[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Nie sa istotami z legend - rzekl Calis, jakby czytajac w myslach Erika.- Widzialem je osobiscie.moi ludzie moga zaswiadczyc.- Skinieniem dloni pokazal grupe z "Tropiciela".- Wkrotce zreszta bedziecie mieli okazje, by pogadac z nimi.oni zas podziela sie z wami tym, co sami wiedza.Moge wam rzec, na podstawie wlasnych doswiadczen, ze ci Pantathianie sa az nadto prawdziwi.Dwa tysiace ludzi wyprawilo sie statkami na Novindus, a wrocilo tylko szescdziesieciu.Cala historie, jesli zechcecie ja poznac, opowiedza wam inni.Z tej szescdziesiatki bowiem, co zostala przy zyciu, piecdziesieciu osmiu znajdziecie tutaj.Calis spojrzal na Erika, potem powiodl wzrokiem po jego towarzyszach.- Wrocil zaledwie jeden z dwudziestu - podjal watek po chwili.- Teraz zas, po pieciu latach, wracamy tam, by raz jeszcze zmierzyc sie z wrogiem.Tym razem zastaniemy ich pewnie jeszcze potezniejszych, swietnie uzbrojonych i obwarowanych.Kazde miasto podbijaja w tym samym stylu - przylacz sie albo gin.a po upadku Hamsy z szesciotysiecznej zalogi cztery tysiace wstapilo w ich szeregi, skladajac im przysiege lojalnosci.Pozostalych, ktorzy nie chcieli zdradzic, zabito w ciagu jednego dnia.Wrogowie zamierzaja zajac caly Novindus.Co wiecej, pewne jest, ze potem wyrusza, by podbic Krolestwo.Niektorzy z was pomysla pewnie, ze taki chaos to idealna sposobnosc do ucieczki.Rozejrzawszy sie po twarzach kompanow, Erik spostrzegl, ze slusznosc uwagi Calisa potwierdzila sie w wiecej niz jednym przypadku.-Jesli ktorys z was zdezerteruje na jakimkolwiek etapie naszej misji, Robert de Longueville, albo ja sam, powiesimy drania na najblizszym drzewie.Nawet jesli komus uda sie ucieczka, niech wie, ze zyje na kredyt.poniewaz kiedy zdobywcy zagarna caly Novindus, schwytany przez nich bedzie mial tylko jeden wybor: "przylacz sie lub zdychaj".Ale, spyta ktos, dlaczego zdychac wczesniej, a nie pozniej?Milczal przez chwile, ludzie zas rozwazali w myslach jego pytanie.- Poniewaz - odpowiedzial wreszcie - weze nie zadowola sie podbojem.W koncu zniszcza wszystko, zabija wszystkie zywe istoty.umrzecie wiec i wy.Po plazy przelecial stlumiony pomruk gniewnych sluchaczy.i ku zaskoczeniu Calisa, na nogi porwal sie Nakor.-Durnie! - zawolal.- Posluchajcie mnie przez chwile! Ja widzialem, co potrafia te stwory i do czego sa zdolne! Bez mala cwierc wieku temu zamierzaly zeslac na nas zaraze, ktora miala zabic wszystkich mieszkancow Krolestwa!-Dlaczego jakiekolwiek stworzenie mialoby cos takiego robic? - zdumial sie Jerome, dosc smialy, by otworzyc gebe.-Moge ci powiedziec.- Wzruszyl ramionami Nakor.- Nie sadze jednak, bys zrozumial.Jerome, ktory byl takim samym cholerykiem jak Luis, zmruzyl oczy.- Obrazac sie, krzywonogi kurduplu, pozwalam tylko moim przelozonym.Nie jestem tak glupi, jak uwazasz.Jesli bedziesz mowil powoli i wyraznie, postaram sie zrozumiec.Nakor spojrzal na Calisa, ten zas kiwnal glowa.- Niech i tak bedzie - rzekl Isalanczyk.- Pantathianie sa istotami, ktore nie powstaly w sposob naturalny.- Jerome spojrzal nan ze zdziwieniem, Nakor zas rzekl uprzejmie: - Mowie powoli.Niektorzy sluchacze parskneli nieco nerwowym smiechem.-Mow dalej - odezwal sie Calis.-Przed wiekami zyla na tym swiecie rasa, ktorej czlonkow zwano Wladcami Smokow.Paru ludzi wykonalo gesty, majace chronic przed zlem, inni zas skrzywili sie, nie kryjac politowania.- Bajki! - zawolal jeden z nich.-Owszem - odpowiedzial Calis.- Ale oparte na prawdzie.Te istoty wladaly kiedys swiatem.Jedna z nich, potezna i zadna wladzy, stworzyla Pantathian jako swoje slugi.To stara rasa.ktora Wladcy Smokow utworzyli z wezow zamieszkujacych bagna Novindusa.Powolano na swiat Pantathian, by sluzyli jednej z nich.Nazywano ja Alma-Lodaka.Kiedy Wladcy Smokow odeszli z naszego swiata, te podstepne stwory uwierzyly, ze maja za wszelka cene doprowadzic do powrotu swej pani.Sposobami, ktorych nie bede tu omawiac, uzyskali mozliwosc przywolania jej z miejsca, gdzie przebywa obecnie.Konsekwencja takiego obrotu spraw bedzie unicestwienie wszelkiego zycia w naszym swiecie.-Nie! - krzykneli niektorzy.- To niemozliwe - odezwali sie inni.-Niemozliwe? - spytal Nakor.- A coz wy wiecie o mozliwosciach? - Siegnawszy do worka, wyjal zen pomarancze.Rzucil ja Jerome'owi, a potem wyjal druga, ktora cisnal Erikowi.Za druga poleciala trzecia, czwarta, a za nimi jeszcze kilkanascie owocow.-Myslalem, ze masz tam jablka - zdziwil sie Calis.-Pare lat temu wrocilem do pomaranczy - wyjasnil Nakor, nie przestajac wyciagac owocow z niezbyt pojemnego worka.Podnioslszy go, wywrocil dnem do gory, pokazujac, ze jest pusty.Potem znow siegnal do srodka i znow zaczal ciskac w tlum owocami.Kiedy prawie kazdy na plazy trzymal w reku zlocista kule, Isalanczyk spytal: - I co.mozliwe czy nie?Podszedlszy do Jerome'a, zadarl glowe, by spojrzec w twarz roslemu wojakowi.- Jak sadzisz, czy jest mozliwe, bym jedna reka powalil cie na kolana? - spytal.Jerome poczerwienial, a w jego oczach blysnela zlosc.- Nie.Erik chrzaknal znaczaco, a kiedy Jerome spojrzal w jego strone, skinieniem glowy pokazal mu stojacego obok Sho Pi.Widzac, ze jego skosnooki towarzysz podnosi znaczaco brew, Jerome odwrocil sie ku Nakorowi, pomyslal przez chwile i dodal: - Ale moze ci sie to uda, kiedy uzyjesz obu rak.Nakor spojrzal na Sho Pi i usmiechnal sie szeroko.- Tylko jednej.- rzucil przez ramie, odwracajac sie od Porecznego.-Uwierzcie mi na slowo, panowie - zwrocil sie do wszystkich.- Pantathianie moga zniszczyc wszystko, co zyje.Zaden ptak nie zaspiewa o swicie, zaden motyl nie przeleci z kwiatka na kwiatek.ba! nawet kwiatow nie bedzie! Juz nigdy dziecie nie zakwili u matczynej piersi.nie przetrwa nic, co lata, plywa czy pelza pod ziemia.-Dlaczego mieliby dokonac czegos tak okropnego? - spytal mlody David Geffin.-Bo uwazaja Wladczynie Smokow, Alma-Lodake, za boginie.Ona zas niewatpliwie byla potezna istota.ale na pewno nie boginia.Chyba ze dla tych spaczonych stworzen, ktore wbrew naturze wyhodowala z wezy.Nazywaja ja Boginia-Matka.I wierza, ze jesli wroci do martwego swiata, obdarzy ich laska i uczyni pierwszymi posrod stworzen, jakimi zapelni puste ziemie.Tak wierza i postepuja zgodnie ze swoja wiara.dlatego musimy im sie przeciwstawic.-Jak zamierzaja tego dokonac? - spytal Billy Goodwin.-Tego wam nie powiemy - wtracil Calis.- Dowiedzcie sie jedynie, ze sekret ow zna tylko Krol i kilku najblizszych mu ludzi.Nikt inny nie musi tego wiedziec.Naszym zadaniem jest ich powstrzymac.-Jak? - spytal Bysio.- Straciliscie blisko dwa tysiace ludzi.a z tego, co rzekliscie, mozna wnosic, ze ich armia jest obecnie dwakroc liczniejsza.Calis rozejrzal sie dookola.- Nie plyniemy na Novindus, by tej armii stawic czolo.Moj Bysiu my sie do niej przylaczymy.Rozdzial 12U CELUErik sie skrzywil.Opuchlizna w miejscu, w ktore Nakor onegdaj uraczyl go kopniakiem, zeszla juz, ale siniak bolal nadal.-Atakujesz niczym wsciekly byk! - upomnial go Isalanczyk.Jego twarz wygladala jak maska z pomarszczonej skory, ale w oczach plonal zapal iscie mlodzienczy.Sho Pi uwaznie sie przygladal, kiedy jego starszy rodak nieoczekiwanie znow okrecil sie na piecie.Teraz jednak Erik uniknal uderzenia w piers, sam wymierzyl kopniaka i szybko wrocil do pozycji defensywnej.-A to co? - znowu skrzywil sie Nakor.- Dlaczego sie cofnales?Erik oddychal ciezko.Pot lal sie strumieniem z jego czola i splywal z barkow.- Dlatego, ze.- wysapal z trudem -.stracilbym rownowage.Ten wykop.!, mial cie zatrzymac, nie zranic.Gdybym poszedl za uderzeniem, zlamalbys mi kark.Nakor usmiechnal sie szeroko, Erik zas po raz kolejny zlapal sie na rozwazaniu, jak to sie stalo, ze nie minal miesiac, a wszyscy na pokladzie polubili kurdupla.Opowiadal nieslychane historie - prawdopodobnie wszystkie wymyslone - a niezwykle irytujacy zwyczaj wygrywania w karty sprawil, ze Ravensburczyk podejrzewal go o szulerke
[ Pobierz całość w formacie PDF ]