[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak więc przeniosłem syrenę i mieszkańcapodziemi do serca jaskini.Teraz w zasięgu twojej rękijest tylko jedna nagroda.I wygląda na to, że będzieszmusiała zaakceptować, że to ja ci ją daję.W tej właśnie chwili Lucindeya wyszła z jaskini zamuletem w dłoni przyciśniętym do piersi na wysokościserca.Amulet zniknął.I przez chwilę powietrzepachniało ogniem i wilgotnym lasem.- Dzięki, wampirze.I pamiętaj, co ci powiedziałam -mruknęła syrena i spojrzała z triumfem na Kaderin.Lucindeya wyznała Sebastianowi w zaufaniu, żepomaganie walkirii w kłopotach tylko wzbudza jejirytację i gniew.Założył, że syrena po prostu niechciała, żeby pomagał innemu uczestnikowi,ale ona powiedziała mu, że z zachwytem czeka chwili,kiedy Sebastian pokona Kaderin i ofiaruje jej nagrodę,ponieważ nic tak nie poniży zadufanej w sobiewalkirii, jak przegrana z pijawką".Przysięgała na Tradycję, a przysięgę tę zarówno ona,jak i kobold traktowali bardzo serio, że najłatwiejstracić Kaderin, po prostu jej pomagając, szczególnie wkonkurencjach wymagających siły.Tak więc, kiedySebastian zobaczył ukochaną, wspinającą się na skały,ze wszystkich sił powstrzymywał się od przeniesieniajej na sam szczyt, chociaż na myśl o grożącym jejniebezpieczeństwie, cały spocił się ze strachu.A potem zobaczył ją, jak odpada od ściany jakszmaciana lalka.Kaderin popatrzyła na syrenę, a potem znów na niego.- Lepiej módl się, żeby Cindey nie zaśpiewała dla ciebiewysokich tonów, w przeciwnym bowiem raziezamienisz się w jej lokaja.- Proszę cię, walkirio - przerwała jej Lucindeya,szykująca właśnie sprzęt, również schowany w wielkimplecaku, do zejścia w dół.- Tak jakbym chociaż raz wcałym moim życiu zaśpiewała choć jedną nutę dlawampira.- Uśmiechnęła się przelotnie do Sebastiana,wbijając jednocześnie kotwicę i wiążąc linę.- Bezobrazy, wampirze.- Po tych słowach zaczęła zsuwać sięw dół.Kiedy zniknęła im z oczu, Kaderin popatrzyła nagle nacoś za jego plecami i szerzej otworzyła oczy.Sebastianodwrócił się i zobaczył kobolda idącego wzdłużdługiego, lodowego tunelu.Jego wesołe pogwizdywanieodbijało się echem od ścian tunelu.Kiedy Sebastian spytał kobolda, czy walkiria jestmężatką albo czy ma dzieci, ten odparł, że nic mu o tymnie wiadomo, żeby miała partnera lub potomstwo.Sebastian nie miał pojęcia, czy tak naprawdę możewierzyć w jego słowa, ponieważ ten zarzekał się, żeKaderin nie musi jeść ani pić - niczego.Sebastian odwrócił się i zobaczył, że walkiriaznieruchomiała.Nie odrywała wzroku od gnoma, którypodchodził coraz bliżej.Wyglądała jak drapieżnik,który nie spuszcza z oka swojej ofiary.- Czy wiesz, że nienawidzę koboldów prawie tak bardzojak wampirów? - powiedziała Kaderin, śledząc każdyruch kobolda.- A Cindey jest jedną z moichnajsilniejszych przeciwniczek w tym rajdzie.- W końcuspojrzała Sebastianowi w twarz.- Tak więc, jeżelichciałeś mnie wkurzyć, właśnie ci się udało.- Kaderin, nie miałem takiego zamiaru.W pewnej odległości bezchmurne niebo przecięłabłyskawica.Teraz wiedział, że to ona powoduje tewyładowania.- Postawiłeś mnie w trudnej sytuacji.- Zdejmującrękawice, zbliżyła się do niego i stanęła tak, że prawiesię dotykali.-A wiesz, co jeszcze zrobiłeś? - Uniosładelikatną rękę i łagodnie przesunęła gładkimi szponamipo jego twarzy.Kiedy właśnie miał zamknąć oczy,dodała: - Właśnie w tej chwili nie doceniłeś walkirii.Szybko jak błyskawica, opadła na kolana i wyciągnęłanogę, obracając się w miejscu.Jedną rękę zawinęławokół gardła kobolda.Przyciągnęła do siebieuwięzionego w uścisku przeciwnika i złapała go za karkdrugą ręką.Jednocześnie wbiła kolano w plecy ofiary,szarpnęła i odrzuciła ją jak bez-władną kukłę.W mgnieniu oka znów stała prosto z amuletem w dłoni.Sebastian zaniemówił.Rzuciła mu znudzone spojrzeniei powoli, niemal zmysłowo, objęła amulet mocniej iprzysunęła go sobie do serca.Lusterko.zniknęło.Kobold wił się na ziemi, przyciskając dłonie do gardła.Spomiędzy palców ciekła żółta krew.Kiedy ofiara nie przestawała się miotać, Kaderinwestchnęła z niecierpliwością, a potem kopnęła ciało,przerzucając je przez krawędz półki i posyłając setkimetrów w dół
[ Pobierz całość w formacie PDF ]