[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drugiej pary nie znała, ale mężczyzna nie wyglądał obco,chociaż nie była pewna, czy jest znanym aktorem, czy widywała go wBiałym Domu.Wszystko to wyglądało nad wyraz podejrzanie.Czyżby wesele Marcusa miało się przerodzić w zjazd spreparowanychgenetycznie osobników?- Przepraszam, zapomniałam, że się nie znacie -odezwała sięCarey.- Honey, to jest Ethan Williams, a to jego żona Kelly.- Ach, to pan jest tym znanym w Waszyngtonie kawalerem dowzięcia! - Honey popatrzyła na Ethana.- Już nie - z uśmiechem poprawiła ją Kelly.- Witam w jednym z najbardziej zapadłych zakątków świata -rzekła Honey.- Zjechaliście tutaj, bo mój brat jest genetycznymdziwolągiem, czy z czysto towarzyskich względów?Cała czwórka popatrzyła po sobie.Coś to znaczy.Ale co?- Samantha i Ethan znają się od wieków - wyjaśniła Kelly.- Chodziłem z nią do szkoły - dorzucił Ethan.- Oczywiście, że przyjechaliśmy na wesele - zapewniła ją Carey.- To bardzo wygodny pretekst - odparowała Honey, patrzącprzyjaciółce w oczy.- Nigdy nie umiałaś kłamać.- Wiem, i dlatego nic ci więcej nie powiem.Nie jestem pleciugą.Honey wzięła ją pod rękę i odciągnęła na bok.- Mnie możesz powiedzieć wszystko.Przecież nie jestem zprasy.70Anulaouslaandcs- Nie mam ci nic do powiedzenia.Zza zakrętu drogi wyłonił się powożony przez Marcusa wóz,ciągniony przez parę mułów.Brat rzucił Honey podejrzliwespojrzenie.- O mnie się nie martw! - zawołała.- Mam własny środektransportu.- Puściwszy Carey, pomaszerowała na koniec plaży, gdziezostawiła skuter.- Ricardo miał przykazane, żeby nie dawać ci skutera! - rzekłoburzony Marcus.- No to teraz widzisz, kto ma większą siłę przekonywania -mruknęła Honey do siebie.Max stał na schodkach prowadzących pod pokład, obserwując zniepokojem rojącą się od ludzi plażę.Elise zdaje się mówiła, że taheca na wyspie nie potrwa długo, ale chyba nie wspomniała, ilejeszcze osób może się zjawić.- Szlag by to trafił! - mruknął ze złością i zszedł na dół po piwo.Kiedy znów wyszedł na pokład i spojrzał na plażę, czwórkanowych gości siedziała już na wozie, a Elise znikła.Musi zrobić z niąporządek.Ale przede wszystkim trzeba podnieść kotwicę, odpłynąćdo Portimao i tam przeczekać najazd.Max lubił swoje krótkie wycieczki na stały ląd.Niestety,Portimao stawało się modnym ośrodkiem turystycznym.Tylkopatrzeć, jak ktoś go rozpozna.A ona? Czy na pewno nie poznaje, czy też może udajeniewiniątko, by tym łatwiej dobrać się do jego pieniędzy? A jeśli jest71Anulaouslaandcswobec niej niesprawiedliwy? Mogło jej przecież nie przyjść do głowy,że Maxwell Strong ukrywa się na Brunhii.Cholera! Znów zaprząta sobie nią myśli.Elise zabiła muniezłego ćwieka.Już ją zakwalifikował do kategorii łasych na forsęhien, a ta wyjeżdża z kazaniem o życzliwości i obowiązkach wobecbliznich! Zły na siebie, wysączył resztę piwa i rzuciwszy pustą puszkędo kosza, zabrał się do podnoszenia kotwicy.Honey stuknęła się butelką piwa z Mattem Tynanem.Całetowarzystwo popijało drinki w wielkiej sali przy barze.- Zawieramy pokój? - spytał Matt.Parę miesięcy temu doszłomiędzy nimi do awantury, kiedy Matt zarzucił Carey, że wygadała sięze ściśle strzeżoną tajemnicą Białego Domu, a Honey stanęła w jejobronie.- Dobrze wiesz, że nie miałeś racji.Carey to najdyskretniejszaosoba, jaką znam.A poza tym jest moją przyjaciółką.- O ile wiem, masz niezliczone rzesze przyjaciół.To ją zabolało.Ale sama była sobie winna, bo robiła wszystko, by zyskać taką opinię.Tym razem jednak,po raz dragi tego dnia, zareagowała w całkiem dlasiebie nietypowy sposób.- Carey to co innego - broniła się, marszcząc brwi.- Nie tylkobardzo ją lubię, ale wiem, że jest o wiele poważniejsza i lepsza odemnie.- Nie wiem, co powiedzieć - przyznał zakłopotany Matt.- I niech tak zostanie.Wyjaśnij mi za to, co tu właściwie robisz?Tak z ręką na sercu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]