[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wzruszył ramionami.- Chciałem, żeby zaczął mnie za-uważać, by wreszcie przyznał, że ma jeszcze jednego syna, który zrobi dla niego wszyst-ko.- Och.- Zwietnie go rozumiała.Pamiętała swoją gorycz zmieszaną z żalem na po-grzebie rodziców.Nigdy nie przyjmowali do wiadomości tego, co osiągnęła w życiu.Niezwracali uwagi na jej role ani pochlebne recenzje.- Teraz rozumiem - szepnęła.- Naprawdę? - Podszedł bliżej, przyparł ją do kanapy.- Całe moje życie kręciło sięwokół sukcesu Cartwright Corporation.Nie brałem wolnego.Pracowałem dniem i nocą.Nie dbałem o nic, tylko dawałem z siebie wszystko.Aż do teraz.- Głos mu zadrżał zewzruszenia.- Znalazłem coś, co jest dla mnie o niebo ważniejsze.- Co to takiego? - spytała, zwilżając językiem wargi.- Ty.- Obwiódł kontur jej ust kciukiem, aż Starr miała ochotę paść mu w ramiona,krzycząc, że mu wybacza.- Ty jesteś dla mnie najważniejsza.Kocham cię, pragnę, sza-nuję.i uwielbiam każdą radosną, nieprzewidywalną, najmniejszą cząstkę twojego cu-downego ciała.I już zawsze chcę mieć cię przy sobie.Radość szumiała w jej żyłach niczym szampan, kiedy wpatrywała się w oczy Cal-luma.Mówił prawdę.Czuła, że musi dać mu drugą szansę.- Przysięgasz, że jestem dla ciebie najważniejsza? Bez kitu?- Bez kitu - powtórzył i udało mu się nie roześmiać.- Ale nadal będziesz prezesem Cartwright Corporation?- Tak, ale zajdą istotne zmiany.Nie będę pracował dwadzieścia cztery godziny nadobę przez siedem dni w tygodniu.Będę brał wolne i przestanę kierować się tym, by za-dowolić ojca.Innymi słowy, pokieruję firmą po swojemu.- To dobrze.Tylko co ze mną? Jak ja pasuję do twoich planów? - zapytała, uno-sząc głowę.- Tak jak powiedziałem, jesteś na pierwszym miejscu, a firma i praca daleko za to-bą - odparł z uśmiechem.- Czyżby?RLT- Oczywiście.Ale pamiętaj, że to ja zawsze rozstawiam ludzi po kątach, sprawujękontrolę i zarządzam.ale nie w domu.- Porwał Starr w ramiona.- Myślę, że właśnie totak bardzo przeraziło mnie na wyjezdzie.Zmieniam się przy tobie.Jesteś moją słabością.Wtuliła się w niego uradowana, że wreszcie jest bezpieczna.- Och! - krzyknęła nagle, chwyciła Calluma za koszulę i potrząsnęła.- Co się stało?- Ależ jestem głupia!- Uparta, możliwe.Ale nie głupia - zaprotestował rozbawiony Callum.- Sam posłuchaj.- Wyplątała się z jego ramion.- Całe życie szukałam poczuciabezpieczeństwa.- A to zle?- Daj dokończyć.- Pacnęła go w ramię.- Mówiłam ci o moich rodzicach i ich cią-głych przeprowadzkach.- Odsunęła się odrobinę, zadumała na moment.- Mówiłam citeż, że przy tobie czułam się bezpieczna.Ale jest coś więcej.- Strzeliła palcami.- Tentydzień był najszczęśliwszym okresem w moim życiu.Chcesz wiedzieć, dlaczego?- Z powodu wspaniałego seksu?- Z powodu intymności, która była między nami.- Znów go trzepnęła w ramię.-Chociaż byliśmy razem krótko, sposób, w jaki ze sobą rozmawialiśmy i dzieliliśmy sięnajbardziej skrytymi myślami.- Urwała, widząc jego minę.- No dobrze.Chodzi o to, żez nikim nie byłam tak blisko.- Nawet ze swoim byłym?- To, że z kimś mieszkasz, nie oznacza jeszcze wspólnoty dusz - prychnęła.- Cóż, mam prawo tego nie wiedzieć jako ten niedoświadczony w związkach.Starr wskoczyła mu na biodra i przytuliła się z całej siły.- Pamiętasz, co mówiłeś przed chwilą?- O czym? - zapytał półprzytomnie, zajęty znaczeniem pocałunkami ścieżki na jejszyi.- %7łe mnie kochasz i chcesz już ze mną na zawsze być?- Mhm.- Ja ciebie też.RLTUśmiech Calluma wygładził rysy.- Ty i ja już na zawsze.- Jego usta dotknęły jej warg, potwierdzając prawdę, którąoboje znali.Nieważne, jak wiele owacji na stojąco zbierze Starr i ile idealnych piruetów uda jejsię wykonać.Nieważne, ile udanych transakcji przeprowadzi Callum i ile pieniędzyzgromadzi.Nic nie może się równać z uczuciem, że jest się kochanym przez właściwą osobę.RLT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]