[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czuję, moja piękna Dulcyneo, \e trafiliśmy na właściwy ślad.Czy zwróciłaś uwagę na teinicjały z kalinowskiego pomnika?- Było ich tam kilka.- A wśród nich A.W.- Antoni Wijata?- Właśnie.- A ten Józef?- Tam były dwa inicjały, rozpoczynające się na J , mianowicie J.W. i J.S..Chyba ju\wiem, kto był tym wspólnikiem Wijaty, ale \eby mieć pewność, muszę przeprowadzić jeszczejedną rozmowę.Po powrocie do miasta odwiozłem Barbarę, zaparkowałem samochód i poszedłem nakomisariat policji.Miałem szczęście.Aspirant Miętus był na miejscu.Poprosiłem o rozmowę.- Czy macie tu akta starych spraw sprzed drugiej wojny światowej? - zapytałem, przekazującmu, w skrócie, informacje usłyszane od rolnika w Borku.- Zale\y jak starych - odparł Miętus.- Interesuje mnie jedna, z międzywojnia.- Nasz komisariat powstał w 2001 roku.Akta starych spraw są w komendzie powiatowej wMońkach.Ale czy tam są równie\ akta sprzed wojny? Musiałbym to dopiero sprawdzić.Ale o którąsprawę konkretnie chodzi?- O to zabójstwo leśnika na terenie rezerwatu Wielki Las.Chcę ustalić personalia sprawcy.Podejrzewam, \e mógł mieć coś wspólnego z interesującym mnie tematem.- O tych zdarzeniach wiem bardzo mało.Jestem tu dopiero parę lat - Miętus zrobiłzafrasowaną minę.- Trzeba by rzeczywiście poszperać w papierach.Ale moment.Aspirant wychylił się przez drzwi i wezwał do siebie Bułę.- Wiecie coś o tej przedwojennej sprawie z Wielkiego Lasu? - zapytał podwładnego.- Prawie nic.Ale śórawka mo\e coś będzie wiedział.Jego ojciec był tu przed wojnąpolicjantem.- A kiedy wraca?- Powinien być lada chwila.Czekając na podwładnego, Miętus poruszył temat zatrzymanego gangstera.- Znamy, na razie, personalia tego gagatka.Siedzi teraz w areszcie śledczym w Białymstoku.87Dotąd nie wyśpiewał, dla kogo pracuje, ale to kwestia czasu.Powoli mięknie.Rozległo się pukanie do drzwi gabinetu.- Wejść.Zobaczyłem starszego policjanta, z lekko ju\ przyprószonymi siwizną włosami.- Panie komendancie, starszy posterunkowy śórawka.- Dobrze, dobrze.siadajcie.Nasz nowy znajomy ma do was parę pytań.- Pan komendant powiedział mi, \e zna pan dobrze historie kryminalne z tego terenu -zwróciłem się do posterunkowego.- Mo\e nie wszystkie, ale sporo się o nich słyszało, a z wieloma zetknąłem się osobiście.- A czy słyszał pan o tej strzelaninie, w której przed wojną zginął leśniczy w rezerwacieWielki Las?- Leśniczy Kamiński? Nie w szczegółach, ale ojciec opowiedział mi kiedyś trochę o tym.- Jak to było?- Paru leśników natrafiło w trakcie obchodu na kłusowników.Byli uzbrojeni.Doszło dostrzelaniny.Tamtych było trzech.Zastrzelili Kamińskiego, ale jeden z kłusowników te\ dostał.Adwaj pozostali uciekli.Nigdy ich nie znaleziono.- Chodzi mi właśnie o tego zabitego.Czy pan wie, jak on miał na nazwisko? Na imię miałpodobno Józef.- Czekaj pan, niech sobie przypomnę - policjant potarł ze skupieniem czoło.- Jakoś na S.Ojciec mówił, \e tamten mieszkał.- Gdzieś koło Jelenia - podpowiedziałem.- Zgadza się.Ju\ wiem.On się nazywał Skorupa.Na dzwięk tego nazwiska przez głowę przeleciała mi pewna, jeszcze nie do końcaukształtowana myśl.- Niestety, to wszystko, co wiem o tej sprawie.- Dziękuję panu - uścisnąłem rękę starego policjanta.- I tak bardzo mi pan pomógł.Po\egnałem się z Miętusem i poszedłem na stancję, na zasłu\ony wieczorny posiłek.Czekałatam na mnie biała koperta.W środku był niewielki kartonik, na którym jakaś uzdolniona ręka,kaligraficznym pismem, wypisała następujący tekst:Zespół Teatru Amatorskiego Knysz ma zaszczyt zaprosić Pana Pawła Dańca, naprzedstawienie teatralne zatytułowane Barbara Radziwiłłówna , które odbędzie się w salimiejscowego Domu Kultury w dniu.Przedstawienie miało się odbyć następnego dnia, po południu.- Kto przyniósł to zaproszenie, pani Heleno? - zapytałem gospodynię.- Aśka od Fornalików, no ta, co ją pan uczy futbolu - dodała, widząc moją nieco zaskoczonąminę.- Jakaś dobra nowina?- Bardzo przyjemna - odpowiedziałem - Dostałem zaproszenie na widowisko teatralne wośrodku kultury.- A.z Knysza - domyśliła się.- Nasz ośrodek aktywnie działa.Są tam ró\ne kołazainteresowań.I co jakiś czas wystawiają ró\norakie przedstawienia.- Nie wie pani, czy mo\na tam pójść z osobą towarzyszącą.- Na pewno.Sala jest spora.Przyjść mo\e ka\dy.A z kim pan chce się wybrać? - pani Helenaokazała kobiecą ciekawość.88- Z panną Barbarą.Wie pani, z tą młodą panią archeolog.- A, z tą panią od naukowców.- domyśliła się gospodyni.- No właśnie.- Widziałam ją z panem, jak wsiadaliście parę dni temu do samochodu.Ale chudzieńka ona,ptaszyna.A dla pana potrzebna niewiasta bardziej przy kości.- dodała, patrząc na mojąrozbudowaną sylwetkę.- O czym pani mówi, pani Heleno?! - udałem zakłopotanie.- To tylko znajoma, zresztąbardzo miła.- To tylko się tak mówi.Od razu widać, \e wpadła panu w oko, panie Pawle - powiedziałaśmiejąc się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]