[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZostaliÅ›my w domu caÅ‚e dwa dni, nigdzie nie wychodziliÅ›my.Ba-Å‚em siÄ™, że siÄ™ pojawiÄ… gwardziÅ›ci, ale KataloÅ„czyk powiedziaÅ‚ mi, żew tym momencie tamci majÄ… dużo pracy i maÅ‚o funkcjonariuszy.Przyszli za to dwaj maquis, nazywali siÄ™ Valencia i Rubén.MnóstwobyÅ‚o radoÅ›ci, bo od trzech miesiÄ™cy uważani byli za zaginionych.Przychodzili z misji w Benifallet i Xerta, też z Rasquery i Mora laNueva.Carlos i Valencia poszli w swojÄ… stronÄ™, a ja zostaÅ‚em z tym,co go woÅ‚ali Rubén.PoszliÅ›my do Mosquerueli i Fontanete, tam byÅ‚obóz, wielu towarzyszy, niektórych potem zabili.Wszystkich miprzedstawili.DawaÅ‚em caÅ‚y czas baczenie, czy coÅ› u mnie widzÄ…dziwnego, że dawniej byÅ‚em kobietÄ…, ale nic na to nie wyglÄ…daÅ‚o.Takczy tak, nie minęła mi ta mania aż do pewnego dnia dużo pózniej,223kiedy poszliÅ›my na obiad do masíi de Eloy.Ramón del Mas, wÅ‚aÅ›cicielgospodarstwa, znaÅ‚ mnie doskonale w czasach, gdy byÅ‚em TeresÄ….Tak wiÄ™c, kiedy czekaliÅ›my, aż jego żona poda nam jedzenie, zaktóreÅ›my jej zapÅ‚acili, podchodzÄ™ do Ramona i odzywam siÄ™ do niego: Ramón, znasz mnie?WrósÅ‚ w ziemiÄ™.PatrzyÅ‚ na mnie i patrzyÅ‚.Na koniec caÅ‚kiem nie-pewnie mówi do mnie: Teresa?Wtedy odgarniam trochÄ™ wÄ…sy, co je już wtedy nosiÅ‚em, i pokazujÄ™mu bliznÄ™ po operacji na wardze, a on mówi: Ale.ty jesteÅ› Teresa?WydawaÅ‚o siÄ™, że zobaczyÅ‚ nieboszczyka, co uciekÅ‚ z cmentarza.Wtedy zrozumiaÅ‚em, że nikt już nigdy nie bÄ™dzie mnie braÅ‚ za kobietÄ™,którÄ… byÅ‚em dawniej.W tym obozie, co to już panom mówiÅ‚em, zostaliÅ›my parÄ™ dni.Potem poszedÅ‚em do Fontanete, do drugiego obozu, który nazywaliobozem Starego z Gúdar i tam siÄ™ staÅ‚o coÅ› bardzo ważnego: uzbroilimnie, dali mi rosyjski karabin, ten, co panowie tu widzÄ….Zawsze mitowarzyszyÅ‚, jakby byÅ‚ moim bratem.Teraz może go tu zostawiÄ™,zobaczÄ™ jeszcze.Z najwyższÄ… ostrożnoÅ›ciÄ… przeczytaÅ‚ sÅ‚owa nakreÅ›lone tak dobrzemu znanym charakterem pisma, majÄ…c przed sobÄ… filiżankÄ™ kawy,którÄ… popijaÅ‚ drobnymi Å‚ykami.Samotna wyprawa do baru byÅ‚a de-cyzjÄ… nietypowÄ…, zawsze wolaÅ‚ to robić w towarzystwie Infantego.Prawdziwy powód, dla którego siÄ™ tam znalazÅ‚, byÅ‚ taki, że nie chciaÅ‚czytać listu w swym pokoju.WiedziaÅ‚, że bÄ™dzie odczuwaÅ‚ wyrzutysumienia; zwykle cichÅ‚y one nieco, gdy otaczali go ludzie, ludzie,których nie znaÅ‚, ale którzy mu przypominali, że w gruncie rzeczy jestjedynie przeciÄ™tnym czÅ‚owiekiem.CzuÅ‚ siÄ™ winny wobec żony i kiedyanalizowaÅ‚ to uczucie, uÅ›wiadamiaÅ‚ sobie gÅ‚Ä™bokÄ… oschÅ‚ość, jakÄ…okazywaÅ‚ żonie w ostatnich dniach.Evelyne sÄ…dziÅ‚a, że to oddalenieochÅ‚odziÅ‚o ich relacje, ale nie; tym, co w rzeczywistoÅ›ci caÅ‚kowicie gopochÅ‚onęło, byÅ‚y otoczenie, w którym teraz żyÅ‚, ziemia, po którejstÄ…paÅ‚, okolicznoÅ›ci, w których siÄ™ znajdowaÅ‚.Owe okrutne historie,peÅ‚ne gwaÅ‚townoÅ›ci, namiÄ™tnoÅ›ci, nienawiÅ›ci i Å›mierci, zdoÅ‚aÅ‚y gowysadzić z siodÅ‚a, przenoszÄ…c w stan Å›wiadomoÅ›ci odmienny oddotychczasowego.DoszÅ‚o do tego, że zaczÄ…Å‚ postrzegać swe dawneżycie jako coÅ› powierzchownego i nieużytecznego.Bez wÄ…tpienia wswej zawodowej praktyce zdoÅ‚aÅ‚ uÅ›mierzyć ból wielu chorych.Jednakcierpienie, w którego obliczu stawaÅ‚ teraz, miaÅ‚o odmiennÄ… naturÄ™, owiele bardziej zÅ‚owieszczÄ… i tragicznÄ…, byÅ‚o zawinione przez czÅ‚owieka225i przeciw czÅ‚owiekowi skierowane.Niesprawiedliwość, ucisk, ubó-stwo, brak wyksztaÅ‚cenia, olbrzymie nierównoÅ›ci spoÅ‚eczne,wszystko to wraz z dziwnÄ… staÅ‚oÅ›ciÄ… losu, sprawiaÅ‚o, że czuÅ‚ siÄ™ bar-dziej poruszony jako czÅ‚owiek niż jako lekarz.Listy Evelyne wydawaÅ‚y mu siÄ™ frywolne.ZmieniÅ‚a ton, biedac-two: od wyrzutów dominujÄ…cych w pierwszych listach przeszÅ‚a doswobodnych wiadomoÅ›ci utrzymanych w stylu rozbawionej nasto-latki.OczywistÄ… intencjÄ… owej zmiany byÅ‚a chęć doprowadzenia mężado równowagi wewnÄ™trznej, przesÅ‚ania mu skrawków pejzażu ro-dzinnego, spokojnego, peÅ‚nego sÅ‚odyczy, wygodnie umoszczonego,takiego, jaki budziÅ‚by w nim tÄ™sknotÄ™.InformowaÅ‚a go o postÄ™pachdziewczynek w szkole, o tym, jak Å›licznie wyglÄ…daÅ‚y w niedzielÄ™,paradujÄ…c w nowych sukienkach, o tym, jak czÄ™sto go wspominajÄ….WymieniaÅ‚a ostatnie udoskonalenia w domu: zakup zasÅ‚on, wizytaczyÅ›ciciela podłóg, po której parkiet w salonie nabraÅ‚ niepospolitejdoprawdy urody.OpowiadaÅ‚a mu też zabawne anegdotki o wspólnychprzyjacioÅ‚ach: oto ten nieprzytomny Charles trzy razy w jednymmiesiÄ…cu zgubiÅ‚ kluczyki od samochodu; lub skrzÄ…ce siÄ™ humoremploteczki: ta kokietka Anne nadal trwoni pieniÄ…dze na biżuteriÄ™ i strojenazbyt odważne jak na jej wiek.Wszystkie te pozbawione znaczenia szczegóły majÄ…ce na celuprzywoÅ‚ać Nourissiera do rzeczywistoÅ›ci, w której kiedyÅ› żyÅ‚, spra-wiaÅ‚y tylko, że popadaÅ‚ w irytacjÄ™.Listy, w których odpowiadaÅ‚ żonie,stawaÅ‚y siÄ™ stopniowo podobne do kazaÅ„ religijnych lub pamfletówpolitycznych.PouczaÅ‚ jÄ… w nich o nieprzekraczalnych barierach izo-lujÄ…cych osoby skazane na intelektualnÄ… nÄ™dzÄ™, o dzieciach nazna-czonych resentymentami dorosÅ‚ych pod jarzmem dyktatury, podktórym żyÅ‚a caÅ‚a Hiszpania.Kiedy Evelyne otrzyma od niego te wiadomoÅ›ci, najprawdopo-dobniej poczuje siÄ™ tak samo poirytowana jak on, kiedy226czytaÅ‚ listy od niej.Znalezli siÄ™ na innych planetach i wydawaÅ‚o siÄ™, żenawet powietrze, którym oddychajÄ…, ma odmienny skÅ‚ad.BÄ™dÄ…c wpeÅ‚ni Å›wiadom tego wszystkiego, Nourissier zabraÅ‚ siÄ™ do listu; na-szkicuje kilka mÄ™tnych historii i opowie jej trywialne plotki o jedzeniui pogodzie.Kiedy zaczÄ…Å‚ pisać, na papier padÅ‚ jakiÅ› cieÅ„.UniósÅ‚ gÅ‚owÄ™i zobaczyÅ‚ uÅ›miechniÄ™tego Infantego. Zaczynasz mieć ten przebrzydÅ‚y hiszpaÅ„ski zwyczaj robieniaabsolutnie wszystkiego w barze? Siadaj, wÅ‚aÅ›nie pisaÅ‚em do żony. Wobec tego idÄ™ sobie; nie chcÄ™ siÄ™ pakować w sprawy ro-dzinne.Nourissier, w kiepskim humorze wypisanym na twarzy, poprosiÅ‚kelnera o dwie kawy. Nie odchodz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]