[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pojechałam z Gospodarzem, bo zawsze tocoś ciekawego.Krowa ocieliła się o czwartej nad ranem.Pomagałam cielątkuwstać.Co za wspaniałe wydarzenie!Wracaliśmy bladym świtem przez łąki, rosa iskrzyła na trawie i czułam, że żyję.Po dwóch godzinach snu zostałam brutalnie obudzona, bo przecież idziemy nagrzyby.Gospodyni przypomniała, że chciałam iść na kurki.Do jajecznicy naśniadanie, bo nie majak jajecznica na kurkach, Niebieski przepada za jajecznicą39na kurkach.No cóż, każdy związek ma swoje wady.Ponieważ Szwedka rozjaśniła swoim uśmiechem cały dom i krzyknęła: -Wonderful, mushrooms! - zwlokłam się i ja, żeby nie tracić tak miłego poranka.Kurki to są małe żółte grzybki, których nie było.W południe postanowiliśmy trochęodpocząć i wylezliśmy na słońce, Szwedka w kostiumie, drobiazg w strojachniewiadomych, bo zniknął, ja oczywiście w sukience długiej, choć hinduskiej.Gospodarz postawił przed nami dwie skrzynki groszku zielonego do łuskania, boprzecież nie będziemy siedzieć bezczynnie.- Czemu się tak ubrałaś? - spytał Adaśko, świecąc gołym, choć lekko opalonymprzy koszeniu trawy torsem.- Przecież przy Szwedce nie będę się rozbierać, i tak widzę, że od niej oczu niemożesz oderwać - jęknęłam z zazdrością.- Przecież ona jest dwa razy taka jak ty zdumiał się Adaśko i spojrzał na mniekrytycznie - i widzisz, w ogóle nie robi z tego problemu.To właśnie jest w niejnajładniejsze.Spojrzałam na Szwedkę.I zobaczyłam to, czego nie widziałam, pracując ciężkoprzez ostatnie dni.Ona była naprawdę gruba! I co za czar, co za wdzięk! Jakabyła śliczna! Pocałowałam z wrażenia Niebieskiego i wskoczyłam w kostium.Kompleksy niszczą mi radość życia.Wszystko przez Reńkę! To ona makompleksy, mimo że jest piękna i ruda, a ja jak zakompleksiona uczennicazarażam się tym, nawet jeśli jestem sto kilometrów od niej! Poza tym to nie figurajest ważna, tylko charakter! A charakter na pewno ja mam lepszy.I w ogóle niejestem uzależniona od mężczyzny!Wróciliśmy do domu w świetnych humorach.Co prawda raz, wieczorem, byłam okrok od opowiedzenia Adamowi o tym, jak narozrabiałam, ale powstrzymałam się.Teraz mam siły do pracy.Od jutra.Zaczęło lać, otworzyłam szeroko okna, pięknie jest, jak tak leje i leje po upalnychdniach, słychać, jak ziemia pije wodę, korzonki na pewno ruszają się w ziemi iotwierają buzie, świat zaczyna być bardziej przejrzysty, uwielbiam letnie deszcze.40Umyłam dwa kilo czereśni i zasiadłam przed telewizorem.Wtedy niespodziewaniezadzwoniła Renia.- Jesteś już? - jęknęło mi w ucho.- O, Renia! - ucieszyłam się.- Jesteś już?- No właśnie.Wróciliśmy wcześniej - dodała po chwili.- To wspaniale - krzyknęłam nieopatrznie.- Spotkamy się! Cudownie odpoczęłamna wsi!W słuchawce milczało.Zorientowałam się, że coś było nie tak.- Jak twój urlop? - spytałam po chwili.- Beznadziejnie.Domyśliłam się.Ona po prostu gdzieś tam nad tym morzem nie spotkała pięknej,grubej osoby.Na plaży na pewno defilowały przed nią szesnastki szczupłe iopalone, za to na nogach długich, bez cellulitu.I biedna Renia na pewno popadław kompleks letni! Nie miała tyle szczęścia co ja!- Możemy się zobaczyć? - Jak przez mgłę usłyszałam głos Reni.- Natychmiast przychodz, mam cudowne czereśnie! - ucieszyłam się.Niech noprzyjdzie szybciutko, bo doprawdy nie można z powodu własnego wyglądu taksmutno postrzegać świata! Ja to naprawię!Renia zajechała wkrótce przed bramę, rozchlapując głębokie kałuże.Borysradośnie się na niej uwiesił przednimi łapami, a ja patrzyłam na nią wyjątkowo zewspółczuciem.Oczy podkrążone, blada (!) po urlopie! Ani śladu nowej opalenizny,luzu, wypoczynku!Posadziłam ją w fotelu i wyjęłam ciasteczka maślane z cukrem, bo są bardzodobre.Zaparzyłam herbatę.Renia weszła za mną do kuchni, ale widziałam, wjakim jest stanie.- Nic nie mów - powiedziałam.- Zaraz usiądziemy i wszystko sobie opowiesz.Biedna dziewczyna! Oczyma wyobrazni widziałam ją na plaży, otuloną w koc, alboBóg jeden wie co.Skoro nawet buzi nie ma opalonej!Renia powlokła się za mną do pokoju i nadgryzła czeresienkę.Na ciasteczka nie41zwróciła uwagi.- No, mów, jak było - rozsiadłam się wygodnie.- Nie masz jakiegoś drinka?Nie miałam.- Pojechaliśmy w poniedziałek.Ale rozumiesz.- Och, Reniu - krzyknęłam współczująco. Nie można aż tak przejmować sięsobą!- Chwileczkę - Renia sięgnęła po ciasteczko i spojrzała na mnie jakośniesympatycznie.Borys siedział przy niej sztywno i obwąchiwał róg jej spódnicy.Wyczuwałmordercę Azora na odległość.- Poczekaj - uspokoiłam ją ruchem ręki - najpierw ja ci opowiem o mojej wsi, tozrozumiesz, co ci chcę przekazać! - Byłam w nastroju do nawracania zbłąkanychduszyczek na drogę jedynie słuszną.Renia znowu sięgnęła po ciasteczko, a ja poczułam się jak ryba w wodzie.Ach,jak wartko mi poszła opowieść o grubej Szwedce, co to nikt nie wiedział, że jestgruba, bo charakter miała wspaniały! Nie pominęłam dzieci i zakochanego męża,wtrąciłam coś o zazdrości o Niebieskiego, po to żeby szybko po godzinie wysnućwniosek - że piękni jesteśmy, jeśli siebie akceptujemy.Renia zajadała czereśnie i przyglądała mi się coraz dziwniej.Milczała.Zrozumiałam, jakie trudne musiało być dla niej przebywanie na plaży wtowarzystwie męża, który wie, że ona choć piękna i ruda, nie wytrzymujeporównania z modelkami z reklam telewizyjnych.Pojęłam w lot, że porównywaniejej z szesnastkami nie wyszło na dobre ich w końcu niezłemu małżeństwu.Amoże się kłócili cały czas? Może Renia nieobliczalnie w ogóle zrezygnowała zwypoczynku i nie poszła na plażę, tylko bidulka siedziała sama w domku jakimśletniskowym i cierpiała? Ot, co kobieta sobie potrafi zafundować, jak wpadnie wwir własnych iluzji i nie ma kontaktu z rzeczywistością! Adaśko lubi rude, ale i takjej współczułam.Co mi tam!42- Reniu kochana - wypaliłam wreszcie nie martw się! Powiedz mi szczerze, ilerazy byłaś na plaży?- Właśnie próbuję ci powiedzieć.- Ile? - nie dawałam za wygraną.- Ani razu! Ale.- Poczekaj - uspokoiłam ją.- Opowiedz mi wszystko od początku.- Nie byłam ani razu na plaży! - Renia zerwała się tak gwałtownie, że Potem,leżący dotychczas spokojnie na moich kolanach, drgnął i podniósł łebek.Reniawydawała się wściekła i mówiła podniesionym głosem.- Nie byłam, bo lało! Lałoprzez pięć dni non stop! A w powrotnej drodze zepsuł się ten cholerny samochód iwracaliśmy jakąś okazją, pod plandeką! Jestem wykończona! Mam katar, zle sięczuję i myślałam, że może sobie z tobą pogadam.Ale ty mi zasuwasz oobwodach ud i jakiejś Szwedce!43Z Tosią mi lepiejTosia wraca za trzy dni.Już nie mogę się doczekać.Dom bez niej jest pusty.Owszem, bardzo się cieszę, kiedy mogę mieć chwilę spokoju, ale tylko chwilę! Anie cały miesiąc.I ta Szwecja! Poza tym co ona robi nad tym morzem, skoro tamleje? U nas też leje już trzeci dzień.Zaprosiłam Grześków na kolację, wrócili zWłoch, mam nadzieję, że mnie nie zagryzie zazdrość.Adaśko obiecał, że wróciwcześniej, to znaczy koło ósmej.Dlaczego on woli przebywać poza domem? Napoczątku było zupełnie inaczej.Skończyłam odpisywać na szesnaście listów ipróbuję skończyć przed powrotem Naczelnego dwa teksty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]