[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było tojakby pierwsze wypowiedzenie wojny Małopolanom i grozba, której nikt się nieuląkł.Spytek z pańską obojętnością odebrał wiadomość o spaleniu swojego dworu,rozpędzeniu ludzi, pożarze miasta i wsi okolicznych.Duma nie dozwalała mu okazać nawet, że strata poniesiona wielką była idotkliwą.Ubolewali nad nim oburzeni przyjaciele, Spytek pogodną twarzą i milczeniemzbywał klęskę.Daleko ważniejszym, według niego było, iż Semko szedł na Kujawy z siłą dosyćznaczną i mógł je opanować, a miał z sobą tego Bartosza, który był dusząwszystkich o koronę zamachów, i arcybiskupa, który mógł powagą wszystkouświęcić i skrzepić.Hasłem odtąd stało się dla panów krakowskich obalenie księciamazowieckiego siłą czy jakimkolwiek bądz środkiem, Im więcej okazywałenergii, tym dla nich był straszniejszym.W milczeniu wszyscy do tego podali sobie ręce.Hawnul zmuszony czekać bezczynnie wystawiony był na prawdziwe męczarnie.Do Krakowa dochodziły wieści najrozmaitsze, które wstrząsały nim i odbierałynadzieję.Cel podroży zdawał się chybiony, czas stracony, a gniew Jagiełłynieuchronnym, poniekąd zasłużonym, bo Hawnul winnym był powzięcia myślizuchwałej, namowy do niej i uczynionego kroku.Biedny starosta pędził dni prawdziwie męczeńskie, bo nawykły do pracy trapiłsię próżnowaniem, na które był skazany.Keczer, gospodarz, był w mieście zajęty, znajomości nie życzył sobie zawieraćHawnul, szedł na miasto z rana, wstępował do franciszkanów na mszę inabożeństwo, na cichą krótką rozmowę z bratem Antoniuszem, krążył potem pomieście i najczęściej spotykał się tam z jakąś niemiłą wiadomością.Zewsząd przychodziły nowiny o powodzeniach nadzwyczajnych księciamazowieckiego. Rósł w oczach ten wybrany król przyszły.Brześć Kujawski i Kruszwica już były w jego rękach, całe Kujawy zajął wewładanie.Poddawali mu zamki trzymający je, sami lub przez swoich.Abraham Socha z ludzmi książęcymi jedne po drugich zajmował.Posłyszawszy o tym starosta, niemal zrozpaczony pobiegł do Jaśka z Tęczyna,zdawało mu się, że tu już nic do czynienia nie ma, że wszystko stracone.Kasztelan przyjął go z tą powagą i krwią zimną, która go ńigdy nie opuszczała.Te same wieści niepokojące doszły już były do niego i innych panówkrakowskich, których Hawnul znalazł zgromadzonych w znacznej liczbie wdworze pana na Tęczynie.Dobiesław, Spytek z Melsztyna, Jaśko z Tarnowa,biskup Radlica zebrani byli w wielkiej izbie, o czym dowiedziawszy się starostachciał iść nazad.gdy go młody Tęczyński zatrzymał, a po chwili wprowadził dokomnaty, w której wszyscy zgromadzeni byli.W chwili tej wielka izba gościnna kasztelana przedstawiała obraz istniewspaniały i uderzający: Ci po większej części sędziwi i poważni panowie,naradzający się nad losami kraju z czołami posępnymi, siedzieli i stali, jakbysenat starego Rzymu w godzinie niebezpieczeństwa, nie zdradzając sobą aniobawy, ani niepokoju, ni najmniejszej niepewności jutra.Wszystkich oblicza,nie wyjmując młodziuchnego Spytka, tchnęły męstwem i żelazną wytrwałością.Nie czuć było żadnego zamieszania i tego niebezpiecznego podrażnienia, którew chwilach stanowczych odejmuje panowanie nad sobą i wypadkami.Jak sam gospodarz, tak wszyscy zdawali się zbrojni, przygotowani, niemalchłodni, choć im klęskę po klęsce przynoszono.Kasztelan wystąpił parę kroków przeciwko Hawnulowi, na którego licuwidoczna była trwoga i strapienie. Miłościwy panie odezwał się zbliżając ku niemu starosta darujcie mi,że przychodzę niepokoić was.Czuję się tu niepotrzebnym! nie mam już ani naco czekać, ni się czego spodziewać! Mówią, że Wielkopolska jest w rękachSemka, zajął Kujawy, zabrał Aęczyckie pono, zamki mu się poddają, nikt oporunie stawi wszystko stracone! Gdy to mówił Hawnul, inni panowie, którzy jużgo znali z widzenia i byli wtajemniczeni, otaczać go poczęli i przysłuchiwać się.Jaśko z Tęczyna nie przerywał mowy i nie dawał znaku po sobie, ażeby onawrażenie czyniła na nim.Słuchał cierpliwie.Gdy Hawnul, ciężkim westchnieniem skończywszy, spojrzał na otaczających ispostrzegł twarze nieporuszone.chłodne, majestatycznie poważne i spokojne,nie mogąc tego inaczej wytłumaczyć sobie sądził, że są zrezygnowani nawszystko, że istotnie ratunku już nie ma.Jaśko z Tęczyna.jak zwyczaj miał, pogładził brodę i nie spieszył z odpowiedzią na ostatek począł zwolna. Straconym nic nie jest - rzekł na zajęcie Kujaw, niestety, byliśmyprzygotowani, jesteśmy na daleko więcej, chociażby Semko zajął całąWielkopolskę, a arcybiskup go królem ogłosił nic to nie znaczy! Jako? podchwycił Hawnul lecz jeśli go ogłosi królem? My go nim nie uznamy rzekł kasztelan z wolna. Stolica jest tu, korona w rękach królowej; prawoza nami! Nie pierwszy to raz Kraków będzie stanowił o całej monarchii i odjego posiadania zawisać będą jej losy.Dobiesław z Kurozwęk przerwał krótko i niewyraznie. W Wielkiejpolsce nie koniec, dopiero teraz się o nią walka rozpocznie.Zobaczymy, jak się dokona.Hawnul spozierał po tych twarzach, widział je wszystkie równie wypogodzone.Trochę męstwa w niego wstąpiło.Spytek dodał przybliżając się do Hawnula. Widzicie, że my powodzenia Semka wcale do serca nie bierzemy.Dajemymu przed czasem siły wyczerpać, rzucać się i wytężać; wszystkiemu temu wczas się koniec położy.Zdumiony słuchał starosta. Byle za pózno nie było rzekł zajęcie Kujaw da mu nowe siły. Bądzcie spokojni rzekł Domaratowi sprzymierzeńcy i on sam,chwilowo bezczynni, ockną się.Rozkazy są wydane.Nie mamy trwogi.Zamilkł Hawnul, a kasztelan kończył z wolna. Nie zapadła żadna zmiana w postanowieniach naszych, aniśmy stracilinadziei doprowadzenia sprawy do dobrego końca.Wkrótce będziemy mogli daćwam towarzysza podróży
[ Pobierz całość w formacie PDF ]