[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sy tu acje kry tycz ne z całą pew no ścią nie bu dzi ły w niej po pę du sek su al -ne go.Mi nie spo ro cza su, za nim ochło nie po wstrzą sie, o jaki mu siał przy -pra wić ją wi dok za szlach to wa nej przy ja ciół ki i chwi le spę dzo ne w to wa -rzy stwie po my sło we go Ha ki ma.W koń cu jed nak otrzą śnie się, po zbie ra, tego był pe wien.Była mło da,sil na.Po tra fi ła ra dzić so bie ze stre sem, po ko na ła na wet atak klau stro fo bii ite raz spa ła spo koj nie, po mi mo wi szą ce go nad nią nie bez pie czeń stwa.Pach nia ła nim, Chloe pach nia ła te raz tak jak on.Pew nie dla te go, że takdłu go była otu lo na jego płasz czem.Wy da ło mu się to bar dzo zmy sło we,ale wszyst ko, co łą czy ło się z Chloe, wy da wa ło mu się bar dzo pod nie ca ją -ce.Ten cho ler ny śnieg nie mógł spaść w mniej do god nym mo men cie.Gdy bynie to, Chloe by ła by już w dro dze do domu, gdzieś nad Atlan ty kiem, a onszy ko wał by się do na stęp ne go za da nia, swo je go ostat nie go.Musi do pro wa dzić zle ce nie do koń ca do wie dzieć się, jak kar tel chce po -dzie lić te ry to ria wpły wów i kto za stą pi Re ma rque a.Ha kim ni g dy nie miałzbyt wiel kiej wła dzy.Praw dę po wie dziaw szy, za wsze od gry wał rolę za le d -wie asy sten ta Re ma rque a, czło wie ka, któ ry wy peł nia po le ce nia.Pra co wałefek tyw nie, był do kład ny, skru pu lat ny, ale to wszyst ko.To inni po dej mo -wa li de cy zje w spra wach ka pu sty i cie lę ci ny.W kwe stii ra kiet da le kie goza się gu i po ci sków z czuj ni ka mi pod czer wie ni.Trans por tów po ma rań czy ihek to li trów prze le wa nej krwi.Chri stos sta no wił wiel ki znak za py ta nia.Dla cze go nie po ja wił się w Mi ra bel? Ja kie miał pla ny? Co za mie rzał, cze gochciał?Chri stos, któ re go znał Ba stien, ni g dy nie dzia łał bez sta ran nie opra co wa -ne go pla nu.A sko ro już miał plan, sta rał się zy skać po plecz ni ków.Przy naj -mniej jed na oso ba w Mi ra bel mu sia ła być wta jem ni czo na w jego za mia ry taką przyj mo wał zwy kle tak ty kę.Oso bą tą mógł być ba ron, tyl ko z po zo ruśmiesz ny i nie groz ny sta rzec.Mo gła być to na wet Mo ni que, oso ba nie zwy -kle prze bie gła, zdol na do wszyst kie go, lu bią ca ból i seks, zu peł nie nie prze -wi dy wal na.Ba stien do tąd nie po znał jej sła bych punk tów& Mógł to być Ri -cet ti albo Oto mi, ma da me Lam bert czy na wet asy stent Ri cet tie go.Nie waż -ne, że ten ele ganc ki mło dy czło wiek był, po dob nie jak Ba stien, agen tem Ko -mi te tu.Każ dy w każ dej chwi li może przejść na stro nę wro gą to tyl ko kwe -stia od po wied niej ceny.Jed na rzecz była pew na.Chri stos nie mógł prze jąć wła dzy nad kar te lemi Ba stien otrzy mał wy raz ne po le ce nie.Miał unie moż li wić wy bór no we gosze fa a wła ści wie nie tyle wy bór, bo tu nie wie le mógł zro bić, co za twier -dze nie Chri sto sa na sta no wi sku i re al ne prze ję cie przez nie go rzą dów.Tho ma son nie chciał po wie dzieć, ja kie ma pla ny wo bec po zo sta łychczłon ków kar te lu.Czy po zli kwi do wa niu Chri sto sa za mie rzał zro bić z nimipo rzą dek? Ra czej nie, Ko mi tet wo lał mieć do czy nie nia z do brze roz pra co -wa ną or ga ni za cją któ rą ła two in wi gi lo wać i kon tro lo wać.Po co ry zy ko wać,że w miej sce roz bi te go kar te lu po wsta nie ja kiś nowy twór i trze ba bę dziewszyst ko za czy nać od po cząt ku.Co kol wiek Tho ma son po sta no wi, Ba stie na to już ra czej nie obej dzie.Onmiał wy ko nać tyl ko jed no za da nie: za bić Chri sto sa.Po tem sam zo sta niezli kwi do wa ny.Ko niec.Krop ka.Wszyst ko skoń czo ne.Po ru szył się i do tknął po licz kiem dzi wacz nej czu pry ny Chloe.Wy glą da łazu peł nie ina czej po tych po strzy ży nach, któ rych sama do ko na ła w ja kimśak cie de spe ra cji.Mło dziej, bar dziej nie win nie.I była jesz cze ład niej sza.Jej nowy wy gląd uzmy sło wił mu tym wy raz niej, że Chloe jest nie osią gal -na, przy naj mniej dla nie go.Nie miał pra wa jej do ty kać.To by tyl ko nie po -trzeb nie skom pli ko wa ło i tak już skom pli ko wa ną sy tu ację.Po wi nien prze stać o niej my śleć i spró bo wać się prze spać.Za po mnieć,że noz drza draż ni jej za pach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]