[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Macleanowie wiedzieli o wszystkim, co działo się na tym komputerze.Ale Dexter nie rezerwował hoteli w Amsterdamie z tego komputera.Oczywiście! Macleanowie nie wiedzieli, dokąd się wybierają Moore’owie ani na jak długo, ani po co.Dexter rezerwował hotel w swoim biurze.W swoim ultrabezpiecznym biurze ze swojego ultrabezpiecznego komputera.Więc FBI nie miało pewności, czy Kate i Dexter nie chcą uciec.Nie wiedziało, czy jadą na wyspę Man, do Hamburga czy Sztokholmu.Czy nie wyprowadzają się na stałe, czy nie zapadną się pod ziemię z fałszywymi paszportami i workami z kasą.Dlatego FBI nerwowo ich śledziło, chcąc się upewnić, że podejrzani nie znikną.Kate odsunęła dłonie od zarażonej klawiatury, od zawirusowanego komputera.***– Halo, Claire? Mówi Kate.Kate Moore.– Kate! Co u ciebie?– W porządku, dziękuję… – Kate zauważyła znajomą twarz przechodzącą obok kabiny telefonicznej P&T.– Claire, czy wyświadczyłabyś mi przysługę?– Oczywiście, moja droga.Oczywiście!– Czy mogłabym do ciebie wpaść i skorzystać z komputera?***Kącik do pracy Claire mieścił się za schodami i wychodził na podjazd; był najmniej eleganckim pokoikiem w dużym podmiejskim domu.Kate widziała przez okno przejeżdżający samochód, zastanawiała się, czy Julia lub Bill śledzili ją aż dotąd, pilnując jej każdego ruchu na luksemburskich ulicach.Kliknęła ikonę przeglądarki.Rozpoczęła od największych banków, których nazwy pojawiały się w całym mieście na frontonach i szczytach budynków, na banerach sponsorów przeróżnych tutejszych festiwali czy na strojach sportowych drużyn kolarskich.Na karteczce Dextera znajdowały się numery dwóch rachunków.Do pierwszego numeru dołączona była nazwa użytkownika i hasło oraz jakieś inne dane; drugi numer nie miał żadnych danych pomocniczych.Kate nie miała zamiaru go sprawdzać.To byłoby bez sensu.Ale sprawdzenie pierwszego miało sens.Okazało się nawet zbyt łatwe, zbyt szybkie.Po dziesięciu minutach od rozpoczęcia poszukiwań, w piątym banku, do którego weszła, prefiks pierwszego konta pasował do tego, jakiego używał bank.Wciągnęła głęboko powietrze, wprowadziła nazwę użytkownika i hasło… Okay! Okay!Potem musiała wybrać obrazek.Właściwy obrazek z chyba trzydziestu ikon, które pojawiły się na stronie.Wybrała ikonę psa.Na karteczce Dextera widniało wyraźnie słowo „pies”.I kolejna weryfikacja: dopasowanie właściwej kolejności liter z ciągu na karteczce Dextera.Otwarło się okno dialogowe:Proszę czekać.Aktualizuję bazę danych konta.Aktualizuję bazę danych konta.Proszę czekać.Ekran pociemniał.Kate zamarła, rozejrzała się spłoszona wokół, zastanawiając się, co to może…Ekran znów zajaśniał, pojawiła się na nim pierwsza sumaryczna strona konta z niewielką ilością informacji.Biegała oczami po ekranie, zapamiętując wszystko, co dało się zapamiętać.Dane właściciela rachunku: LuxTrade S.A.Adres właściciela rachunku: rue des Pins 141, Bigonville,LuksemburgNa tej stronie nie było żadnych liczb, żadnych kwot, tylko ta mało przekonująca informacja, która na nic nie wskazywała i niczego nie dowodziła.Czuła się zawiedziona.I wtedy zauważyła zakładkę SALDO.Chwyciła myszkę, najechała na zakładkę kursorem i kliknęła.Czekała przez frustrującą milisekundę, przez którą absolutnie nic się nie działo, a potem przez przerażającą mikrosekundę, kiedy ekran zgasł, nim pojawiła się nowa strona, białoniebieska, z dwoma linijkami tekstu na środku:Saldo rachunku oszczędnościowego409018,00 EURTo mnóstwo niespodziewanych pieniędzy.Ale z całą pewnością nie pięćdziesiąt milionów.Kate odetchnęła z ulgą, oparła się o fotel i odsunęła od komputera.Cokolwiek robił Dexter, nie mógł ukraść takiej kwoty, o jaką go oskarżano.Wpatrywała się w ekran, zagubiona w myślach, kręciło jej się w głowie… Zastanawiała się, co to wszystko znaczy, ta wielka rozbieżność między czterystoma tysiącami a pięćdziesięcioma milionami…I wtedy zauważyła zakładkę innego konta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]