[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oto bezpowrotnie przepadł ktoś, kto od siedmiu lat swoim najbliższym i całemu światu demonstrował cynizm, a narodził się czy raczej ujawnił, mężczyzna czuły i kochający.- Dzisiaj zachowałem się równie egoistycznie - przyznałszczerze sir Richard - więc można powiedzieć, że rachunkisię wyrównały.- Nikt nie wspomniał nawet o lady Edith, bonikt nie czuł takiej potrzeby.Kate i Thea wspólnie dzieliłyłzy i uściski.- Kiedy skończycie wasz miesiąc miodowy - powiedziała Kate - musicie koniecznie zamieszkać z nami w Payne'sCourt.Thea oblała się rumieńcem.- Miesiąc miodowy? W ogóle o nim nie pomyślałam! - wykrzyknęła, zerkając z miłością na Gisa.- Tutaj go spędzimy, bo gdzie będziemy się czuć tak dobrzei szczęśliwie? - odpowiedział, odwzajemniając jej spojrzenie.Jeszcze zdąży wyjaśnić ojcu i matce, co ma zamiar robić w życiu, i że nie będzie to błyskotliwa kariera w dyplomacji, jak wymarzył sobie sir Richard.Jednak nie powie im tego ani dziś, anijutro.Miał natomiast nadzieję, że kiedy to się stanie, ojciec zrozumie go i poprze.Wreszcie zostali sami.W domku nagle zrobiło się pusto i cicho.Teraz należał tylko do nich, podobnie jak ten dzień, a takżenoc, która wkrótce miała nadejść.Stali twarzami ku sobie, trzymając się za ręce.Gis pochylił się i pocałował ukochaną w policzek.- Masz na swoim koncie mistrzowskie posunięcie, a właściwie dwa.Dzięki nim uratowałaś nas, Thea.Odpowiedziała mu cudownie szelmowskim spojrzeniem kogoś, kto jest dojrzały i świadomy swoich mocy.- Nie, Gis, mistrzostwo jest zarezerwowane dla dużychi mądrych mężczyzn, a małe kobietki mogą być co najwyżejsprytne.Zaśmiał się i objął ją ciasno, przyciągając do siebie.- Tak naprawdę główna nagroda należy się twojemu tacie,który dzięki ojcowskiemu błogosławieństwu pozwolił, abyśmyjeszcze przed ślubem zostali dzisiaj ze sobą.Nie musimy się jużpowstrzymywać, Thea, a tego właśnie chciałaś.- Czule ująłw dłonie jej twarz.- Czy się boisz?- Nie - odparła.- Nigdy się ciebie nie obawiałam, Gis,i tym bardziej nie boję się teraz.Jeśli powiem, że chciałabymodłożyć to do nocy poślubnej, uznasz mnie za egoistkę? Nie powstrzymuje mnie strach, tylko twoje słowa, które wypowiedziałeś, zanim jeszcze zakochaliśmy się w sobie, a mianowicie, żejeśli jesteśmy w zgodzie z samym sobą, nieważne, co świato nas sądzi.Chcę dotrzymać tej zasady w dniu ślubu.Chcę byćtwoją dziewiczą panną młodą, nawet jeśli nie wystąpię w bieli.Gis przyciągnął jej usta ku sobie i złożył na nich pocałunek.- Twoje życzenie jeszcze bardziej upiększa naszą miłość -szepnął ze wzruszeniem.- Zwłaszcza gdy wiemy, jak bardzopragniemy siebie nawzajem.- Czuł, jak ciało Thei drży muw ramionach, i wiedział, że mówi prawdę.W tym samym momencie puścił narzeczoną i odstąpił o krok.- A zatem do jutra, kochana.Do tego czasu będziemy płonąć, ale potem.- Rzucił się do pianina i z werwą zagrał Marsza weselnego" Mendelssohna, przywracając cudowny nastrójsprzed kilku godzin, kiedy śpiewali i grali w radosnej harmonii,zanim zjawili się nieproszeni goście.Na niebie pokazał się księżyc i oświetlił srebrnym blaskiemmały domek, zaczarowany muzyką, w którym kochankowie,śpiący w swoich samotnych łóżkach, śnili o jutrze, o przyszłości, o trzech wysokich synach i o ślicznej córce, o samolotach,które będzie projektował Gis, o szczęściu Thei i o długim, cudownym wspólnym życiu - bo oboje wreszcie znalezli swójdom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]