[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak to niećwiczy? No nie ćwiczy.Bo nie da się ćwiczeniem nazwać dwóch,trzech sekwencji galopu po trzy kółka w lewo, trzy kółka wprawo.Bo nie da się złapać rytmu i równowagi podczasprzerywanego programu jazdy a to kłus, a to stęp, a togalop, jeśli kółko, to jedno, jeśli zmiana nogi, to dwa czy pięćrazy w ciągu godziny, wszystko oderwane od siebie, bezciągłości, bez minimalnej ilości powtórzeń czy czasu trwaniaćwiczenia, które dopiero pozwalają złapać , zrozumieć iutrwalić.Konie, na których jeżdżę, przyzwyczajone są do bardzo długichgalopów.Jezdzcy, którzy przyswajają sobie nasz naturalnysposób jazdy, również.I jedni, i drudzy mogą tak jechać niemalbez końca.Nawet po dwudziestu minutach równego galopu końjest suchy, a jezdziec nie odczuwa zmęczenia.Jeżeli obok jedzie obca para, zazwyczaj widać różnicę.Po dziesięciu minutachkoń jest mokry.Rzadko jednak do tego dochodzi, bo już popięciu minutach mokry jest jezdziec.Przyczyna jest bardzoprosta: jezdziec kompensuje brak równowagi siłową pracąmięśni.Długo tak wytrzymać trudno, więc raz na jakiś czas, imdalej w las, tym częściej, mięśnie puszczają i traci równowagę.To z kolei wytrąca konia i z równowagi, i z rytmu.Zaczyna sięszarpanina, której jezdziec przeważnie nie jest nawet świadomy iszybkie zmęczenie konia i jezdzca najłatwiej wytłumaczyć& słabąkondycją, podczas gdy z kondycją nie ma to nic wspólnego.Każdy, kto uprawia jogging, rozumie różnice między stosunkowoniewielkim wysiłkiem wkładanym w bieg równym tempem atreningiem piłkarskim polegającym na gwałtownych startach,biegu zygzakiem i zmianach tempa.Szybkie zmęczenie w galopie i107konia, i jezdzca jest najlepszym wskaznikiem braku kontroli irozchwiania rytmu i równowagi.Innymi słowy: umiemy, ale taknie do końca.Niekoniecznie trzeba się ze swoich brakówtłumaczyć innym, ale na własny użytek dobrze jest wiedzieć, żejeszcze trochę nam brakuje.Jazda konna nie powinna męczyć.Nawet długotrwały galop.Czym tu się męczyć? Przecież to końbiegnie, a jezdziec tylko siedzi.Podobne doświadczenia mają ci,którzy próbowali innych dyscyplin i mają skalę porównawczą, jakim idzie teraz i jak to było, kiedy umieli tak sobie.Dobrego(nawet w ujęciu rekreacyjnym) narciarza narty nie męczą, no boczym się tu męczyć? W końcu jedzie się w dół, a nie podchodzipod górę.Pływanie na desce nie męczy, jeżeli& się umie.Przecież deskarz siedzi, używając trapezów, a wiatr robiresztę.Ale na początku tak nie było.Pierwsze lekcjewspomnianych nart i windsurfingu to spory wysiłek w trakcie ijeszcze większe cierpienie nazajutrz.Ale większość przechodziten etap i potem jest już nomen omen z górki i z wiatrem.Podobnie może być z jazdą konną.Najlepiej to po prostuwyćwiczyć.W jaki sposób? Oczywiście ilością powtórzeń, araczej ilością czasu, jaki poświęcamy na dążenie do uzyskaniarytmicznego tempa w pełnej równowadze podczas jaknajdłuższych sekwencji ćwiczeń.Mimo że wyczucie równowagi jest instynktowne, dobrze jestuporządkować sobie myślenie o nim, aby na pewno byłowiadomo, do czego dążymy.Para jezdziec i koń powinna dążyć do pełnej równowagi w trzechpłaszczyznach.Pierwszą płaszczyznę wyznacza ruch ciała konia wgórę i w dół.Doświadczają tego wszyscy początkujący, czującysię w siodle jak przypadkowo podrzucany worek kartofli.Drugą płaszczyznę wyznacza kierunek ruchu konia najczęściejdo przodu.Brak równowagi jezdzca najlepiej wówczas widaćpodczas gwałtownych zmian tempa.Przyspieszenie rzucaniewprawnego jezdzca na tylny łęk siodła, a w skrajnych108przypadkach nawet poza siodło.Zwolnienie lub zatrzymanieprowadzi do niepożądanego kładzenia się na szyi czy nawetwidowiskowej podróży przez łeb konia.Trzecia płaszczyzna to ruchy konia na boki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]