[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemcyuciekają!.Generał Begma wzywa towarzysza do radiostacji.W całym obozie wybuchła niesamowita wprost radość.Partyzanci, którzy przed chwilą jeszczeleżeli na ziemi niemal półżywi, teraz rzucali w górę czapki, krzyczeli, podskakiwali, całowali sięi tańczyli.Generał Begma mówił:- Wojska Pierwszego Ukraińskiego Frontu przełamały niemiecką obronę na rzece Horyń.Szósty korpus kawaleryjski generała Baranowa wykonuje od strony Rafałówki manewrokrążający w kierunku Ołyka - Auck.Niemcy wycofują się pospiesznie.Za kilka godzin waszabrygada powinna spotkać się od północy z oddziałami Armii Radzieckiej.Niemcy pragną zawszelką cenę wycofać wszystkie swoje siły z zagrożonego rejonu.Od wschodu z linii frontuposuwa się na Ołykę niemiecka dywizja.Należy uczynić wszystko, by powstrzymać jej marszpo szosie Stepań - Derazne - Cumań - Ołyka - Auck.Wszystkie oddziały i brygady spieszą naszosę Derazne - Cumań, gdzie wydane zostaną dalsze rozkazy.WyzwoleniePrzed południem oddziały i brygady zgrupowania partyzanckiego wraz z dwoma batalionamikorpusu kawaleryjskiego osiągnęły szosę Cumań - Ołyka, wyprzedzając jednostki niemieckiejdywizji pancernej, maszerującej ze wschodu ku południowi.Dziesięć kilometrów na zachód odCumania zgrupowanie zajęło stanowiska w zasadzce.W pierwszym rzucie znajdowały siębrygady Sankowa i Kartuchina.Niemcy maszerowali forsownie, ubezpieczając swoje kolumny silną strażą.Około godzinypierwszej ich ubezpieczenie natknęło się na partyzantów.Próba przedarcia się do przodu niedała rezultatu i Niemcy zmuszeni zostali do zajęcia stanowiska obronnego.W tym czasienadciągnęły ich główne siły i skierowały na partyzantów ogień artylerii i czołgów.Masa stalizalewała pozycje naszych brygad, zadając partyzantom dotkliwe straty.Niemcy ruszyli doataku i przerwali w, kilku miejscach pozycję.Kilkanaście czołgów torowało drogę nacierającymkolumnom.Partyzanci zaczęli się cofać, lecz o dwa kilometry dalej ugrupowany był w zasadzce drugi rzutpartyzanckiej obrony.Gdy pierwsze czołgi pojawiły się na drodze, ukryci w pobliżu otworzyliogień z rusznic przeciwpancernych.Jeden po drugim zapaliły się trzy niemieckie czołgitarasując pozostałym drogę.Następne próbowały utorować sobie przejście obchodząc drogę,lecz wpadły w błotne rozlewiska i zaczęły grzęznąć.Przejście zostało zamknięte.Kolumny czołgów i artylerii tłoczyły się na drodze.Niemcyrozwinęli piechotę i uderzyli.Rozpoczęła się dramatyczna walka brygady Frunzego i kilkuinnych oddziałów partyzanckich usiłujących odeprzeć ataki Niemców.Ze sztabu zgrupowania napływały rozkazy o konieczności zatrzymania wroga na tej linii aż dowieczora.Chodziło o to, by wojska radzieckie, które od północy i południa zacieśniały pierścieńokrążenia, połączyły się ze sobą w rejonie Aucka, uniemożliwiając w ten sposób niemieckiejdywizji wyjście z kotła.Czas grał tu kolosalną rolę, lecz siły były nierówne.Niemcy dysponowali sprzętem technicznym:czołgami, artylerią i inną bronią, partyzanci zaś mieli jedynie broń strzelecką, kilka działekmałego kalibru, trochę rusznic ppanc i mozdzierzy.Bój trwał do piątej po południu.Wreszcie Niemcy cofnęli się i bocznymi drogami obeszliniebezpieczny rejon z prawa, zostawiając kilka czołgów, dział i samochodów.Partyzanci niezwłocznie rozpoczęli pościg za wrogiem.Kilkanaście kilometrów przed Auckiemresztki niemieckiej dywizji natknęły się na silne oddziały regularne Armii Radzieckiej i poniosływ krótkotrwałym boju zupełną klęskę.*Ludzie padali już z nóg.O dalszym marszu nie można było myśleć.Wydałem rozkaz i brygadastanęła na odpoczynek w rzadkim lesie sosnowym, w sąsiedztwie zmotoryzowanej jednostkiradzieckiej, której żołnierze zaczęli nas gorąco witać.Major Karapetian, tęgi mężczyzna o skośnych oczach, był pierwszym gościem w naszymsztabie.Na powitanie ściskamy sobie ręce i całujemy się.Ucinamy sobie z nim rozmowę.Pyta, jak sobie radziliśmy z Niemcami na tyłach frontu.Opowiadamy nie odrywając oczu od radzieckich żołnierzy, którzy jedzą śledzie.Wyciągają jez wiader i ogryzają ze wstrętem.My kroimy kostki słoniny i zagryzamy razowcem.Patrzymyłakomie na śledzie, żołnierze na naszą słoninę.- Dajcie naszym chłopcom trochę śledzi - zwracam się do majora.On uśmiecha się szeroko i mówi:- Proszę bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]