[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kto wiedział, gdzie był i czy w ogólemógł odebrać sygnał.Wisiorek wyglądał intrygująco.Już się nie bałam, żeArdmagar go rozpozna.Niech powie choć dwa słowa na temat Ormy, niech tylko spróbuje.Dostanie więcej, niżby się spodziewał.Z pewnością nikt nie spróbuje go zamordować, kiedy będę go besztać.***Nigdy nie brałam udziału w uczcie na taką skalę.Rzecz jasna, wyznaczono mi miejsce jaknajdalej od królewskiego stołu, ale nic nie zasłaniało mi widoku.Ardmagar siedział międzykrólową a księżniczką Dionne, Kiggs i Glisselda zajęli miejsca po drugiej stronie babki i oboje zniepokojem rozglądali się po sali.Z początku uznałam to za zwykłą czujność, aż Glisselda mniezauważyła, pomachała i wskazała mnie kuzynowi.Mimo to, minęła chwila, nim mnie zobaczył,gdyż wcale nie byłam do siebie podobna.W końcu się uśmiechnął, kiedy już z jego twarzy zniknęło oszołomienie.Nie umiem sobie przypomnieć liczby i rodzaju potraw powinnam robić notatki.Jedliśmy mięso dzika i sarninę, wszelkiego rodzaju ptactwo, pasztet z pawia z szerokorozłożonym wielkim ogonem, sałatki, miękki biały chleb, budyń migdałowy, ryby, figi, daktyle zZibou.Moi towarzysze, dalecy krewni książąt i hrabiów zasiadających na drugim końcu sali,łagodnie wyśmiewali moją chęć, by spróbować wszystkiego. Tego się nie da zrobić powiedział starszy mężczyzna z kozią bródką. Nie, jeśli masznadzieję wyjść zza stołu o własnych siłach.Uczta skończyła się ogromnym, płonącym, sześciopoziomowym tortem, który przedstawiał nimniej, ni więcej, tylko latarnię morską z Ziziby.Niestety, byłam zbyt najedzona i w tym momencie zbyt zdenerwowana żeby skosztować choć kawałek.Dzięki Niebiosom mogłam liczyć na swoich muzyków, ponieważ utknęłam w tłumie ludzikierujących się w stronę Wielkiej Sali i nigdy nie zdążyłabym na czas, by ustawić wszystkich namiejscach.Gdy weszłam do środka, orkiestra wygrywała już uwerturę, jeden z tych nieskończeniezapętlonych utworów, które można odgrywać raz za razem aż do przybycia rodziny królewskiej ipierwszego tańca.Ktoś chwycił mnie za ramię i szepnął mi do ucha: Gotowa? Jak tylko można być gotowym na nieznane odparłam, nie ważąc się na niego spojrzeć.Pachniał migdałowo, jak marcepanowy tort.Kącikiem oka zauważyłam, że skinął głową. Selda schowała gdzieś na scenie butelkę zibouskiej kawy, na wypadek gdybyś zaczęłaprzysypiać. Kiggs klepnął mnie w ramię i dodał: Pawana jest moja.Zniknął nagle w tłumie.31Kiedy tylko mnie zostawił, dopadła mnie pani Okra. Czego tym razem potrzebujesz? spytała opryskliwie.Pociągnęłam ją w stronę ściany, z dala od tłumów.Stanęłyśmy przy wysokim lichtarzu, prawiejak pod drzewem. Obawiamy się o bezpieczeństwo Ardmagara tego wieczoru.Czy mogę liczyć na twoją pomoc,jeśli będę jej potrzebować?Uniosła brodę i rozejrzała się po tłumie w poszukiwaniu Comonota. Co mam robić? Zledzić go? Owszem, obserwować go dyskretnie.I zachować skupienie, no, żołądka.Jej grube szkła odbijały blask świec, kiedy na mnie patrzyła. W porządku.Kiedy zaczęła się odwracać, chwyciłam za rękaw jej satynowej sukni. Czy wolno mi nawiązać kontakt umysłem? Absolutnie nie! Stłumiła moje sprzeciwy w zarodku. Jeśli będziesz mnie potrzebować,będę na miejscu.Westchnęłam. Dobrze.Ale tu nie chodzi tylko o mnie, jeden z pozostałych też może cię potrzebować.Zmarszczki wokół jej warg pogłębiły się. Jakich pozostałych?Otworzyłam i zamknęłam usta.Z oszołomieniem stwierdziłam, że zapomniałam, że ona nie żyjewe wnętrzu mojej głowy.Tylko Abdo widział Ogród. Pozostali.tacy jak my wyszeptałam z naciskiem.Po jej twarzy w ciągu kilku chwil przebiegło pełne spektrum uczuć zadziwienie, smutek,oszołomienie, radość kończąc się na tym, w którym była szczególnie dobra, czyli irytacji.Pacnęła mnie wachlarzem. Nie powiedziałaś mi tego? Wiesz chociaż, ile mam lat? Yy, nie? Sto dwadzieścia osiem! warknęła. Spędziłam tyle lat, wierząc, że jestem sama.A pózniej ty wpadłaś w moje życie, niemal doprowadzając mnie do ataku, a teraz raczysz mipowiedzieć, że są jeszcze inni.Ilu ich jest? Osiemnaścioro, włączając w to nas obie odparłam, nie ważąc się nic przed nią ukrywać.Ale tylko dwóch jest tutaj, dudziarz.Zachichotała, najwyrazniej go sobie przypomniała..i jeden z tancerzy pygegyrii.Mały porfiriański chłopczyk.Uniosła brwi. Zaprosiłaś tancerzy pygegyrii? Dzisiaj? Odrzuciła głowę do tyłu i roześmiała się.Cokolwiek jeszcze można o tobie powiedzieć, robisz wszystko po swojemu, z przyjemnym dlaoka uporem.Podoba mi się to!Zniknęła w barwnym tłumie, pozostawiając mi do rozważenia ten komplement.***A skoro mowa o pygegyrii, nie widziałam nigdzie trupy.Sięg nęłam umysłem:Gdzie jesteś?Mała sala przyjęć.Jest nas zbyt wielu i nie mieścimy się w malutkich garderobach.Zostań tam.Przyjdę.Wyślizgnęłam się na korytarz i bez trudu odnalazłam podwójne drzwi małej sali.Zawahałam się z dłonią na mosiężnych klamkach.Abdo tak bardzo się różnił od wszystkichinnych, których poznałam jego umysł działał jak mój albo Jannouli że czułam pewien niepokójna myśl o spotkaniu z nim.Kiedy go poznam, nierozerwalnie połączy się z moimżyciem, na dobre i na złe.Odetchnęłam głęboko i otworzyłam drzwi.Przywitało mnie zawodzenie i głośne bębnienie.Trupa poruszała się, krąg wewnątrz kręgu, każdy obracający się w inną stronę.Przez chwilę niemogłam się na niczym skupić widziałam jedynie niewyrazne plamy barwnych szali i welonów,brązowe ręce i migoczące sznury monet.Kręgi się rozsunęły, tancerze rozbiegli się na boki, ukazując Abdo pośrodku, odzianego wjaskrawozieloną tunikę i spodnie.Jego stopy były bose, a ramiona falowały.Zawirował, szerokorozkładając ręce, a frędzle na pasie tworzyły halo w jego talii.Po raz pierwszy zrozumiałam sens tańca.Przyzwyczaiłam się, że to muzyka jest narzędziemwyrazu, ale oto on mówił do mnie, nie umysłem, lecz ciałem: Czuję tę muzykę we krwi.Tymwłaś nie jest bycie mną, tutaj i teraz, materialne ciało, eteryczne powietrze, eteryczne poruszenia.Czuję to, a jest to prawdziwe ponad wszelką prawdę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]