[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To ja powinienemmieć pieniądze, co niestety oznacza, że klient zabierze mój towar.Mając to na celu, nie będę mówił Ten nawystawie to ostatnia sztuka, jaką mamy, a zatem nie mogę jej panu sprzedać, ponieważ wtedy nikt nie będziewiedział, że mamy takie na składzie ani Prawdopodobnie będziemy je mieli w środę , ani Przecież niemożemy tego trzymać na półkach , ani Mam już potąd tłumaczenia ludziom, że nie ma na to popytu.Do-prowadzę do sprzedaży wszelkimi sposobami, poza przemocą fizyczną, ponieważ inaczej tylko niepotrzebniezajmuje miejsce.Glang Chrappison żył zgodnie z tą zasadą, ale nie bardzo lubił ludzi przypadłość częsta u osób, któreprzez długi czas mają do czynienia z szerokimi kręgami społeczeństwa.A ci dwaj, którzy w tej chwili stali podrugiej stronie lady, budzili jego irytację.Jeden był nieduży i wydawał się nieszkodliwy, ale coś głęboko wpsychice Glanga, prawdopodobnie utrwalone w jego genach, budziło zdenerwowanie.Drugi z intru.toznaczy z klientów był zaledwie chłopcem, zatem mógł w każdej chwili popełnić każde przestępstwo.Glang radził sobie z tą sytuacją, nie rozumiejąc niczego, co mówili, i wygłaszając bezsensowne zniewagiw swoim ojczystym języku.Nie ryzykował wiele.Tylko Straż Miejska uczyła się krasnoludziego, więcprzeżył zaskoczenie, kiedy ten niepokojąco nieszkodliwy odezwał się lepszym llamedosjańskim krasnolu-dzim, niż ostatnio mówił sam Glang. Taka nieuprzejmość wobec przyjaznych obcych przynosi wstyd twej brodzie i zamazuje pisma Taka,czcigodny kupcze. Co mu powiedziałeś? spytał Trev, kiedy Glang wykrztuszał z siebie przeprosiny. Och, zwykłe tradycyjne powitanie wyjaśnił Nutt. Czy mógłbyś mi podać piłkę?Wziął ją i odbił o podłogę.Gloing! Podejrzewam, że możesz znać sztukę wytwarzania siarczanej gumy? To było.Tak miał na imię mój dziad! wyjąkał Glang. Aha, dobra wróżba! zawołał szybko Trev.Złapał piłkę i uderzył nią jeszcze raz.Gloing! Mogę wyciąć i pozszywać zewnętrzną powłokę, jeśli ty zajmiesz się pęcherzem zaproponował Nutt.Zapłacimy ci piętnaście dolarów i udzielimy licencji na produkcję tylu kolejnych, ile tylko zechcesz. Zarobisz fortunę! zachęcił kupca Trev.Gloing! Gloing! powtarzała piłka, a Trev dodał: W dodatku to będzie licencja uniwersytetu.Nikt się nie ośmieli jej naruszać. Jak to możliwe, że wiesz o siarczanej gumie? zdziwił się Glang.Miał wyraz twarzy kogoś, kto wie, żeprzeciwnicy mają przewagę, ale postanowił paść w walce. Ponieważ Rhys, król krasnoludów, sześć miesięcy temu podarował lady Margolotcie suknię z siarczanejgumy i skóry, i jestem prawie pewien, że rozumiem zasadę. Jej? Czarnej Damie? Potrafi zabijać ludzi samą myślą! Jest moją przyjaciółką poinformował spokojnie Nutt. A ja ci pomogę.* * *Glenda nie była pewna, dlaczego dała trollowi dwupensowy napiwek.Był podstarzały i powolny, ale miałdobrze utrzymaną tapicerkę i dwa parasole.No i dla niego taki daleki kurs wcale nie był przyjemny, ponieważbandy dzieciaków zamalowywały każdego trolla graffiti po pierś, zanim zdążył wydostać się z okolicy.Czuła na sobie spojrzenia ukrytych oczu, kiedy szła do drzwi, ale to nie miało znaczenia. No dobrze zwróciła się do Juliet. Wez sobie wolną noc, co? Wrócę z tobą do pracy odparła Juliet ku zdumieniu Glendy. Potrzebujemy pieniędzy, a nie mogętacie powiedzieć o tych pięćdziesięciu dolarach.W umyśle Glendy nastąpiła niewielka kolizja oczekiwań, gdy Juliet mówiła dalej. Masz rację, to stała praca i chcę ją zachować, bo jestem tępa i pewnie spapram tę drugą.Znaczy byłofajnie i w ogóle, ale potem sobie pomyślałam, że zawsze dobrze mi radziłaś, i pamiętam, jak kiedyś kopnęłaśZliskiego Damiena w klejnoty tak, że przez tydzień chodził zgięty wpół.Poza tym jak z nimi pojadę, będęmusiała zostawić ulicę, tatę, chłopców.Boję się tego.No i powiedziałaś, żeby uważać z bajkami, masz rację,tam są też gobliny.I nie wiem, jak sobie poradzę bez ciebie i twojego prostowania mnie.Jesteś solidna i tyle.Nie pamiętam, kiedy cię przy mnie nie było.A gdy jedna z dziewczyn nabijała się z twojego starego płaszcza,powiedziałam jej, że bardzo ciężko pracujesz.Kiedyś czytałam w tobie jak w książce, pomyślała Glenda.Takiej z dużymi kolorowymi obrazkami iniewielką liczbą słów.A teraz nie mogę.Zgadzasz się ze mną i powinnam być zadowolona, ale nie jestem.ylesię z tym czuję i nie wiem dlaczego, a to boli. Może jednak się z tym prześpisz? zaproponowała. Nie.Wszystko bym popsuła.Wiem, że tak. Dobrze się czujesz?Coś w umyśle Glendy wrzeszczało na nią. Nic mi nie jest zapewniła Juliet. Naprawdę, było zabawnie, ale to dla aliganckich dziewczyn, nie dlamnie.To same błyski, nic, co można wziąć w rękę.A zapiekanka to zapiekanka, nie? Solidna.Poza tym kto bysię zajmował tatą i chłopakami?Nie, nie, nie! krzyczał głos Glendy w jej głowie.Nie tego chciałam.Och, na pewno nie? To o czymmyślałam, kiedy opowiadałam te banały? Ona patrzy na mnie, a ja dałam jej dobry przykład.Dlaczego? Bochciałam ją ochronić.Jest taka.delikatna.Wielkie nieba, uczyłam ją być jak ja i nawet to spaprałam! No dobrze, możesz wrócić ze mną do kuchni. Zobaczymy bankiet? Nasz tato się martwi tym bankietem.Myśli, że lord Vetinari chce wszystkichzamordować. Często tak robi? Tak, ale wszystko jest potem tuszowane.Tak mówi tato. Tam będzie setka ludzi.Trzeba by sporo tego tuszowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]