[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ile lat temu obiecałeś mi to? Obietnicy nadal nie spełniłeś, anie widzę, żebyś miał jakikolwiek zamiar zabrania mnie tam - powiedziałaspokojnie uważając, by w jej głosie nie pojawił się cień wyrzutu.- Cholera, Fauve, tego już za wiele! Odjeżdżasz bez słowa, znikaszna całe lata, pojawiasz się w Rzymie tylko na dwa dni, znów znikasz,pojawiasz się znikąd w sześć miesięcy pózniej z jakiegoś powodu, którynie ma ze mną nic wspólnego, spędzasz cały czas otoczona prawnikami,pośrednikami, nowymi przyjaciółmi, dziennikarzami i fotografami, terazznowu chcesz zniknąć i masz niewiarygodny, zapierający dech w piersiachtupet oskarżać mnie o złamanie obietnicy!- Nie zaprzeczasz, że obiecałeś? - powtórzyła ze spokojem i słodkoniewinnym uśmiechem lekceważącym jego wybuch, jakby go w ogóle niesłyszała.- Oczywiście, że obiecałem.Mam w samochodzie mapy, żeby ci toudowodnić.Boże, ale ty jesteś podła! Lunel leży na południe od Nimes ina północ od Montpelier - trochę z boku trasy A9.Gdybyśmy teraz wsiedlido samochodu, zajechalibyśmy tam w trochę więcej niż w godzinę -możemy pojechać skrótem przez St.Remy i Tarascon.to niedalekomorza, na granicy Camargue, właściwie to tylko kilkanaście kilometrówza mapą Prowansji, ściśle mówiąc, w Langwedocji.- Byłeś tam beze mnie! - zawołała oskarżycielsko.- Oczywiście, że nie.Nigdy bym tego nie zrobił.- No to skąd tak dobrze wiesz, gdzie to jest? Eric, gdzie mojagruszka?- Gruszka? Właśnie ją zjadłem.Przepraszam, powinienem zapytać,czy nie chcesz połowy.Co się stało?- Zjadłeś.zjadłeś.- Fauve zapiszczała, z trudem wymawiającsłowa - mój pierwszy.temat!- Temat? To była tylko gruszka.Przysięgam, Fauve, nigdy niezbliżyłem się nawet do Lunel, ale chciałem dokładnie wiedzieć, gdzie sięznajduje.- Dlaczego? - spytała z trudem uspokajając się po ataku śmiechu.- Tak na wszelki wypadek - odparł - gdybyś kiedyś wróciła iprzypomniała sobie, że chciałaś tam pojechać.- Od jak dawna masz te mapy w samochodzie?- Od czasu twego wyjazdu.gdy miałaś szesnaście lat.Kiedyzmieniałem samochód, po prostu przekładałem je ze schowka do schowka.- No to chyba zdecyduję się ci przebaczyć.Przynajmniej miałeśdobre intencje, chociaż wykazujesz żałosny brak inicjatywy.Dobreintencje chyba jednak trochę się liczą.- Nazwałbym to czymś o wiele więcej niż dobrymi intencjami.- A czym byś to nazwał? - Fauve oparła się na rękach i popatrzyłaponad stołem wprost na niego.- Sentymentalizmem? Nostalgią?Romantycznym gestem w stronę swych uczuć?- Ty mała suko!- Słucham? - udało jej się unieść brwi w grzecznym zapytaniu,podczas gdy jej serce fikało koziołki z radości.- Nie próbuj ze mną więcej tej zabawy! Już raz się ubawiłaś wRzymie, pamiętasz? Pozwalając mi myśleć, że nadal mnie kochasz,pozwalając mi być w tobie beznadziejnie zakochanym, wymykając się wostatniej chwili, drocząc się sadystycznie i bez serca - tak jak robisz toteraz.nie ma słów, by wyrazić, co o tobie myślę.- Wstał.Fauve też wstała i szybko obeszła stół, przemieniona, pewna, takpewna, jak w pustej pracowni, witająca życie.Eric spojrzał na nią i jego świat się odmienił.Jedyna miłość jegożycia z twarzą zarumienioną i pełną miłości dorównującej jego uczuciu,wyciągała do niego ręce gestem ogarniającym całą ich błyszczącą,wyrazną przyszłość.- Czy na swój oryginalny sposób próbujesz mi powiedzieć, że nadalmnie kochasz? - spytała Fauve zakładając mu ręce na szyję.- Czy próbujesz poprosić, żebym za ciebie wyszła? Bo ostrzegam,jestem dzisiaj w nastroju do podjęcia każdego ryzyka, jeśli mnie chcesz, toteraz masz okazję mnie przygwozdzić, czuję się zdumiewającolekkomyślnie, jakby mnie kto na sto koni wsadził.- Nie było nawet sekundy, w której bym cię nie chciał - myślałem, żeto ty mnie nie chcesz - mruknął zajrzawszy w tajemnicę jej oczu iprzeniknąwszy ją do głębi.- Ale dodawał cofając się, nagle zaniepokojony- nie chcę wykorzystywać twojego nastroju.zwodziłaś mnie dość długo.a co, jeśli jutro zmienisz zdanie?- Eric, to nie nastrój.Nigdy nie czułam się pewniej.Droczyłam siętylko, nie mogłam się powstrzymać, musiałam cię rozzłościć, żeby się dociebie przebić.Chciałam za ciebie wyjść przez te wszystkie lata -pamiętasz swój sen o wspólnej ucieczce, kiedy miałam szesnaście lat?Mnie się też to ciągle śniło, ale bałam się do tego przyznać, bowiedziałam, co to musi znaczyć, dokąd to nas doprowadzi.Nie miałamniestałego serca, lecz brakło mi wiary - och, nie w ciebie, ale w możliwośćcałkowitego zaufania - teraz już z tym koniec.Mam nadzieję na dwierzeczy w życiu i żadna z nich nie będzie kompletna bez drugiej.Chcę byćtwoją żoną i chcę spróbować malować.- Malować? Jak to się stało? Kiedy - och, nieważne - powiesz mipózniej - wspaniale - zawsze wiedziałem, że musisz do tego wrócić.- Chciałbyś mieszkać tutaj, w La Tourello?- Ten dom czekał na nas, nie wiesz?- Uczę się powoli.ale tak, teraz wiem.Powiódł palcem po jej wargach czując, jak serce wali mu w piersi.- Czy nadal chcesz pojechać do Lunel? Nie chcę stale łamać tejobietnicy - rzekł poważnie.- Nie teraz, nie dzisiaj - odparła.- Nie chcesz sama zobaczyć?- Nie śpieszmy się - powiedziała Fauve w zadumie.- Chyba już niemuszę nigdzie się śpieszyć.Ale chciałabym się przejechać - niedaleko -tylko kawałek drogi - muszę kupić jeszcze jedną gruszkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]