[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wrócili szybkim krokiem, bez sÅ‚owa.Kiedy dotarli do SantaBárbara, María José zaledwie mruknęła do zobaczenia i znikÅ‚a.Obydwaj postanowili zostać w swych pokojach przez caÅ‚e popoÅ‚udniei spotkać siÄ™ dopiero w porze kolacji.W tej decyzji kryÅ‚a siÄ™ sporadoza przezornoÅ›ci: Infante obawiaÅ‚ siÄ™ wyrzutów, że zaakceptowaÅ‚ ówplan, a Francuz nie ufaÅ‚ wÅ‚asnym reakcjom, wÅ›ciekÅ‚y i zmieszany zpowodu podjÄ™tego zobowiÄ…zania.297Podczas kolacji, siedzÄ…c naprzeciw siebie w barze, zdali sobiesprawÄ™, że czas, jaki upÅ‚ynÄ…Å‚ od poÅ‚udnia, rozmyÅ‚ tylko sytuacjÄ™ za-miast jÄ… rozwiÄ…zać.Infante nadal byÅ‚ peÅ‚en trwogi; Nourissier nieodzyskaÅ‚ dobrego humoru.Pomimo to obaj mogli stawić czoÅ‚o naj-bliższej przyszÅ‚oÅ›ci, nie dążąc do żadnej konfrontacji. Co robiÅ‚eÅ› po poÅ‚udniu? spytaÅ‚ KataloÅ„czyk, próbujÄ…c na-wiÄ…zać neutralny dialog. RobiÅ‚em notatki i skomentowaÅ‚em ów przypadek przemocy, októrym opowiedziaÅ‚a nam ta kobieta. WyglÄ…da na to, że na osobowoÅ›ci Pasterki pojawiÅ‚y siÄ™ pewneÅ›wiatÅ‚ocienie. Gdyby tak nie byÅ‚o, nie pakowalibyÅ›my siÄ™ w to wszystko. RzekÅ‚bym, że nie jesteÅ› w wyÅ›mienitym humorze. RzekÅ‚byÅ› sÅ‚usznie.Strasznie mnie wÅ›cieka, że muszÄ™ wziąćudziaÅ‚ w tej maskaradzie.Jestem lekarzem, nie bÅ‚aznem. To nie byÅ‚ mój wybór, że tak siÄ™ sprawy potoczyÅ‚y. Nie sÅ‚yszaÅ‚em też, żebyÅ› siÄ™ przeciwstawiÅ‚ żądaniom tej ko-biety, nawet nie próbowaÅ‚eÅ› z niÄ… negocjować innych rozwiÄ…zaÅ„! Wiesz, jaka jest prawdziwa przyczyna twojej zÅ‚oÅ›ci, Lucien?Gdybym to ja zostaÅ‚ wybrany do zaniesienia listu, uważaÅ‚byÅ›, że tojest w porzÄ…dku, ale naturalnie, żeby jego eminencja pan doktor zrobiÅ‚coÅ› tak absurdalnego, o nie, to nazbyt uwÅ‚acza jego próżnoÅ›ci. NaprawdÄ™ tak myÅ›lisz? Nourissier spojrzaÅ‚ na niego pÅ‚onÄ…-cym wzrokiem, z dolnÄ… szczÄ™kÄ… wysuniÄ™tÄ… do przodu na znak wy-zwania.Infante cofnÄ…Å‚ siÄ™ o krok. Nie; myÅ›lÄ™ tylko, że jesteÅ› cholernym Francuzem, tak aro-ganckim jak wy wszyscy.Nourissier uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i wymamrotaÅ‚ kilka zdaÅ„ w swym jÄ™-zyku, których Infante nie mógÅ‚ usÅ‚yszeć.298 Co powiedziaÅ‚eÅ›? %7Å‚e jesteÅ› cholernym Hiszpanem, tak pysznym i nieufnym jakwy wszyscy.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ także Infante.Oddalili niebezpieczeÅ„stwo burzy.Dziennikarz, jak zawsze prowokujÄ…cy, poszedÅ‚ w swym żarcie o krokdalej: Ten plan ma jeden feler: chodzi tu o zazdrosnego małżonka.Wiesz już, że po wojnie byÅ‚ w somatén, co jasno wskazuje nakrwiożercze indywiduum. MyÅ›lisz, że bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ uciekać po dachach, tak jak kochan-kowie z operetki? Nic mi nie wiadomo, jakoby Zygmunt Freud musiaÅ‚robić coÅ› podobnego. Freud nie posiadaÅ‚ twojego przygodowego ducha. Co do tego masz racjÄ™.Po kolacji wyszli z baru z zamiarem odbycia spaceru.Jednak nocbyÅ‚a zimna, powietrze przesycone wilgociÄ…, a obraz ulicy oÅ›wietlonejsznurem ledwo tlÄ…cych siÄ™ żarówek sprawiÅ‚, że zrezygnowali z tegoplanu.Wrócili do Å›rodka; mogli tam gawÄ™dzić, popijajÄ…c gorÄ…cÄ… kawÄ™i koniak.ByliÅ›my wolni, to prawda.Nie musieliÅ›my siÄ™ nikomu opowiadać inikt nam nie rozkazywaÅ‚, co mamy robić, ale ja nie miaÅ‚em bladegopojÄ™cia, dokÄ…d pójść ani co bÄ™dzie dla nas najlepsze.Co robić, kiedynikt ci nie rozkazuje i nie masz pracy? Ale nie byÅ‚o siÄ™ czym przej-mować, bo Francisco miaÅ‚ Å‚eb nie od parady i zaraz zobaczyÅ‚em, żepóki z nim jestem, niczego nam nie zabraknie.Najpierw poszliÅ›my nawzgórza Ejulve i wyjÄ™liÅ›my zapasy żywnoÅ›ci ze skrytek, które tammiaÅ‚o nasze ugrupowanie.PrzenieÅ›liÅ›my je gdzie indziej, na wypadekgdyby wrócili po jedzenie.Teraz już należaÅ‚o do nas.Z poczÄ…tku byÅ‚omi jakoÅ› dziwnie, nie bÄ™dÄ™ przeczyÅ‚, żeÅ›my to wszystko zrobili nawÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™ i dla wÅ‚asnej korzyÅ›ci.Tyle nam opowiadali i powtarzali,że caÅ‚y ruch maquis byÅ‚ dla wieÅ›niaków, komunizmu i powrotu wol-noÅ›ci do Hiszpanii, że takie dziaÅ‚anie na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™ wydawaÅ‚o mi siÄ™jakby nie w porzÄ…dku.Ale oczywiÅ›cie potem pomyÅ›laÅ‚em, że życiebÄ™dzie siÄ™ teraz toczyÅ‚o jak dawniej, zanim wstÄ…piÅ‚em do partyzantki,wiÄ™c powinienem zapomnieć o tym ostatnim czasie i z powrotemzacząć myÅ›leć tak, jak wtedy gdy byÅ‚em kobietÄ….Ale to nie takie Å‚atwe,nie wiem, czy siÄ™ jasno wyrażam, ja już nie byÅ‚em kobietÄ…, tylko byÅ‚emmężczyznÄ…, a poza tym jako bandytÄ™ Å›cigaÅ‚a mnie Gwardia Obywa-telska.WiÄ™c nie mogÅ‚em wieść spokojnego życia z owieczkami anischodzić do wiosek, żeby potaÅ„czyć na zabawach, ani wykonywaćdrobnych prac to tu, to tam, żeby mieć trochÄ™ odÅ‚ożonych pieniążków.300Nic z tych rzeczy. PrzeszÅ‚ość minęła powiedziaÅ‚ mi pewnego dniaFrancisco. Wpakuj to sobie raz wreszcie do gÅ‚owy.Nigdy już niebÄ™dziemy żyli tak jak dawniej.Nie wiem, czy jest dla nas jakaÅ› przy-szÅ‚ość, przypuszczam, że nie.Mamy tylko terazniejszość, a to ozna-cza, że trzeba walczyć, żeby zostać przy życiu, mieć co jeść, niemarznąć, a przede wszystkim, przede wszystkim żeby nas nie nakryli,bo jak nas nakryjÄ…, to ani przeszÅ‚oÅ›ci, ani przyszÅ‚oÅ›ci i w ogóle dupa.Tak, Francisco zawsze mówiÅ‚ bardzo mÄ…drze, miaÅ‚ wielki dar sÅ‚owa,jak to mówiÄ…, ale, tak jak już panom powiedziaÅ‚em, to nie byÅ‚o takieproste, bo jego sytuacja byÅ‚a gorsza od mojej.Ja uważaÅ‚em, żeprzeszÅ‚ość to przeszÅ‚ość, pozostawiÅ‚em za sobÄ… tylko owce, ale jemuz tej przeszÅ‚oÅ›ci pozostaÅ‚a rodzina i byÅ‚o coraz bardziej oczywiste, żejej nigdy nie zobaczy.Ani żony, ani córki, ani matki, nikogo, tak jakbyoni umarli albo raczej jakby to on umarÅ‚.Z poczÄ…tku, kiedyÅ›my zostali sami, Francisco jeszcze robiÅ‚ różnerzeczy, wspominajÄ…c maquis.Na przykÅ‚ad przypomniaÅ‚ sobie, że muzlecili dawno temu misjÄ™ Å›ciÄ…gniÄ™cia grzywny od masoveros z masíiLa Moreta w Villaroya de los Pinares, i że kiedy tam przyszedÅ‚, ciludzie byli w stanie mu zapÅ‚acić tylko osiemnaÅ›cie tysiÄ™cy peset.Wówczas zapowiedziaÅ‚, że wróci kiedy indziej po resztÄ™, do czter-dziestu tysiÄ™cy, bo tyle to byÅ‚o w sumie.PomyÅ›laÅ‚, że nadszedÅ‚ czas,no i poszliÅ›my tam.Teraz nadeszÅ‚o kiedy indziej , choć minęły lata.Nie wiedziaÅ‚em, w jaki sposób Francisco bÄ™dzie pobieraÅ‚ te pieniÄ…dzei czy zrobi to inaczej, niż zwykliÅ›my to robić.Ale nie, byÅ‚o jak zawsze.PojawiliÅ›my siÄ™ w domu o zmierzchu i on powiedziaÅ‚, że w imieniupartyzantki przychodzi odebrać to, co siÄ™ nam należy, i nawet opo-wiedziaÅ‚ o rewolucji i tych wszystkich rzeczach.Nie wyszÅ‚o to najlepiej,bo tamten mężczyzna przysiÄ™gaÅ‚, że akurat sÄ… kompletnie spÅ‚ukani zpieniÄ™dzy i że przechodzÄ… wÅ‚aÅ›nie przez taki czas, kiedy nie majÄ…nawet dość jedzenia, żeby utrzymać caÅ‚Ä… rodzinÄ™.RzuciliÅ›my okiemna dom i pomyÅ›leliÅ›my, że nas nie oszukujÄ…, bo wszystko byÅ‚o bar-dziej wyskubane niż Å‚Ä…ka, po której przeszÅ‚o stado owiec.Wtedy301Francisco powiedziaÅ‚, że to rozumie, że przecież trzeba być czÅ‚owie-kiem i że daruje im ten dÅ‚ug, ale w zamian zabieramy ryż, boczek, kilkabochenków chleba i dużo wina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]