[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym na rękachmiał krew dyrektora, a ślady jego butów, tylko jego ślady, pro-wadziły od muru do samochodu policjantów. Pytanie, skąd pan o tym wie przyłapał RatajczykaPrzygodny.Pielęgniarz nic nie odrzekł. Ano stąd, że to pan zabił Denisowskiego i policjantów wyręczył go komisarz. Nawrocki nie miał powodu, żebybuszować po nocy w gabinecie dyrektora.Natomiast panchciał się zapoznać z jego kartą choroby, żeby więcej się o nimdowiedzieć i na tej podstawie obmyślić, jak go podejść i namó-wić do wyjścia z ośrodka, a pózniej skłonić do odwiedzenia Zu-kiewicza.Na swoje nieszczęście Denisowski zszedł w nocy pocoś do gabinetu, przyłapał pana i okupił to życiem. Nie chciałem go zabić, tylko ogłuszyć Ratajczyk sta-rał się pomniejszyć swoją winę. Nieprawda.Obrażenia wskazują, że został zaatako-wany od przodu, a to oznacza, że pana widział.Nie był pan za-maskowany, bo nie spodziewał się, że ktokolwiek zajrzy w no-cy do gabinetu, zresztą zamaskowany wystraszyłby pan tylkoNawrockiego, a nie namówił do czegokolwiek.Ogłuszenie nicnie dawało, bo jak tylko Denisowski by się ocknął, zaalarmo-wałby policję, a pan trafiłby za kratki i to wcale nie za włama-nie do ośrodka. A jak pan wyjaśni, że ślady moich butów nie prowadządo policjantów? Ratajczyk nie tyle zaprzeczał, że zabił-371-Janickiego i Laszkiewicza, co był ciekaw, czy komisarz domy-ślił się, jak to zrobił. Bardzo prosto.Nawrocki nie miał żadnego plecakaschowanego koło muru, jak wcześniej przyjęliśmy, nie miał za-pasowych rzeczy, nie musiał się przebierać, bo jego ubraniewcale nie było zbryzgane krwią.Pomazał pan mu tylko rękękrwią Denisowskiego i wetknął latarkę, żeby zostawił na niejzakrwawione odciski palców.Powinienem był się od razu te-go domyślić.Zinterpretowałem jednak te odciski pod przyjętąteorię, że mordercą jest Nawrocki.Nie mogły powstać w chwi-li zabójstwa, bo krew nie mogła opryskać wtedy uchwytu latar-ki, skoro przesłaniała go ręka zadająca ciosy.Wymyśliłemwięc, że zrozpaczony swoim czynem Nawrocki dotykał zakrwa-wionego dyrektora, a potem z powrotem chwycił latarkę.Na-ciągane, ale tak niestety działa ludzki mózg, że potrafi dopa-sować fakty do przyjętej z góry teorii.Przygodny pomyślał, że policjantowi z wieloletnim sta-żem ta właściwość ludzkiego mózgu powinna być doskonaleznana i nie świadczy o nim dobrze, że wpada w takie pułapki. Po zostawieniu latarki z odciskami palców Nawroc-kiego w gabinecie, skłonił go pan, żeby poszedł do muru.Niemógł mu pan towarzyszyć, żeby nie zostać zdemaskowanymprzez policjanta pilnującego w parku, bo oczywiście zoriento-wał się pan, gdzie rozstawiliśmy posterunki.Słyszał pan, jakzlecam funkcjonariuszom pilnowanie mieszkania %7łukiewiczaw oczekiwaniu na wizytę Nawrockiego, i musiał mieć świado-mość, że znając podejrzanego i wiedząc, gdzie się znajduje, nietylko będziemy oczekiwać go w docelowym miejscu, ale teżśledzić od punktu wyjścia.Kiedy Nawrocki podszedł do muru,pan już na nim siedział i go wciągnął.On sam nie dałby radysforsować muru, na co też zamknąłem oczy.Podobnie jak nafakt, że wcześniej nie było przy murze śladów, a gdyby Nawroc-ki opuścił tamtą drogą ośrodek, żeby zabić Stańczyka, musia-łyby tam jeszcze być, kiedy z dyrektorem dokonywaliśmy-372-inspekcji.Tak więc czekał pan na Nawrockiego na murze, za-pewne z naciągniętym łukiem policjant pilnujący w parkumiał zginąć, gdyby śledził go do końca, ale na swoje szczęściew pewnym momencie uznał, że kieruje się on do miejsca,w którym uszkodzony jest drut, i przekazał kolegom, żebyprzejęli obserwację nałożył jego buty, podszedł do policjan-tów i zabił ich jak Majewskiego strzałami zatrutymi kurarą.Następnie wrócił pan po Nawrockiego i wziął go na barana.Dlatego myśleliśmy, że Nawrocki niósł ciężki plecak, na cowskazywały najpierw głębokie ślady, a potem także analizalinii chodu.Człowiek dzwigający większy ciężar inaczej sta-wia kroki niż normalnie.Ale rzeczy Nawrockiego, które za-brał pan z ośrodka bez nich pewnie nie chciał iść nieważyły tyle, żeby aż tak pogłębić ślady.I dzięki temu, że wziąłpan Nawrockiego na barana, były ślady tylko jednej osoby nainteresującej nas trasie.Pan musiał nadejść po murze, co wy-magało pewnie niemałych umiejętności ekwilibrystycznych,no ale jest pan wysportowanym człowiekiem. Ciekawe tylko, że tego wszystkiego nie zaobserwowałtajniak, którego nasadziliście, żeby mnie śledził. Bo go pan wykiwał, wyszedł pan z domu inną bramą.Pewnie dostał się pan do niej po dachu, bo przejścia międzypiwnicami są zamurowane. A jak namówiłem Nawrockiego, żeby zaatakował Zukie-wicza? Rozumiem, że można kogoś namówić, żeby podszedłdo muru, ale jak skłonić rzekomo nieagresywnego wariata,żeby rzucił się na człowieka z nożem?Przygodny poszczypał się w podbródek. Przyznam, że długo się nad tym zastanawiałem i nicnie wymyśliłem, musiałem dopiero wziąć %7łukiewicza w obro-ty i jeszcze raz bardzo szczegółowo go przesłuchać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]