[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obszedł samochód, oglądając go uważnie. Zwiatło stopu macie pęknięte. Ale działa.Wymienię przy najbliższej okazji.Przyklęknął. I opony łyse. Jak to łyse oburzyłem się wymieniałem pół roku temu. Jak mówię, że łyse to łyse.Znów zniknął w swoim samochodzie.Liczyłem upływające minuty.Chciało mi siępłakać.Wreszcie wrócił. Macie niezapłacony mandat z września. Ja, niemożliwe!.Zaraz, może żona. przypomniało mi się, że Grażyna wspominała,że złapano ją gdzieś za złe parkowanie. Trudno, jak trzeba zapłacę hurtem. Wasza wola znów pisał długo, bardzo długo. A właściwie, czy to wasze pierwszewykroczenie w tym roku? Pierwsze! W takim razie należy się tylko pouczenie.Wygłosił odpowiednią sentencję, zapisał coś w notesie i podarł mandat.Na ulicy byłochłodno.Ale w środku cały płonąłem. Mogę już jechać? Naturalnie zasalutował. Szerokiej drogi obywatelu.Wskoczyłem do samochodu, chciałem zapalić kiedy znów na mnie zamachał. A wasze dokumenty, chcecie jechać bez dokumentów?Znów zniknął na pięć minut.Kiedy wreszcie zziajany znalazłem się w Victorii od telefonu do mojego ojca upłynęłobite półtorej godziny.Po Hektorze ani śladu.Kręciłem się po pustawym hallu, kiedy podszedł do mnie recepcjonista. Pan Podlaski? Tak. Profesor Kamieniecki nie mógł dłużej czekać na pana.Ale obiecał, że będzie miał dlapana czas w niedzielę.O piętnastej.Jak balon, z którego wypuszczono powietrze, opadłem na jeden z hotelowych foteliopodal starszawego gościa z wielkim brzuchem i kozią siwą bródką zaczytanego w Prawdzie , a może Izwiestii.Nieoczekiwanie zagadał do mnie łamaną polszczyzną. Izwienitie.Zdaje się, że spóznił się pan na spotkanie?Potwierdziłem. Wot oszybka.Profesor Kamieniecki jest bardzo punktualny.Współpracuję z nim od lat,więc wiem.Jak na niego, czekał na pana oczeń dołgo. Miałem kłopoty z samochodem wymamrotałem. Zdarza się.Ale jak wy to mówicie, co się dowlecze.Pan toże zajmuje się genetyką? Nie, nie, jestem geografem. Interesnoje nagle wyciągnął do mnie rękę.W zestawieniu z potężnymgargantuicznym brzuchem, suchą i malutką. Izwienitie, nie przedstawiłem się, IwanMojsiejewicz Dawidow.Wykładam gienetyku na Uniwersytecie Aomonosowa. Ach tak powiedziałem grzecznościowo.Udało mi się już złapać oddech i niezamierzałem kontynuować rozmowy.Rosjanin nie nalegał.Wstał, by się pożegnać, a nawetdoprowadził mnie do drzwi hotelu. Można skazać, że z doktorom Kamienieckim zajmujemy się podobną kwestią.Pamiatiągenetyczną u ssaków.Interesnaja tiema. Jak dla kogo!Wybiegłem z hotelu.* * *Sobotę dwunastego grudnia miałem wolną.Grażka i Basia pojechały do teściowej,nareszcie mogłem powylegiwać się aż do południa.Po raz pierwszy od pół roku nic nigdziemnie nie goniło.Powoli układałem plan niedzielnej rozmowy z Hektorem.Spadał mi znieba.Dzięki niemu będę mógł przekazać na Zachód moje ustalenia.Z satysfakcją myślałemo kłopotach Macaja, kiedy moje rewelacje o nim ukażą się w paryskiej Kulturze.A ilejeszcze czeka mnie pracy, żeby cała prawda o tamtych czasach dotarła do społeczeństwa.Ale dotrze.Około dwunastej piętnaście rozległ się dzwonek u drzwi.Bardzo się zdziwiłem, gdy do mieszkania wszedł Janisz.Zarumieniony od mrozu itrzezwy jak świnia.Byłem więcej niż zaskoczony tą wizytą.Nie odwiedzał nas od bardzodawna. Co wuja tu sprowadza? zapytałem. Byłem w okolicy. zaczął, ale urwał i sprawdził, czy na pewno zamknął za sobądrzwi. Usiądzmy wskazał mi moją własną kanapę, sam też przycupnął obok, nie ściągająckożucha. Musimy porozmawiać. O czym? O tym, kim jesteś.Chciałeś przecież się dowiedzieć. Od naszego ostatniego spotkania sporo się zmieniło.Właściwie wiem prawie wszystko,co chciałem wiedzieć.Prychnął tylko. Gówno wiesz, synku! Wiem, kim był mój ojciec. To akurat nie ma w sprawie większego znaczenia.Zresztą w gruncie rzeczy ja w innejsprawie.Pogrzebał w kieszeni i wyciągnął niewielką granatową książeczkę. Parę miesięcy temu chciałeś wyjechać do Niemiec, złożyłeś podanie o paszport i wizę. Złożyłem i dostałem odmowę.Władza ludowa nie ma do mnie zaufania i poskąpiła mitej łaski. Bywa.Ale żyjemy w czasach cudów.Mam dla ciebie miłą niespodziankę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]