[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Trzymaj się, zaczynamy!Aatwo powiedzieć: Trzymaj się", pomyślała, gdy Harleywykonał gwałtowny skręt w prawo w boczną uliczkę, po czym zpiskiem opon skręcił w bulwar po lewej.- Jest za nami - mamrotał Harley.- Zna się na tej robocie.Będę musiał pokazać, co potrafię.Có\ za przyjemność.Przyjemność? Zrozpaczonej Megan następnych piętnaścieminut przypominało jazdę na diabelskim młynie.Zanim Harleyuznał, \e ostatecznie zgubili volvo i zanim wreszcie dotarli dodoków, Megan kręciło się w głowie i kompletnie zatraciłapoczucie kierunku.- W Sztokholmie nie mają drogówki? - zapytała zaraz powyjściu z samochodu.- Dziwię się, \e nikt nas nie zatrzymał.Iris Johansen Córka Pandory102- Sztokholm jest bardzo praworządnym miastem, a drogówkęmają szczególnie nieprzejednaną.Dlatego powinniśmywskoczyć do tej motorówki i wynieść się z miasta.Na pewnozostaliśmy wielokrotnie zgłoszeni na policję.- Pomógł jej wsiąśćdo łodzi.- Grady się nie ucieszy, jak nas zatrzymają.- Powinieneś o tym pomyśleć, zanim zacząłeś prowadzić jakwariat.- Sztokholmscy kierowcy mają umiejętności, ale nie sąspontaniczni.W sztuce jazdy zatłoczonymi ulicami biję ich nagłowę.Mówiłem ci, \e byłem kiedyś kierowcą od kaskaderskichnumerów w Hollywood?- Nie, mówiłeś, \e prowadziłeś ambulans.Zajmowałeś sięczymś jeszcze?- O, mnóstwem rzeczy - odpowiedział wymijająco, urucha-miając silnik motorówki.- Lubię zmiany.- Aypnął na Megan.Nie jestem zniewolony przez zdolności parapsychologiczne, jakGrady, lub ty.Robię to, co lubię.Niech inni uginają się podbrzemieniem.- Jak to miło z twojej strony.Ale jeśli coś ma mnie zniewolić,będzie to tylko moja decyzja.Wybrałam medycynę i zamierzamsię jej poświęcić.- Dobrze.- Motorówka ruszyła.- Więc będę u\alał się tylkonad Gradym.Gdy wyczarterowany przez nich samolot wylądował na nie-du\ym lotnisku w Chantilly, niedaleko Pary\a, Grady na nich ju\czekał.Widząc, jak idzie w kierunku samolotu przez pas do kołowania,Megan poczuła znajome napięcie, na skutek którego tę\ałymięśnie.Wiatr szarpał d\insy i granatowy sweter na jego smuk-łym ciele i zdawało się, \e Grady jakoś.się zmienił.Wcześniejmo\na było w nim wyczuć skrywaną siłę, ale teraz szedł zdecy-dowanym i pełnym energii krokiem: ju\ jej nie krył.Byłaukierunkowana, przepływała przez niego gotowa do wykorzys-tania.Megan odruchowo zebrała się w sobie, jakby czekała jąwalka z tą energią.Iris Johansen 103 Córka Pandory- Wszystko w porządku mruknął Harley, patrząc na jejminę.- Dasz sobie z nim radę.Pewnie, \e sobie da.Zmiana w jego postawie mogła być tylkowytworem jej wyobrazni.Kiwnęła głową, wstała z fotela i ruszyław stronę wyjścia.- Nie mam co do tego wątpliwości.Po prostu wydaje się byćw szczytowej formie.- Nastawił się na działanie.Przewa\nie tak robi.- Harleytowarzyszył jej w przejściu.- Chocia\ mo\e nie a\ tak.- Jakieś problemy? - Grady zwrócił się do Harleya, którypomagał Megan wysiąść z samolotu.- Ogon w Sztokholmie.Urwałem się.- Prowadząc jak w tym starym filmie ze Steve'em McQue-enem - sucho wtrąciła Megan.- Lepiej! - zaprotestował Harley.- Gość, który nas śledził, byłzbyt dobry, \eby kaskader z filmu mógł się go pozbyć.- Spojrzałna Grady'ego.- Co dalej?- Wynająłem domek na terenie pobliskiego zajazdu.Za-trzymamy się tam, podczas gdy ty sprawdzisz, czy wszystko gra.- Zaraz się zbieram.Wynajmę samochód i jeszcze tej nocywezmę się do roboty.- Ruszył w stronę małego terminala nakońcu pasa startowego.- Nakarm ją.Jedyne, co miała w ustach, toorzeszki ziemne w samolocie z Atlanty.- Przez ramię uśmiechnąłsię do Megan.- Nie chciałbym, \eby ktoś pomyślał, \e niedostarczyłem cię w idealnym stanie.Lubię czerpać satysfakcję zeswojej pracy.- Ka\dej? - spytała zdziwiona.- Teraz zachowujesz się jakopiekuńcza kwoka.Nie wierzę, \e kiedyś byłeś tak\e opiekunem.- Ale\ skąd! To dopiero straszna myśl.Taka odpowiedzial-ność.Uśmiechnęła się mimowolnie, gdy znikał we wnętrzu ter-minala.Nie spotkała wcześniej takiego dziwaka i ekscentryka jakHarley, ale w jego towarzystwie czuła się swobodniej, ni\ wśródludzi, których znała od lat.Iris Johansen 104 Córka Pandory- Polubiłaś go.- Grady ją obserwował.Nie dziwi mnie to.Harley ma silne pole grawitacyjne.- Pole grawitacyjne? Dziwne określenie wybrałeś.- Bo pasuje.Harley przyciąga do siebie ludzi, jak słońceplanetę.- Chyba rozbawiłoby go to porównanie.- Uśmiechnęła się.-Chocia\ nie; raczej poczułby się mile połechtany i uznałby to zacelny opis.- Niezgorzej poznałaś Harleya w czasie podró\y.- Ujął ją załokieć i poprowadził w stronę czekającego samochodu.- Czuję sięlekko zazdrosny.Obdarzyła go sceptycznym spojrzeniem.- Chyba mnie oszukujesz.Dlaczego?- Bo wyczułem ślady za\yłej bliskości.Przez dwanaście lattylko ja byłem tak blisko ciebie.- Patrzył jej prosto w oczy.- Niepodoba mi się, \e ktoś tak się do ciebie zbli\ył.Zalała ją fala gorąca.Nie spodziewała się tych słów i dała sięzaskoczyć.- Jeśli nawet byłeś blisko, było to jednostronne doświadczenie.Myślisz, \e w ciągu tych lat nie miałam prawdziwie intymnychzwiązków z mę\czyznami?- Wcale tak nie myślę.Miałaś niezbyt gorący romans nadrugim roku studiów; w ogóle mnie to nie ruszyło.Potem był tenmłody Latynos, jak mu było? Julio.- Jego usta stały się cienkąkreską.- To, \e z nim sypiałaś, działało na mnie jak cholera.Zadu\o uczuć w to wkładałaś.A ja byłem podglądaczem ijednocześnie czułem się, jakbym sam się z tobą kochał.Dokuczało mi to jak diabli.Musiałem znalezć sposób, \ebyodłączać się od ciebie podczas intymnych prze\yć.Policzki nabiegły jej krwią.- Próbujesz mnie zawstydzić? Przestań wygadywać takierzeczy! Jesteś dla mnie niemal zupełnie obcy.- Niemal.- Otworzył przed nią drzwi samochodu.- Tokluczowe słowo.Bardzo dobrze mnie poznałaś tego lata na pla\y.- Tak wtedy myślałam.- Wsiadła do środka.- Co ty robisz,Grady? Do czego zmierzasz?Iris Johansen Córka Pandory105- Ech, ta ciągła podejrzliwość.Chciałaś, \ebym był wobecciebie szczery i uczciwy.Staram się z tego wywiązać.Wykorzystując charyzmę i seksualność, które przyciągnęłyMegan do niego dawno temu.- Czemu właśnie teraz?- Poniewa\ przez najbli\szych kilka tygodni będziemy ze sobąbardzo blisko.Nie chcę nic ukrywać, \ebyś bez problemu mogłasię skoncentrować.śadnych przeszkód na drodze.W tej chwilitylko jedna rzecz mo\e być problemem.- Wsiadł do samochodu iuruchomił silnik.- Nie chcę te\ \adnych drobnych,rozpraszających podtekstów.Bywają gorsze, ni\.- Przerwał,wycofując samochód z parkingu.- Nie masz ochoty tego słuchać,więc będę się streszczał.Chcę się z tobą przespać.Chcę robić towszystko, co robił ci młody Medera.Nawet więcej.Pragnę tego,od kiedy zobaczyłem cię w zoo.Cholera, mo\e i od dłu\szegoczasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]