośniej,promień jasnego światła przebił się przez mgł^ i obraz mu zniknął z przed oczu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]