[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kamienna fontanna i drzewa zniknęły w zamieci.Doktor Zilacxy, ubrany identycznie jak podczas naszego pierwszego spotkania miesiąc temu, czekałna mnie w towarzystwie doktor Roullin.Od razu poczułem do niej sympatię.Była pulchna, jeszczemłoda, z inteligentnymi oczami i uśmiechem prawie nieschodzącym z ust.Trzymała teczkę, którąprzekładała rytmicznie z jednej ręki do drugiej.Przyjęli mnie na stojąco i chociaż w gabinecie stałykrzesła, nie zaprosili mnie, bym usiadł.- I jak pan ją znajduje? - zapytał dyrektor zamiast pozdrowienia, potwierdzając moje pierwszewrażenie: to człowiek, który nie zamierza tracić czasu na ogólniki i frazesy.- Doskonale, świetnie, panie doktorze - odrzekłem.- Zupełnie inna osoba.Odżyła, nabrała kształtów i kolorów.Jest bardzo spokojna.Napady lęku, które tak jej dokuczały, zniknęły.Jestpaństwu bardzo wdzięczna.I ja także, rzecz jasna.- Dobrze, dobrze - mruknął doktor Zilacxy, poruszając rękoma jak iluzjonista i przestępując z nogina nogę.- Jednakże uprzedzam pana, że w tych sprawach nie należy dać się zwieść pozorom.- W jakich sprawach, panie doktorze? - zagadnąłem zaintrygowany.- W sprawach psychiki, przyjacielu - uśmiechnął się.- Jeśli woli pan nazywać to  duchem", niewidzę przeszkód.Pacjentka266fizycznie jest w dobrej formie.Jej organizm powrócił do zdrowia dzięki uregulowanemu życiu,właściwej diecie żywieniowej i ćwiczeniom.Trzeba zadbać o to, żeby przestrzegała naszychzaleceń dotyczących diety.Nie powinna zaprzestawać gimnastyki i pływania, które bardzo dobrzejej zrobiły.Natomiast w kwestiach psychiki będzie pan musiał wykazać dużą cierpliwość.Panatowarzyszka jest na dobrej drodze, jak mi się wydaje, ale do przebycia ma jeszcze spory odcinek.Spojrzał na doktor Roullin, która dotychczas nie otworzyła ust.Potaknęła.W jej przenikliwychoczach było coś, od czego przeszył mnie dreszcz.Zobaczyłem, że otwiera teczkę i przerzuca jejzawartość.Czyżby mieli mi zakomunikować jakąś złą nowinę? Dopiero teraz dyrektor wskazał migestem krzesło.Oni także usiedli.- Pańska przyjaciółka wiele wycierpiała - odezwała się doktor Roullin tak uprzejmie, że odniosłemwrażenie, iż chce powiedzieć coś zupełnie innego. W jej głowie panuje teraz prawdziwy zamęt.To efekt okaleczenia.Czy też może raczej cierpienia, które nadal odczuwa.-Ale pod względem psychicznym także zauważyłem duży postęp - powiedziałem, żeby powiedziećcokolwiek.Preambuły lekarzy przestraszyły mnie. No cóż, sądzę, że po doświadczeniu takim jaktamta historia z Lagos żadna kobieta nie byłaby w stanie całkowicie dojść do siebie.Zapadła cisza, a dyrektor i lekarka znowu wymienili spojrzenia.Za wielkim oknem wychodzącymna park śnieg padał teraz gęstszymi i bielszymi płatkami.Ogród, drzewa, fontanna, wszystkozniknęło.- Ten gwałt prawdopodobnie nigdy nie miał miejsca, proszę pana - uśmiechnęła się miło doktorRoullin.Wykonała przy tym gest, jakby przepraszała.267- To urojenie stworzone po to, aby kogoś ochronić, aby zatrzeć ślady - dodał doktor Zilacxy, niedając mi czasu na jakąkolwiek reakcję.- Doktor Roullin podejrzewała to od pierwszej rozmowy zpacjentką.Rzecz potwierdziła się, gdy ją uśpiłem.Co ciekawe, wymyśliła wszystko, aby ochronićkogoś, kto przez długi czas, całymi latami, systematycznie ją wykorzystywał.Wiedział pan0 tym, nieprawdaż?- Kim był pan Fukuda? - zapytała łagodnie doktor Roullin. Ona mówi o nim z nienawiścią, a zarazem z uszanowaniem.Tojej mąż? Przelotny flirt?- Jej kochanek  wyjąkałem. Jakiś ciemny typ, prowadzący mętne interesy, z którym żyła wTokio przez kilka lat.Powiedziała mi, że porzucił ją, gdy się dowiedział, że policjanci w Lagoszatrzymali ją i zgwałcili.Ponoć uznał, że zarazili ją AIDS.- Kolejne urojenie, tym razem, żeby ochronić siebie samą- zakręcił dłońmi w powietrzu dyrektorkliniki.- Ten pan nie wyrzucił jej.Uciekła od niego.Stąd jej ataki lęku.Mieszanka strachu1 wyrzutów sumienia z powodu ucieczki od człowieka, który sprawował nad nią władzę absolutną,który pozbawił ją suwerenności, dumy, szacunku do samej siebie, niemalże rozumu.Otworzyłem usta, wstrząśnięty.Nie wiedziałem, co powiedzieć.- Obawia się, że może ją ścigać, żeby się zemścić i ukarać ją - ciągnęła doktor Roullin tym samymmiłym i dyskretnym tonem.-Ale samo to, że odważyła się uciec od niego, było wielkim wyczynem,proszę pana.Oznaką, że despota nie zniszczył całkowicie jej osobowości.Zachowała w głębi siebiegodność.Wolną wolę.-A.te rany, te wrzody [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl