[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miesiąc temu, niby w żartach, zachęcał mnie, żebym poszła na randkę.Zatrzasnęłammu drzwi przed nosem i przez resztę popołudnia mnie przepraszał.No dobrze, przesadziłamz reakcją, ale to zraniło moje uczucia.Faceci nie są przecież aż tak tępi, prawda? Czy nie widział,że go lubię? %7łe lubię go dużo bardziej, niż on mnie?Położyłam ręce na kolanach, zacisnęłam pięści i czekałam na nieuniknione. Spędzisz Zwięto Dziękczynienia ze mną i z moim tatą?Nie tego się spodziewałam. Słucham? Nic, nieważne. Sięgnął po tacę i zamierzał wstać od stolika, ale chwyciłam go zanadgarstek. Wes, nie mówię nie.Po prostu się tego nie spodziewałam. Tak?  Ręce mu drżały.Albo był tak zdenerwowany, albo brało go jakieś przeziębienie. A czego się spodziewałaś? No wiesz& że będziesz próbował zorganizować mi kolejną randkę i znów zranisz mojeuczucia.Roześmiał się na głos, przyciągając uwagę ludzi, którzy siedzieli przy sąsiednichstolikach. No tak.Myślę, że ostatnim razem dostałem niezłą nauczkę.Wzruszyłam ramionami. Cholera  westchnął. Wiesz, że cię lubię.Ja tylko& Nie umawiam się z pierwszoroczniaczkami. Odchrząknęłam nerwowo. Poza tym nie chcę, żeby Gabe skopał mi tyłek. Błagam cię!  Wzniosłam oczy do nieba. Mówisz, jakby to było możliwe.Spojrzał na mnie zamglonym spojrzeniem i posłał mi kolejny czarujący uśmiech. Wiesz co?  Nachylił się w moją stronę. Będziemy parą. Co? Przez weekend Zwięta Dziękczynienia, a potem dwa tygodnie przerwy świątecznej. Mówiąc to, podniósł dwa palce. Przez dwa tygodnie będziesz moja.Będziemy parą,będziemy trzymać się za ręce& częściej niż teraz. Pogłaskał mnie po ręce i spojrzał mi w oczy. Potem przekonasz się, że nie jestem wcale taki fajny, i postanowisz coś zmienić. Jest tu jakiś haczyk?  spytałam, mrużąc oczy. Oczywiście. Roześmiał się i jeszcze mocniej ścisnął mnie za rękę. Pierwszy tydzieńspędzisz u mnie.To przerwa na Zwięto Dziękczynienia, a potem&  Wstał, odsunął krzesłoi uklęknął przede mną. A potem musisz obiecać, że pójdziesz ze mną na bal absolwentów.Otworzyłam usta ze zdumienia.Czyżby Weston Michels  bóg futbolu, obiekt pożądania i megaciacho  upadł przedemną na kolana i prosił, żebym poznała jego tatę i poszła z nim na bal absolwentów? Trochę tu niewygodnie.Roześmiałam się, pomogłam mu wstać i zarzuciłam mu ręce na szyję. Tak! Tak! Tak! Czy to znaczy, że się zgadzasz?  Uradowany chwycił mnie w ramiona i zrobił coś taknietypowego, że aż zakręciło mi się w głowie.Pocałował mnie, jakbyśmy naprawdę byli parą.Nie dotykał mnie od czasu pierwszej randki.Jego usta najpierw musnęły moje wargi, a wpiły się w nie, kiedy postawił mnie napodłodze i objął w pasie.Z łatwością posadził mnie na stoliku i ujął w dłonie moją twarz. Dziękuję.  Za co?  spytałam bez tchu. Za to, że się zgodziłaś. Spoważniał i się nachmurzył.Dotknęłam jego gładkiego policzka. Naprawdę masz kiepski dzień, co?Zacisnął zęby i pokiwał głową.Niewiele myśląc, zarzuciłam mu ręce na szyję i przytuliłam go tak mocno, jak tylkomogłam. Myślę, że nawet najlepszy rozgrywający ma prawo do kiepskich dni, pod warunkiem,że&  nie dokończyłam. Pod warunkiem że co?  spytał, chwytając przynętę, i odchylił głowę, tak że prawiedotykaliśmy się ustami. Pod warunkiem, że będzie je dzielił z durną pierwszoroczniaczką, w którejtowarzystwie tak bardzo lubi przebywać. Wcale nie durną. Pocałował mnie w usta. Piękną. Znowu mnie pocałował. Seksowną. Kolejny pocałunek. O cudownych włosach& Co ty masz z tymi włosami?  roześmiałam się i splotłam swoje palce z jego. Są przepiękne. Wzruszył ramionami i pomógł mi zejść ze stolika. To wszystko. Włosy i serca  mruknęłam. Dziwne obsesje, ale to twoja sprawa.Taki przystojniakjak ty może mieć swoje dziwactwa. Bardzo pani łaskawa  zaśmiał się i pocałował mnie w rękę. A teraz zjedzmy coś,zanim pójdziesz na zajęcia.I lepiej zacznijmy się pakować.Wracam do domu ze świeżynką.Jeśli dalej tak będzie, prawdopodobnie nigdy nie przestanę się uśmiechać.Nigdy. Rozdział 25Tak, Gabe zamorduje mnie we śnie.Weston Sprawdziłem telefon.Minęła godzina.Spodziewałem się, że Gabe wpadnie do mojego pokoju, żeby nawrzeszczeć na mnie, rzucićczymś albo walnąć mnie pięścią w twarz.%7łe w najlepszym wypadku wyśle mi SMS-a o niedotrzymaniu obietnicy.Ktoś zapukał do drzwi.Otworzyłem z uśmiechem, spodziewając się powitalnego ciosuw szczękę.Zamiast tego zobaczyłem Davida i Jamesa.Cóż, wolałbym zarobić w twarz. Jak mija dzień?  spytał James.Jego słowa zabrzmiały mechanicznie i niedorzecznie. Cudownie.Mam z kim iść na bal absolwentów. Usiadłem na łóżku i przyglądałem sięim ze złością. A zwykle masz problemy z umawianiem się na randki?  spytał ze śmiechem David. Nie. Zciągnąłem brwi. Ale ta dziewczyna jest wyjątkowa.James przestąpił z nogi na nogę. Nie chcę poruszać drażliwego tematu& Więc go nie poruszaj  warknąłem. & ale  ciągnął James  myślisz, że to dobry pomysł angażować się w związek?W twojej sytuacji? Uparłeś się, żeby nie robić żadnych badań aż do dnia operacji.Nie maszpojęcia, co dzieje się w twoim organizmie, i chcesz mieszać w to wszystko tę niewinnądziewczynę? Posłuchaj&  Zacisnąłem pięści. To nie twoja sprawa, więc się nie wtrącaj. To jest moja sprawa. James przechylił głowę. Jestem twoim psychoanalitykiem.Twój ojciec zatrudnił mnie, żebym dbał o twoje dobre samopoczucie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl