[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Do zobaczenia dziś wieczorem na próbie, Molly.Przyjdz koniecznieza kulisy.To tajemniczy świat, który pisarkę powieści z dreszczykiem" napewno zainteresuje.Odwrócił się i odszedł, ale ja domyśliłam się, że powodem tej ucieczkibyły moje pytania.Nie okazał wrogości, lecz nie dopuścił, abym posunęłasię w swych dociekaniach dalej niż sam chciał.147RSObserwowałam, jak idzie.Jego krok nie był długi i elegancki jakCharlesa, lecz sprężysty i energiczny, jakby spieszył się, by czegoś w życiunie przegapić.Otworzyłam tomik na stronie, o której mówił Garrett.Tytuł wierszazelektryzował mnie: Oda do różowego lotosu.Wiersz opisywał delikatnykwiat wyrzezbiony w koralu i oprawiony w złoto.Poczułam, że teraz nic jużnie rozumiem.Dlaczego oda do kobiecych klipsów? I dlaczego do złotych,skoro ten, który widziałam, oprawiony był w srebro? Czy to tylko takaprzenośnia poetycka?Wróciłam do South Bartery i zaparkowałam samochód przed domem.Nogi same poniosły mnie do salonu.Zatrzymałam się w drzwiach ispojrzałam na portret ojca.Czułam, że ten człowiek chce mi coś powiedzieć.Jakiś szmer z lewej strony zwrócił moją uwagę.W rogu pokojusiedziała Waleria Mountfort odziana w różową szatę, z rękami złożonymi nakolanach.Włosy miała splecione w warkocz przerzucony przez ramię.Przyglądała mi się z nieruchomą twarzą. Czekałam, na ciebie, Cecylio.jeśli tak masz na imię.Ameliawyszła, jesteśmy więc same.Chciałam z tobą porozmawiać bez świadków.Była jedyną osobą która miała prawo nazywać mnie Cecylią.Usiadłami czekałam, nagle spięta i niepewna, co usłyszę. Chciałabym ci coś wyjaśnić zaczęła. Oczywiście na tyle, na ilebędę w stanie.Simon powiedział mi kiedyś, że usiłuję żyć złudzeniem, któremoże mnie zniszczyć i które zle wpływa na Amelię.Może i miał rację, ale janigdy nie potrafiłam sobie z tym poradzić.Bardzo kochałam Cecylię i wwyobrazni stworzyłam dla niej świat.Patrzyłam, jak dorasta.Byłyśmyprzyjaciółkami, tak jak ja i Amelia.Honoria zawsze powtarzała, że wrócisz,148RSi uwierzyłam w to.Ale wierzyłam również w stworzony przez siebie obrazdziecka.Spodziewałam się, że Cecylia, która do mnie wróci, będzie taka,jaką sobie wymarzyłam.To naturalnie iluzja, lecz trudno z niejzrezygnować.Doskonale to rozumiałam, choć moje iluzje zwykle ograniczały się dopowieści.Chciałam jakoś ją przekonać i ułatwić zaakceptowanie mnie. Jesteśmy dla siebie obce, ale to się zmieni, kiedy się lepiej poznamy.Spojrzenie, jakim mnie obdarzyła, zdecydowanie temu przeczyło. To tak, jakbym podwójnie utraciła moją córkę.Raz jako dziecko, ateraz ponownie, kiedy okazałaś się kimś zupełnie dla mnie obcym.Nawetakcent masz obcy. Jankeska z południową krwią? Starałam się uśmiechem rozładowaćnapięcie, które czułam, jak w niej narasta.Zrozumiałam, dlaczego wszyscystarali się ją chronić i oszczędzać.Wydawała się taka krucha, że bylepodmuch mógł ją zdmuchnąć.Siedziała sztywna i spięta, a w jej pięknych oczach ku memuzdziwieniu pojawiły się błyski.Przypomniałam sobie, że ktoś opowiadał mi,jaka urocza i skora do żartów była w młodości.Czyż nie uciekła kiedyś zdomu z matką Charlesa? Nieważne powiedziała. To już nie ma znaczenia.Wiem, że nigdynie odzyskam mojego utraconego dziecka.I nie chcę nikogo w zastępstwie.Wstała, jedną ręką przytrzymując długi jasny warkocz.Uśmiechnęłasię ze sztuczną otwartością, jak pani domu do gościa, którego należyuprzejmie traktować.Poczułam nagle delikatny zapach olejku różanego,nieodmiennie niosący ze sobą poczucie spokoju i bezpieczeństwa, które nie149RSmiało jednak nic wspólnego z rzeczywistością.Czyżby obudziły się wemnie jakieś wspomnienia z dzieciństwa? Jest jedna rzecz, którą mogłabyś dla mnie zrobić powiedziała. Oczywiście. Amelia powiedziała mi, że Simon dawno temu napisał do ciebie list.Czy pozwolisz mi go przeczytać?Nie miałam ochoty spełnić jej prośby.Była taka delikatna, poza tymnie wiedziałam, jak może zareagować, ale nie mogłam jej odmówić.Po razkolejny wyjęłam list z torebki.Zapaliła lampę i zaczęła czytać.Z oczupopłynęły łzy.Nie potrafiłam znalezć słów pocieszenia.Skończyła czytać i włożyła list z powrotem do koperty. To kolejna iluzja, Cecylio.jeszcze jedno złudzenie.Simon wziął nasiebie winę za to, co inni mu zrobili.To brzemię nie ma pokrycia wrzeczywistości.Niestety, był człowiekiem słabym i nieudolnym.Jej słowa wstrząsnęły mną.Stworzyłam sobie obraz kochającegomałżeństwa, tymczasem posłyszałam gorycz i zawziętość.Z jakiegopowodu?Podeszłam do portretu Simona Mountforta wiszącego nad kominkiem. Nie umiem odnalezć ojca na tym obrazie.Dopiero list nieco mi goprzybliżył.Chciałabym wiedzieć, jaki był naprawdę.Stanęła obok mnie. Niewiele jest na tym portrecie z Simona, którego znałam.Dlategonigdy go nie lubiłam, a Simon przeciwnie.Malarz obdarzył go siłącharakteru, której nigdy nie miał.150RSWiedziałam, że twardzi ludzie zwykle odpychają od siebie łagodnych idelikatnych, uważając ich za głupich i słabych.Zbliżyło mnie toinstynktownie do ojca, a oddaliło od Walerii Mountfort.Odwróciła się gwałtownie od obrazu, jakby wyrzucała Simona zeswych myśli, i zwróciła mi list
[ Pobierz całość w formacie PDF ]