[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanął obok, jakbychciał ją zasłonić własnym ciałem.Aaron spostrzegłto i zrozumiał, że między nim a tą dwójką wyrastaściana.- Nigdy ci nie kłamałam i nie zamierzam zaczynać.- Kitty zwróciła się do Aarona.- Chcę, byś wiedział, że spędziłam noc w stodole razem z Bo.- Bo dał mi słowo.Kitty uniosła rękę.- Tak, wiem o tej bezsensownej obietnicy - przerwała mu.- Nie miałeś prawa tego żądać.- Nie miałem prawa? - powtórzył ze zdziwieniemAaron.- Myślisz, że nie obchodzi mnie, co się z tobąstanie?- Wiem, że tak.I mnie też zależy na tobie.Ale -potrząsnęła głową, żałując, że nie potrafi wyrazić tego, co w tej chwili czuje - ale to było coś zupełnieinnego.Sama tego chciałam.- Spojrzała na stojącegoobok mężczyznę.- Oboje tego pragnęliśmy.Bo skinął głową, ale Aaron nie wyglądał na przekonanego.- Chodziło mi tylko o to, żeby nie złamał ci serca.- To moje serce.Nie możesz za mnie decydować.- A czy będziesz szanować człowieka, który niedotrzymał słowa? - Spojrzał znacząco na Bo.- Mówiłam już, że wiedziałam o tej bezsensownejobietnicy - powiedziała, powoli tracąc cierpliwość.-Ponieważ dotyczyła właśnie mnie, uznałam, że mogęgo z niej zwolnić.Staruszek, nie kryjąc gniewu, zwrócił się do Bo:- No, co? Jesteś z siebie zadowolony?- Nie.Przykro mi, że nie dotrzymałem słowa,chociaż wiem, że to nie jest żadne wytłumaczenie.Stało się i koniec.Chciałem tylko.- Za moich czasów mężczyzna prosił kobietę o rękę, zanim zdecydował się na coś takiego.- Aaronspojrzał na Kitty.- Idz po swoje buty.Muszę porozmawiać z Bo.- Nie pozwolę na to, żebyście spiskowali za moimi plecami.Chcę zostać.Aaron powoli tracił cierpliwość.Kitty nigdy dotądnie była tak uparta.- Idz już.To męska rozmowa!Spojrzała na Bo, który skinął lekko głową.Bezdalszych protestów weszła do środka.Mężczyzni zostali sami.- Chodzmy do corralu - mruknął Aaron, spoglądając w stronę drzwi.Ruszyli w milczeniu.Kiedy dotarli do ogrodzenia,staruszek oparł się o nie ciężko i spojrzał niechętniena Bo.- Kto wpadł na pomysł, żeby Kitty przyszła dostodoły, ty czy ona?- To nie ma znaczenia.Aaron popatrzył uważnie na Bo.Większość mężczyzn zaczęłaby od razu obwiniać drugą stronę, a tennawet nie próbował się bronić.Staruszek odchrząknął.- Pewnie Kitty - stwierdził.- Zawsze miała szalone pomysły.Bo milczał.- Przypuszczam, że walczyłeś ze sobą, ale w koń-cu musiałeś się poddać.Bo zacisnął usta i spojrzał w stronę biegającego pocorralu mustanga.Myśl o tym, jak bardzo pragnieKitty, sprawiła, że był gotów znowu się z nią kochać.Nie mógł tego jednak powiedzieć zaniepokojonemuAaronowi.Powiał lekki wietrzyk, który poruszył siwymi włosami starszego pana.Bo ze zdziwieniem stwierdził,że na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.- O ile dobrze pamiętam, Agnes też tak na mniedziałała - westchnął.- I zrobiła dokładnie to samo.Bo spojrzał na niego ze zdziwieniem.Aaron tylkopokiwał głową.- Widziałem, jak Kitty wczoraj na ciebie patrzyłaprzy czytaniu wierszy, i muszę przyznać, że się przestraszyłem.Przypomniałem sobie, że Agnes miała taką minę, zanim się na to zdecydowała.A ja, chociażnie chciałem zrobić nic złego, w końcu nie wytrzymałem.Zdziwienie Bo jeszcze się powiększyło.- Więc.nie masz pretensji?Aaron oparł się jeszcze mocniej o corral i popatrzył w stronę konia.- Jasne, że mam - westchnął.- Ale przecież widzę, co się dzieje.Kitty jest po twojej stronie i doskonale wiem dlaczego.Niektóre rzeczy nigdy się niezmieniają.- Urwał i zerknął w bok na Bo.- Bardzoją kocham, chłopcze.Jeśli ją skrzywdzisz, zapłaciszmi za to.- Rozumiem.Zrobię wszystko, żeby jej nigdy nieskrzywdzić.Staruszek wsparł się na lasce i spojrzał w stronędomu.- Zdaje się, że to wszystko, o co mogę prosić -odparł i westchnął.Bo wyciągnął do niego dłoń, którą ten uścisnął pochwili wahania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]