[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Monroe czujnie spoglądał to na Connora, to na Silasa.- Raczej trudno go nazwać uważnym obserwatorem, jakim jest naszGrant.- Silas pociągnął nosem.- Tom ma lepsze kontakty.- Connor wyciągnął swój sztylet i zacząłsprawdzać kciukiem ostrość klingi, rzucając jednocześnie groznespojrzenia Silasowi.- Będzie podporą tego sojuszu.Grant nie brudzisobie rączek w taki sposób jak Tom.Ta szkoła to ciepła posadka,wygodne przytulisko.O ile człowieka nie przydusi jakiś sukub.Grant nie był jedynym, któryzostał w szkole ukarany.Aż się wzdrygnęłam na wspomnienie paznokcisiostry Flynn wbijających się w moje policzki, kiedy przyłapała mnie zRenem.A potem zarumieniłam się, bo przypomniałam sobie, corobiliśmy.Spojrzałam na Shaya z miną winowajczyni, ale on nie patrzyłna mnie.- Lubię pana Selby'ego - zaprotestował Shay.- Był świetnymnauczycielem.- To jasne, że go lubisz.- Adne rzuciła surowe spojrzenie Connorowi.- Todzielny człowiek i niesamowicie błyskotliwy.Connor po prostu niedocenia jego intelektu.- Wiesz, nie musisz bronić Silasa tylko dlatego, że oboje jesteście tacywybitni.Mnie chodzi o to, że kiedy przyjdzie co do czego, sam intelektnie uratuje nikomu skóry.- To niekoniecznie prawda - zaprotestował Shay, z taką miną, jakby byłgotów wdać się w zawziętą dyskusję.Ale Connor pokręcił głową.- Mówię, co widzę, mały.Nie będę się z tobą spierał.- Po prostu lubisz darmowe drinki.- Silas zaczął zawzięcie gryzmolić wczymś, co wyglądało jak księga rejestrowa.- Boże, chyba nie składasz na mnie kolejnej skargi, co? -Connorwycelował sztylet w stronę Silasa.- Niegodne zachowanie, grozby słowne.- Silas nie podniósł wzroku.- ja ją i tak zignoruję, Silas.- Anika założyła ramiona na piersi.- Składaszich co najmniej dziesięć tygodniowo.- Dwadzieścia.Zaczynały mnie niecierpliwić te wszystkie sprzeczki.- Jak oni przekazują wam informacje? Jak im się udaje uniknąćzdemaskowania? - Rozmawialiśmy przecież o walce.Czy kiedyśwreszcie do niej dojdzie? Zęby wyostrzały mi się w ustach i kiedy tylkozaczynałam mówić, z trudem opanowywałam warkot.- W Vail mamy dwie skrytki pocztowe, na fałszywe nazwiska oczywiście,ale obaj mają do nich klucze - odparła Anika, zadowolona, że możeprzerwać kłótnię.- W ten sposób się porozumiewamy.Zmieniamynazwisko i skrytkę co parę miesięcy i wtedy przekazujemy nowe klucze.Vail to przecież kurort narciarski i jest tam sporo pracownikówsezonowych, którzy przyjeżdżają i wyjeżdżają; dzięki temu nikt się nieinteresuje nowymi nazwiskami.Pokiwałam głową, coraz bardziej rozdrażniona.Więc Poszukiwaczeprzez cały czas nas obserwowali, a my nie mieliśmy nawet o tym pojęcia.Byli nieprzewidywalni, ale okazywało się, że dzięki temu sąskuteczniejsi, niż początkowo przypuszczałam.Przy każdym nowymodkryciu moja duma z efektywności patroli Strażników cierpiała.- Dzisiaj wieczorem spotkacie się z Grantem - powiedział Silas,wyciągając z kieszeni dżinsów zmiętą kartkę.- Właśnie dostałempotwierdzenie.Anika wyciągnęła rękę po notatkę.- Silas, umawialiśmy się, że korespondencja ma wyglądać schludnie.- Zpieszyłem się.- Wzruszył ramionami.- Na twoim miejscu bym tego nie dotykał - wtrącił Connor.- Kto wiegdzie to trzymał.- Zamknij się, gnido - rzucił Silas.- Gnido? - Connor się roześmiał.- Długo nad tym myślałeś?- Uspokójcie się obaj.- Monroe odezwał się po raz pierwszy, odkąddołączył do grupy.Powróciła spokojna, pełna siły postawa, którąwcześniej prezentował.- Aniko, mój zespół jest gotowy.Możemy działaćdzisiaj, tak jak chcieliśmy?Wstrzymałam oddech, czekając na odpowiedz.Gdyby się nie zgodziła,sama jakoś poszukałabym drogi powrotnej do Vail, nawet gdyby miałmnie trafić szlag.- Tak - odparła.- Kto wchodzi w skład zespołu? Uśmiechnęłam się,językiem dotykając swoich ostrychzębów.Shay popatrzył na mnie.Widziałam wyraznie, że się niepokoił,ale pokiwał głową.Wiedział równie dobrze jak ja, ile znaczyła ta walka.- Lydia, Connor, Ethan i Calla - powiedział, zaskakując mnie.Choć takbardzo paliłam się do bitwy, poczułam się dziwacznie, kiedy wymienionomnie wśród Poszukiwaczy.Poza tym padło imię, które nadal mnieniepokoiło.- Ethan? - spytałam, wspominając oszalałe spojrzenie i wariackie wrzaskiPoszukiwacza sprzed zaledwie pół godziny.- Musi przystosować się do tego sojuszu jak najszybciej -wyjaśniłMonroe.- Nie mamy czasu, żeby się z nim cackać.- Zgadzam się - przytaknęła Anika.- Kto jeszcze?- Isaac i Tess pomogą nam przygotować misję w punkcie przerzutowym.-Przerwał i zerknął na Adne.- Jerome będzie tkał.Adne się zagotowała, ale Anika zareagowała pierwsza.- Nie.Jerome został przeniesiony do placówki szkoleniowej.Jestznakomitym Tkaczem i zasłużył sobie na miejsce w Akademii.Od tejchwili Tkaczem Haldisa jest Adne.Adne zamknęła usta i zrobiła zadowoloną minę.- Myślałem, że w związku z naturą tej.- zaczął Monroe.- %7ładnych dyskusji - przerwała Anika.- Adne tka.Mam nadzieję, że tonie będzie problem.- Skąd - odparł Monroe, chociaż splótł ręce na piersi, wyraznienieszczęśliwy.Zmarszczyłam brwi, obserwując tę wymianę zdań.Co się z nimi dzieje?O cokolwiek chodziło w tych nieporozumieniach Adne i Monroe'a, niechciałam, żeby zakłóciły misję.Na szczęście nie chciała tego równieżAnika.- Dobrze - powiedziała.- Nie ma czasu do stracenia.Ethan już tam jest?- Tak - odrzekł Connor.- Do tej pory już pewnie ochłonął.Tess potrafizaczarować udręczoną duszę.Poza tym pewnie nakarmiła gociasteczkami.Mrugnął do Lydii.- Ciebie też złapała na domową kuchnię, co?- Nie umiem się oprzeć owsianym ciasteczkom z czekoladą.- Lydiawzruszyła ramionami.- Może Ethan jeszcze nie zdążył wszystkich zjeść.- Connor się roześmiał.- Zaraz sami sprawdzicie.- Anika się uśmiechnęła.-Adne, otwórzprzejście.5Zaraz.- Shay chwycił mnie dłonią za ramię i przytrzymał, chociaż jeszczenie ruszyłam się z miejsca.- Idziecie już teraz?- Zostało nam parę godzin, zanim patrol starszych z klanu Cienia Nocywyruszy na górę, o ile rzeczywiście młode wilki wciąż chodzą na patrole,tak jak na to liczymy - powiedziała Anika.- Szybkość ma podstawoweznaczenie, jeśli chcemy nawiązać kontakt.Strefy czasowe działają nanaszą korzyść, ale to wszystko.- Strefy czasowe? - spytałam.- Co masz na myśli?- W Vail jest teraz godzinę wcześniej.- Lydia przyglądała się ostrzujednego ze swoich sztyletów.- Jesteśmy w innej strefie czasowej? - Westchnęłam.-Gdzie my w ogólejesteśmy?- W Podróżującej Akademii.- Adne podeszła i stanęła w środku naszejniewielkiej grupki.- To serce i dusza wszelkich działań Poszukiwaczy.- Podróżująca Akademia? - powtórzyłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]