[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cała zesztywniałam i zamknęłam oczy.Wydychane przez węża powietrze rozwiewałowłosy na mojej skroni.Rozwidlony język połaskotał mnie po szyi. Hej, popatrz, Bambi cię lubi.Odważyłam się uchylić jedno oko. Skąd wiesz? Och, no choćby stąd, że gdyby cię nie lubiła, już by cię pożarła.* * *Moje dłonie odrobinę piekły, ale mimo wszystko mogło być gorzej.%7łyliśmy, a Bambiwróciła na swoje miejsce, czyli na skórę Rotha.Ktoś zwiększył wysiłki, a wmieszanie w todemonów barbazu mogło jedynie pogorszyć sprawę. Myślisz, że twoje mieszkanie jest bezpieczne? %7ładen demon nie ośmieliłby się podejść pod ten budynek.A zanim oskarżysz mnieo posiadanie wielkiego ego, jest tutaj zbyt wiele demonów, które by się rozgniewały, jeśli ichterytorium zostałoby naruszone.Miałam nadzieję, że tak właśnie było.Naprawdę nie chciałam rundy drugiej z demonamibarbazu.Adrenalina nadal płynęła w moich żyłach, przez co serce obijało mi się o żebra.Gdybym wpadła na nie podczas samotnego oznaczania& Nawet nie chciałam o tym myśleć.Zazwyczaj demony były stworzeniami nocy, ponieważ łatwiej im było wtapiać się w tłum ludzi.Barbazu pojawiające się w biały dzień? Niezbyt dobra wiadomość.Miałam szeroko otwarte oczy, gdy szliśmy do głównych drzwi budynku, po czymstanęliśmy w jasno oświetlonym holu.Ostatnio kiedy tu byłam, wyszłam tylnym wyjściem, więcwszystko było dla mnie nowe.Ogromny złoty żyrandol wisiał na środku pokrytego malowidłem sufitu.Obraz był&interesujący? Przedstawiał anioły w scenach bitewnych.Walczyły ze sobą ognistymi mieczami.Ktoś spadał z białych chmur.Na ich twarzach widoczne było zmęczenie, a grymas bólu i błysksprawiedliwości w ich oczach wydawał się zbyt odległy, by był prawdziwy.O rany.Staromodne, skórzane kanapy i fotele ustawione były pod żyrandolem.W powietrzuunosił się słaby, nieprzyjemny zapach dymu i kawy, a cały hol wydawał się być kawiarnią. Czułam się jak w jakimś starym filmowym hotelu.Niemal spodziewałam się unoszącegosię w powietrzu ducha Marylin Monroe.Hol nie był pusty, jednak nie przypuszczałam, byspędzające tu wolny czas osoby miały choć trochę ludzkiego DNA.Demony były wszędzie, rozłożyły się na kanapach, rozmawiały przez telefony, siedziaływ fotelach, czytały, a niektóre rozmawiały w małych grupach.Roth oparł mi rękę na plecach i poprowadził na schody. Nie windą? zapytałam. Nie chciałabyś się nią przejechać. Uśmiechnął się, gdy zobaczył mój wyraz twarzy.Ta winda jedzie jedynie w dół.Wow.Wiedziałam, że na całym świecie, podobnie jak i w tym mieście, istniały portale.Zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że musiały istnieć, no bo jak inaczej demony mogłybypodróżować tam i z powrotem? Jednak nikt, a zwłaszcza strażnicy, nie wiedzieli, gdzie sięznajdowały, a już z pewnością nigdy ich nie widziałam.To, że Roth przyprowadził mnie tutaji powiedział o portalu było niewiarygodnie głupie.Gdy byliśmy na schodach, posłał mi znaczące spojrzenie. Ufam, że nie zdradzisz Kamieniakowi lokalizacji windy.Rzecz w tym, że tego nie planowałam.Myślałam o impach i tych w holu.Wszyscywyglądali& tak normalnie. Laylo? zapytał. Nie powiem i mówiłam serio. Nie pisnę też słówka o niczym innym, poza tympowinnam być teraz w szkole.Skinął głową i ruszyliśmy na górę.Na widok jego loftu zwłaszcza łóżka poczułam sięnieswojo.Roth podszedł do pianina, a ja wymamrotałam coś o łazience i schowałam sięwewnątrz.Moja twarz była niemiłosiernie czerwona, a puls zupełnie wyrwał się spod kontroli.Jego łazienka była ładna, zaskakująco czysta i przestronna.Ostatnio tego niezauważyłam.Czarne ręczniki wisiały obok wanny stojącej na lwich łapach i kabinyprysznicowej.Baterie połyskiwały złotem miałam wrażenie, że jest prawdziwe.Nie spieszyłamsię z wyjściem, próbując opanować rozszalałe serce.Jestem tutaj, by porozmawiać o miejscu ukrycia księgi.Tylko po to.To, że chcę, by mniepocałował nie ma nic wspólnego z tą wizytą.A w ogóle to nie chcę, by mnie całował.Boże, mój wewnętrzny bełkot był porażający.Kiedy otworzyłam drzwi, Roth siedział przy pianinie, jedną ręką leniwie głaskał czarnegokotka, w drugiej trzymał kieliszek& To było wino? Wpadające przez okno przedpołudniowesłońce tworzyło wokół niego aureolę.%7ładen chłopak nie powinien wyglądać tak dobrze jak on,a szczególnie nie demon.Nagle onieśmielona zajęłam się oglądaniem pokoju.Było cośintymnego w przebywaniu w jego mieszkaniu.Roth uniósł głowę i spojrzał na mnie znad kieliszka. Jeśli chcesz, mogę ci też nalać.Przysunęłam się do niego. Nie, dzięki.Aadny masz& ten loft.Nie pamiętam, czy poprzednio ci o tym mówiłam.Zaśmiał się i wstał. Pewnie nie. Przystanął przede mną i wyplątał moją dłoń z włosów. Przestań.Niemam zamiaru zrobić ci krzywdy.Czując, że czerwienię się jeszcze bardziej, podeszłam do półki z książkami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]