[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przygotowano wyjątkowo wesołe widowiska, obfitsze uczty.Katarzynaukrywała znużenie tym nie kończącym się korowodem rozrywek, które trwały do późnejnocy, bo Henryk nie był nigdy zmęczony.W dzień polował albo potykał się na dziedzińcutumiejowym - wspaniała postać w lśniącej pozłacanej zbroi, która, jak się wydawało, niekrępowała wcale jego ruchów.Śmiał się głośno, kiedy kopie uderzały o siebie, a jegoprzeciwnicy jeden po drugim padali na ziemię.Często potykał się w przebraniu.Występował jako nieznany rycerz z Niemiec,Flandrii, Sabaudii, a nawet z Turcji.Rosły mężczyzna wjeżdżał w kompletnej ciszy wszranki, wyzywał do walki mistrza turniejów, a pokonawszy go podnosił przyłbicę.Wtedyludzie wpadali w szał z radości, rozpoznając twarz i złocistorude włosy.Katarzyna nie omieszkała okazywać zdumienia, którego wcale nie odczuwała.Podchodził, całował ją w rękę i mówił, że wszystkich swoich czynów dokonał na jej cześć.Całowała go, dziękowała za rozrywkę, a potem łajała trochę za to, że naraża życie iprzyprawia ją o niepokój.Henryk cieszył się każdą chwilą.Niczego nie pragnął bardziej, jak być popularnym,olśniewającym, boskim królem Anglii.Wydaje się znów chłopcem, myślała Katarzyna.Zaszła w nim jednak zmiana.Niekiedy siedział zamyślony, ze wzrokiem utkwionym w dal.Grał na lutni tęsknemelodie.Dla Katarzyny był milszy i czulsźy niż kiedykolwiek i ogromnie starał się jejprzypodobać.Zmieniał się z wolna, bo był zakochany.Ona była szczupłym szesnastoletnim dziewczątkiem o złocistorudych włosachprzypominających barwą jego włosy.Choć niewinna i nieśmiała, nie mogła nie zauważyćjego zainteresowania i nie rozumieć, co ono oznacza.W czasie zabaw tanecznych,urządzanych dla przyjemności królowej, była często partnerką Henryka; ręce ich dotykały się,uśmiech rozjaśniał twarz króla.Bessie, zarumieniona, uśmiechała się nieśmiało.Król patrzącna nią, taką młodą, tak inną niż bezwstydnice na jego dworze, pałał coraz większą miłością.Spoglądał na nią podczas uczt, na zabawach w komnatach królowej, lecz rzadko się doniej odzywał.Zdumiały go własne uczucia.Przedtem mniemał, że jeżeli pragnie dziewczyny,wystarczy skinąć, a przyjdzie chętnie.Z Bessie to co innego.Była 4aka młoda, niewinna,wzbudzała w nim czułość.Zaczął nawet pytać sam siebie: Czy mogę? Jak łatwo byłobyzerwać ten delikatny kwiatek! Była gotowa dać się zerwać.Lecz nie czułby zadowolenia,gdyby skrzywdził to kruche stworzonko.Może należałoby wydać ją dobrze za mąż i oddalić zdworu.Zdumiewające, że on, pragnąc jej tak mocno, może myśleć o czymś podobnym.Sumienie mu to mówiło, sumienie, które nigdy jeszcze nie dręczyło go tak mocno.W czasie maskarady tańczyli razem.Henryk w białym brokatowym stroju na modłęturecką miał na twarzy maskę, lecz wzrost zawsze go zdradzał i wszyscy w sali balowejokazywali szacunek nieznanemu możnemu Turkowi.Królowa siedziała na podwyższeniu wśród paru dam dworu, ubrana w pięknąsrebrzystą szatę, połyskującą różnobarwnymi klejnotami.Męczyła się łatwo, choć się do tegonie przyznawała.Liczne poronienia odbiły się na jej zdrowiu.Często po wieczerzy podjakimś pretekstem odchodziła do swoich komnat, a dworki rozbierały ją szybko, abywyczerpana mogła zapaść w sen.Wiedziała, że w tym czasie Henryk bawi się i tańczy w salibalowej.Nie wycierpiał tyle co ona w ich wspólnych usiłowaniach zdobycia dziecka.Katarzyna miała prawie trzydzieści lat, Henryk dwadzieścia cztery, z przykrością zaczynałazdawać sobie sprawę z różnicy wieku między nimi.Patrzyła teraz, jak podskakuje i hasa wśród innych tancerzy.Czy on się nigdy niemęczy?Henryk kluczył wśród tańczących szukając Bessie, wiedział, że jest na sali.Żadnamaska nie mogła skryć jej przed nim.Odnalazł ją i pociągnął ku niszy w ścianie.Czuli się tuoddzieleni od tańczących.Katarzyna ze swego miejsca na podwyższeniu nie mogła ichdojrzeć.- Bessie.Zaczęła drżeć.Jego ręka spoczęła na jej ramieniu, potem zsunęła się na plecy.- Miłościwy pan.- wyszeptała.- Dojrzałaś mnie poprzez maskę, Bessie?- Wszyscy rozpoznają was, miłościwy panie.- Masz bystre oczy.Czy tak szanujesz swego króla, że rozpoznajesz go, choć próbujesię skryć?- Wszyscy was rozpoznają, miłościwy panie.Nikt nie jest wam podobny.- Och.Bessie.Objął ją pożądliwie i przez chwilę trzymał przytuloną do siebie.Pochylił twarz do jejucha, poczuła na szyi jego gorący oddech.- Znasz moje dla ciebie uczucia, Bessie.Powiedz, jakie są twoje dla mnie?- O
[ Pobierz całość w formacie PDF ]