[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy Sir Courtney dowie się, żeRalph próbuje zgromadzić pieniądze, poczeka na zwrot długu.Arabellazostawi po sobie prawie trzysta tysięcy funtów, a może więcej.Posiadałaogromną fortunę, a marnowała ją na ratowanie ludzi w potrzebie i remon-towanie domów pracowników.On potrafił lepiej wykorzystać taki majątek.Postanowił niezwłocznie wrócić do Londynu i odszukać człowieka,który byłby gotowy pomóc mu przejąć fortunę, która mu się prawnienależała.Anula & ponaousladansc Rozdział siódmyArabella stała przy oknie w saloniku na tyłach domu i wyglądała przezokno.Ciotka oraz Tilda robiły na drutach i swobodnie gawędziły na tematlondyńskich znajomych.Arabella nie słuchała.Charles i Sara spacerowali poogrodzie.Sara przystała na prośbę brata, któremu zależało na tym, byporozmawiać z nią na osobności, lecz zachowywała zauważalny dystans idochodziła wyłącznie do dębu widocznego z okien domu.Najwyrazniej byłojeszcze za wcześnie na pełne zaufanie.- Mam zadzwonić po podwieczorek? - spytała lady Tate, gdy zegarwybił wpół do czwartej.- Czy pan Hunter zamierza zasiąść z nami do stołu?- Zadzwoń, ciociu - zgodziła się Arabella.- Wyjdę na dwór i sama go oto spytam.Otworzyła drzwi na taras i zeszła po schodach.W powietrzu unosiłasię słodka woń róż.Sara odwróciła się do przyjaciółki.W jej oczachwidniała niepewność.- Charles powiedział, że powinnam pojechać z tobą do Yorku izamówić nowe suknie.Wyjaśniłam, że już mi kilkakupiłaś podczas pobytuw Londynie.Charles nalega, żebyś koniecznie przekazała mu rachunki.- Wykluczone.- Oczy Arabelli zalśniły dumnie.- To podarunek odemnie, Saro.Jeśli brat chce kupić ci inne suknie, to jego sprawa.Niezamierzam przyjmować żadnych pieniędzy ani za twoje utrzymanie, ani zacokolwiek.Jesteś moim gościem i będziesz tutaj mile widziana tak długo,jak zechcesz pozostać.Anula & ponaousladanscCharles zmarszczył czoło.- Na mnie ciąży obowiązek opiekowania się Sarą - przypomniałArabelli.- Powiedziałem jej, że może otrzymać wszystko, co tylko zechce.Pozostaję do jej dyspozycji.- To bardzo miło z twojej strony - odezwała się Sara, spoglądając naCharlesa.Nadal czuła się niepewnie i była nieco zaniepokojona, zupełniejakby nie potrafiła zaakceptować życzliwości brata.- Jeśli Belle mi pozwoli,pojadę do Yorku razem z nią i wspólnie zrobimy zakupy.Do tego czasuprzyjedzie zapewne także i mama.- Przełożę wyjazd o kilka dni, a wtedy pojedziemy wszyscy razem -zaproponowała Arabella.- Pamiętaj, że twoja mama będzie chciałaodpocząć po podróży, a także spędzić z tobą nieco czasu sam na sam.- Tak, oczywiście.Nie zamierzam dodatkowo jej niepokoić.I takwszyscy mieli przeze mnie mnóstwo kłopotów i zmartwień.- Jej oczyzwilgotniały od łez.- Wybaczcie, ale pójdę do swojego pokoju.Belle, nieczekaj na mnie z podwieczorkiem.- Jutro znowu przyjdę - zapowiedział Charles, kiedy siostra pośpiesznieodchodziła.Popatrzył ze smutkiem na Arabellę.- Czy to moja wina? Niechciałem jej zdenerwować.Pragnąłem tylko, aby wiedziała, że rodzina nieprzestała jej kochać.Jesteśmy gotowi zrobić wszystko, o co poprosi.Proszęmi wierzyć, wolałbym umrzeć, niż ją wzburzyć.- Zapewne poczuła się przytłoczona zaistniałą sytuacją.Przez długiemiesiące cierpiała na zanik pamięci.Możemy sobie tylko mgliściewyobrażać, jak bardzo człowiek czuje się zagubiony w takiej sytuacji.NieAnula & ponaousladanscwiedziała nawet, czy ma jakąś rodzinę.Nagłe spotkanie z bliskimi wywołałou niej wstrząs.Jak na razie nie wie nawet, jak pana traktować.- Jej dystans w stosunku do mnie jest całkowicie zrozumiały.- Charleszastanowił się przez moment.- Lady Arabello, z pewnością uważa pani, żebrak mi cierpliwości.Tak bardzo pragnę, by Sara była taka, jak kiedyś,szczęśliwa i pogodna!- Nie należy się tego spodziewać, przynajmniej w najbliższym czasie.Ona wie, że padła ofiarą porywaczy i wciąż się zastanawia, co się z niądziało, zanim im uciekła.Może dojść do wniosku, że jej życie legło wgruzach, a pan ją potępi, uzna za.- Przenigdy! Nawet jeśli.- Urwał, usiłując zapanować nad emocjami.- Sara to moja siostra.Kocham ją i nigdy nie będę jej winił.Właśnie o tymusiłuję ją przekonać.Nie będzie powodem do wstydu dla bliskich.Należy dorodziny jak dawniej, kochana i rozpieszczana, ale jeśli nie chce spotykać sięz ludzmi, których niegdyś znała, zabierzemy ją w inne miejsce, może zagranicę.Jestem pewien, że z czasem nauczy się nam ufać i odzyskaszczęście.- Tak, z czasem.Musi pan być cierpliwy.Jeszcze nie jest gotowa na to,by nas opuścić.Czuje się bezpieczna ze mną.Nie wolno jej zmuszać dorobienia rzeczy, które uważa zazbyt trudne.Może wolałaby żyć w ciszy ispokoju, a nie tak, jak pan sugeruje?- Pani zdaniem ją zmuszam? - Wyzywająco popatrzył Arabelli w oczy.- Uważa mnie pani za okrutnika?- Nie myślę o celowym okrucieństwie, panie Hunter.Jednak, proszę miAnula & ponaousladanscwybaczyć, nie jest pan z natury cierpliwy.Aatwo się pan irytuje i wbrewsobie bywa szorstki.Niektórzy mogą czuć się onieśmieleni pańskimsposobem bycia.Przez moment patrzył na nią z niedowierzaniem i gniewem, lecz nakoniec się roześmiał.- Cóż, zasłużyłem na taka krytykę - stwierdził z nieskrywanymrozbawieniem.- Ostatnio nie miewałem się najlepiej.Zapewniam panią, żekiedyś był ze mnie zwykły lekkoduch.Lęk i ból po zniknięciu siostryuczyniły ze mnie innego człowieka.- Sara wróciła.Dobrze się miewa i z pewnością odzyska pan jejzaufanie oraz miłość.- Naprawdę tak pan sądzi? Boję się, że utraciłem ją na zawsze.Delikatnie dotknęła jego policzka.W jej oczach widać byłowspółczucie.- Nie jest pan winien temu, że ktoś porwał Sarę.Uczynił pan wszystko,aby ją odnalezć.- Mogłem zrobić więcej.Umarłaby, gdyby nie uzyskała pomocy odniani.Powiedziała mi o niej i o pani.Okazałyście jej tyle dobroci.Nie mogępodziękować niani, lecz.- Chwycił jej dłoń w porywie namiętności iprzycisnął do ust.- Nigdy nie uda mi się podziękować ci tak, jak na tozasłużyłaś, Arabello.Nie potrafię wyrazić słowami, jak wiele dla mnieznaczy to, co zrobiłaś.Przeszył ją dreszcz.Dotyk ust tego mężczyznywystarczył, by ugięły się pod nią kolana, a serce gwałtowniej zabiło.- Zrobiłam to, co uczyniłby każdy, aby pomóc komuś w potrzebie.Anula & ponaousladansc- Nie w tym rzecz - zaprotestował Charles, a jego oczy zapłonęłyogniem.- Jesteś wielką damą.Wszyscy wyrażają się o tobie z szacunkiem, aja.- Puścił jej dłoń, lecz nie spuszczał wzroku z Arabelli.- Nie, nie mamprawa, proszę mi wybaczyć.Przepraszam.Jutro przyjdę w odwiedziny doSary.- Charles.- Nie była pewna, czy wypowiedziała jego imię na głos.Westchnęła ciężko.Miała przed sobą człowieka targanego bólem imyślącego wyłącznie o jednym.Nie mógł ofiarować jej serca, bo byłozłamane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]