[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Hm! Robert dla kobiet w ogóle jest zimny mówił generał nadzwyczajnej pasji po nim wymagać było trudno, jednakże zajął się niąwyraznie.Il lui faisait la cour, jakem się nie spodziewał, bardzo przyzwoicie, izawrócił głowę hrabiance. Robert każdej by się musiał podobać, rzekł szambelan.Podobniusieńki domojego ojca, a ten, jak wiesz, na dworze saskim należał do najświetniejszychgwiazd.Król August mówił o nim, że piękniejszego nie widział mężczyzny.Teraz kończył szambelan, myślę tylko już o weselu.Hrabia musi wymagaćaby się odbyło na Podolu.Proszę cię, co to za kłopot, powozy, ludzi, konie takodlegle przeprowadzić.Hrabia wystąpi pewnie, przy przenosinach, o których byzawczasu pomyśleć należało.Dla mnie podróż jeśli jeszcze pora roku będzieniedogodną bardzo ciężka, a pojechać bym życzył.Wszakże to syn jedyny. No do tego jeszcze daleko może! rozśmiał się generał. Zwlekać bym nie chciał jestem bo stary, to darmo, metryka przypominamemento mori.Chciałbym już Roberta widzieć ożenionego, dobra sąsiednieokupione, dawną świetność domu przywróconą i umrzeć o mój ród spokojnym. Zapomniałeś o Stelli, musisz poczekać przynajmniej, póki jej za mąż niewydamy odezwał się Hugon. Zdaje mi się że z jej pięknością, imieniem a no i posagiem, mówiłojciec, nie będzie to trudnym, choć ja z mej strony muszę być wybrednym, ladakomu jej nie dam! to anielska dziewczyna. Tak, ale kto tu ją na wsi zobaczy? O to się nie troszcz.Ja mam przeczucie, że na weselu Roberta, na tym Podolubogatym znajdzie się jakie tamtejsze książątko, Czetwertyńskich jest dużo, aludzie bardzo pięknie wychowani, choć nie majętni, no, i Zwiatopełki.Stellibym nie chciał wydać za prostego hrabiego lub bogatego szlachcica, chociaż wsamym domu Zamojskich mamy tego przykłady.Ale zawsze Zamojscy, toSariusze, szlachta dorobkiewicze, nic innego tylko dobra szlachta!Rozprawiali tak i byliby nie wiem jak długo, puściwszy się na heraldykę,rozmawiać mogli, gdyby nie weszła księżniczka Stella, która ręce ojca ucałowaćchciała.Stary zobaczywszy ją, uśmiechnął się i ze wzruszeniem pocałował wśliczną główkę.Piękną-bo była, jak postacie w raju Fra-Angelica,rozpromienioną swym anielstwem, a pełną wdzięku, jak młody kwiatek wporanku pieszczona ojca dziecina, ukochana całego domu i nie zepsutamiłością, ale nią wyszlachetniona.Przybieżyła do kolan starego ojca, schyliłasię do nich i drżące ręce ujęła w białe dłonie.Generałowi, który stał z boku, łzasię zakręciła pod powieką, coś mu jakby przeczucie ścisnęło serce; nie mógłustać w miejscu i przypomniawszy że swych zbroi nie pozawieszał, powrócił conajśpieszniej na górę.Wieczór był już dość pózny i zmrok coraz gęstszy, tak że dla poustawianiarozłożonego żelastwa trzeba było światło zapalić.Kroki jakieś ciche dawały sięsłyszeć w przedpokoju.Książę Hugon sądził, że służący przynosi lampę izawołał nań głośno, gdy wśród ciemności ktoś się zbliżył krokiem powolnym,ostrożnie.Poznać nadchodzącego było trudno, dopiero gdy przystąpił o krokówparę, generał postrzegł w nim księcia Roberta i z podziwienia krzyknął, arękawica żelazna na ziemię mu padła. Co to jest? wróciłeś? kiedy? Cicho, kochany stryju, na miłość Bożą! rzekł stłumionym głosemprzybyły, chodzmy do gabinetu, musimy pomówić z sobą.Niespodziane przybycie, ton jakim wyrazy te były wymówione, sama postawaRoberta i tajemnica którą się zdawał ukrywać, nad wszelki wyraz przeraziłygenerała; dorozumiewał się jakiegoś nieszczęścia, ale nie mógł przewidzieć cosię stało.Weszli razem do gabinetu. Kiedy wróciłeś? dlaczego? jak? począł generał, co to znaczy? Mówmy cicho potrzeba się naradzić, ażeby ojcu nie uczynić przykrości,odezwał się ks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]