[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kamienne wschody, galerie i balustrady, wazony marmurowe na udatnych podstawach, kilkaposągów, stare drzewa czyniły ogród Mniszchowski wcale ładnym, a że właściciel iwłaścicielka należeli do kółka rodziny jego królewskiej mości, bo sama pani była siostrzenicąjego, że oboje żyli w jak największym świecie, zabawy i przyjęcia w pałacu i ogrodzie liczyłysię do najpożądańszych dla tych, co w najlepsze towarzystwo kosmopolityczne wnijśćpragnęli.Wówczas może więcej jeszcze niż dzisiaj arystokracja polska, pragnąc zrzucić z siebiewszelki pozór barbarzyństwa, zrzucała razem namiętnie wszystkie polskości cechy.Wówczasjak dzisiaj hasłem jej była rezygnacja i szyderstwo z gorącego patriotyzmu, wówczas jak terazmówiono po francusku, a wyśmiewano się z kontusza, jako z pozostałości dawnych wieków zcywilizacją niezgodnej.Nigdyśmy prawie nie umieli w wyższych społeczeństwa sferach jakWęgrowie połączyć dwojga - cywilizacji europejskiej z miłością narodowości, wiecznie sięone z sobą kłóciły i wiecznie jedne drugiej poświęcać było potrzeba.Wielki świat z czasówsejmu czteroletniego był przepojony francuszczyzną, rozmiłowany w Anglii, w ekstazie nadWłochami, a bolał tylko, że musiał po trosze być polskim.Polska dla niego była tak smutną,iż z niej ciągle się uciekać chciało, ona przedstawiała obowiązek, trud, twarde zapasy zlosami, a wszyscy tak pragnęli życia i użycia! Po cichu ileż to serc biło do tego, aby raz sobiekto Polskę zabrał.byle w niej było spokojnie, byle patrioci przestali hałasować, bylerewolucje przestały wybuchać, byle wziąwszy pieniądze z domu można było uciec nad brzegiArnu lub Sekwany!To usposobienie wielkiego świata ubierało się chętnie jak dziś w pozory konserwatyzmu,ortodoksji, legitymizmu i byle jakiej doktryny, która by dozwalała siedzieć z założonymirękami wygodnie, nic nie robiąc, a napawając się życiem.Z małymi wyjątkami wielki świat był takim już wówczas, a w tym jednym świecie nie możnapowiedzieć, ażeby nie przechowano tradycji do dni dzisiejszych! W tym jednym od lat stu niezaszła zmiana najmniejsza, a niefortunne wybuchy rewolucyjne i wojny o niepodległośćnieszczęśliwe, usprawiedliwiając niejako świat wielki, dały mu tylko, możność niedołęstwoswe zmienić w teorią niewzruszoną.Miłość ojczyzny w tym sfrancuziałym świecie schodziła do tak drobnych rozmiarów, iż się wkońcu stawała niedostrzeżoną.Patriotów zwano po cichu donkiszotami jak dzisiaj, a salonnienawidził ulicy, co też przetrwało do dni naszych.Wielkie panie zmuszone byłypoklaskiwać fetom patriotycznym i dawać rączki do pocałowania bohaterom ulicy, ale pocichu jakże się z nich wyśmiewano!Nigdy u nas zewnętrznego poloru nie umiano odłączyć od wewnętrznej człowieka wartości.Kto był choć trochę śmiesznym, wydawał się głupim.Ale powróćmy do Mniszchowskiego ogrodu, który tego dnia przepełniony był, nabitywyborem towarzystwa, a po trosze i pośledniejszymi ludzmi, łaskawie przypuszczonymi dooglądania przygotowań, które Blanchard robił puścić się mając balonem.Była to chwila, gdy jeszcze wierzono w żeglugę powietrzną i na niej wielkie budowanonadzieje.Pochlebiało to Warszawie, że w samych pierwocinach aeronautyki jedna zpierwszych prób tu się odbyć miała, próba, o której Europa cała w kilka dni potem chciwie wdziennikach szukała wiadomości.Lud pospolity, który do ogrodu nie miał przystępu, otaczał z dala posiadłość Mniszchów,drapał się na mury, właził na drzewa, wciskał się na dachy i kominy, aby widzieć śmiałków,którzy mieli wzlecieć w powietrze.Stare dewotki i niemłodzi dawnego autoramentu Polacy,choć radzi byli widzieć to cudo, szeptali po cichu o sprawie szatańskiej i dawali dozrozumienia, że było bezbożnością chcieć człowiekowi latać, gdy Pan Bóg skrzydeł mu niedał.Tłumaczono to pokusą czartowską i świętokradztwem karygodnym.Niektórzyprzypominali wieżę Babel także mającą szturmować niebiosa, a ogniem z niebios strzaskaną.Wielkie wrażenie czyniła wiadomość, że człowiek takiego imienia i rodu jak Jan Potocki miałsię puścić z Blanchardem.Pan z panów, Piławita czystej krwi, plebejuszowskiej żądnyzabawki i nastawiający kark dla ciekawości spojrzenia z góry na ziemię!Z dala patrzano na jego ubiór azjatycki, na białego pudla i tureckiego sługę, ruszającramionami.Arystokracja też, choć otwarcie nie śmiała hrabiemu się sprzeciwiać - sarkała na to.- Powiem asindziejowi - zażywając tabakę ze złotej emaliowanej tabakiery szeptał książę S.do wojewody - że to wszystko nienajlepiej zwiastuje.Jak nas motłoch ma szanować, kiedymy się nie szanujemy? Tyzenhaus staje się fabrykantem, Prot Potocki bank zakłada,Zamojscy i Brzostowski chłopów uwalniają, a Jan Potocki balonem leci! Co potem dziwnego,że plebs drze się tam, gdzie nigdy nie bywał? Wszystkie prawie pojęcia pomieszane.inaturalnie Rzeczpospolita się wywróci.- Spójrzcie, asindziej mości książę - odparł wojewoda - na ten kwiat społeczeństwa otaczającynajjaśniejszego pana a rozpatrz się baczniej w genealogiach tych ichmościów.Co to są zajedni? Czystej krwi ludzi najmniej, reszta awanturnicy, ewangeliczni goście na uczcie,których, nazwiska dławią.Nie wiedzieć skąd to wyszło, a nosa drze. Już mnie to nie tyle indygnuje rzekł książę boć naturalna najmniejszemuczłowiekowi, że się do góry wspina, ale przeciw naturze jest, by ludzie naszego roduabdykowali, mości dobrodzieju, i dobrowolnie z hałastrą szli za pan brat. Ano! żyjemy w takim głupim wieku! to przejście wszystko pózniej powróci doporządku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]