[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wygląda na to, że udało mu się wszystko spalić rzekł zawiedzionym tonem Skorliński. Sprawdzmy popielnik zaproponował pan Tomasz, któremu wyraznie wrócił wigor.Może coś osunęło się tam podczas ładowania pieca?Poszliśmy za jego radą.Skorliński przyniósł nową płachtę, otworzyliśmy małe drzwiczki oddolnej komory, oddzielonej od górnej stalowym rusztem przypominającym zamknięcie studzienkikanalizacyjnej i wyjęliśmy na folię zawartość popielnika.Pośród szarego pyłu coś bielało!Sięgnąłem po, jak się okazało, kopertę z naklejonym znaczkiem.Dolna jej część, na którejkiedyś znajdował się adres, musiała mieć kontakt z ogniem, bo sczerniona, kruszyła się w palcach.Górna część zachowała się w lepszym stanie, ale i ją zdążyły liznąć płomienie, zostawiając nabiałym papierze smolne ślady, spod których wyzierały tylko dwa czytelne fragmenty: górna częśćniebieskiego znaczka po lewej i nazwa, która wieńczyła niegdyś wydrukowany w prawym górnymrogu adres nadawcy.Trzy eleganckie litery układały się w skrót: AMA. Pod te litery można podstawić wszystko myślał głośno pan Tomasz. Gdybyśmy chociażwiedzieli, z jakiego kraju wysłano ten list.Niestety, jeśli nawet na znaczku była jakaś nazwa, tonie da się teraz jej odczytać.Może ultrafiolet by pomógł. To nie będzie konieczne odezwał się wesołym głosem generał Skorliński. Wiem, skądpochodzi ten znaczek.Policjant uśmiechał się od ucha do ucha, zadowolony, że mógł nas czymś zaskoczyć.Zazwyczaj to my wprawialiśmy go w osłupienie, podając ustalenia naszych skromnychdwuosobowych śledztw, identyczne z tymi, do których doszła ogromna policyjna machina.Chwilę trwało, zanim generał nacieszył się wyrazem naszych zdziwionych twarzy i przeszedłdo wyjaśnień, które czynił ściszonym, tajemniczym głosem: Panowie o tym nie wiedzą, podobnie zresztą jak koledzy z komendy, ale jestem zapalonymfilatelistą Oddaję się tej pasji od wczesnej młodości.Mam naprawdę piękną kolekcję, pokazywałemją zresztą na kilku wystawach, nawet za granicą.Staram się być na bieżąco, prenumerujęspecjalistyczne gazety i stąd wiem, do kogo należy łysina na tym znaczku.Spojrzeliśmy jeszcze raz na kopertę.Skorliński miał rację! Osobnik na znaczku, kimkolwiekbył, miał spore zakola i wolną od włosów część czoła. W takim razie, kto to jest, panie generale? zapytał wreszcie Pan Samochodzik. Książę. Skorliński nie mógł się powstrzymać od stopniowania napięcia. Jaki znów książę? wypalił zniecierpliwiony pan Tomasz. Nie nosi przecież korony. Ale w jego żyłach płynie krew równie błękitna, jak ten znaczek.To obecny władcaMonako, książę Albert II Grimaldi, syn Rainera III i Grace Kelly.Niestety, generałowi nie dane było w pełni nacieszyć się swym tryumfem, bo w tym właśniemomencie do kantorka wszedł nasz znajomy technik i powiedział głosem, w którym dało sięwyczuć zadowolenie z dobrze wykonanego obowiązku: Niełatwo znalezć coś w pustym pokoju zaczął tajemniczo. Ale w końcu się udało.Powiódł nas w lewy róg pomieszczenia, gdzie klęczał jego kolega, dokładnie badającypodłogę.52 Gdybyśmy mieli trochę więcej czasu, bylibyśmy w stanie odtworzyć ze śladów naparkiecie, co i w jakiej kolejności stąd wynoszono pochwalił się technik. No, ale nie o toprzecież w tym wypadku chodzi.Proszę spojrzeć wskazał na niewielkie wgniecenie w desceparkietu ten niezwykły ślad powstał, kiedy opuszczono w tym miejscu ciężką szafę. Co w tym niezwykłego? zdziwił się Skorliński. W momencie, gdy opuszczano szafę, znalazł się pod nią inny przedmiot, który,przygnieciony ciężarem mebla, zostawił wyrazny ślad. Udało się go wam odtworzyć? Oczywiście, generale.Wystarczyło przyłożyć papier i zarysować go ołówkiem.To jak w tejdziecinnej zabawie z odrysowywaniem monet. Pokazało się coś konkretnego? niecierpliwił się policjant. I to jeszcze jak konkretnego technik z zadowoleniem podał Skorlińskiemu kartkę papieru.Spojrzeliśmy i jak na komendę westchnęliśmy ciężko.Na papierze widać było wyraznie wygięte w łuki, równe ramiona krzyża.W ich środku zaś,odbitą najwyrazniej, przekrzywioną o 45 stopni w stosunku do starożytnego oryginału, hitlerowskąswastykę. AMA pan Tomasz powtarzał na głos to, co wpisywał w okienko przeglądarki.Monako. stuknął w enter, odwrócił się i powiedział:Mieliśmy szczęście, że generał interesuje się znaczkami.Dzięki niemu wyjęliśmy snopek zestogu siana, w którym mieliśmy szukać igły.Monako to małe księstwo. Są wyniki zrobiłem ruch głową w stronę ekranu.Szef wpatrzył się w nasz ministerialny monitor, zasłaniając mi widok.Siedziałem na starym,wysłużonym fotelu ustawionym naprzeciwko komputera.Miodowe światło zachodzącego słońcawpadało przez okno, sprawiając, że w niewielkim pomieszczeniu zrobiło się przytulne.Kotłującesię w głowie myśli nie pozwalały poddać się tej atmosferze. No tak mruczał pan Tomasz, manipulując energicznie myszką. To sporo wyjaśnia.AMA to skrót od Art Mediation Agency powiedział, a ja, zaciekawiony podniosłem się z fotela,stanąłem za szefem i spojrzałem na stronę wymienionej firmy.Krótka notka pod obrazkiem przedstawiającym załadunek obrazów do sporej ciężarówkiinformowała, że AMA od wielu lat zajmuje się pośrednictwem w handlu dziełami sztuki i że jejklientami są zarówno prywatni kolekcjonerzy, jak i wielkie instytucje z Christie's i Sotheby's naczele. Nie sądzę, żeby firma handlująca z Christie's wplątała się w aferę z nielegalnym towarem rzekłem z wątpliwością w głosie. Firma może nie pan Tomasz nie dał się zbić z tropu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]