[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naprawdę miałem nadzieję, że w odpowiednim momencie przypomni sobie,gdzie jestem, i pośle po mnie.Tak więc znalazłem się w kuchni, chociaż protestowałem jak zwykle.Początkowo nie miałemwłaściwie pojęcia, co mnie czeka, ale bardzo szybko zorientowałem się, że jestem w ciemnym ibrudnym miejscu, pełnym tłuszczu i sadzy, kipiących garnków oraz kucharzy zajętych siekaniemwarzyw, skubaniem i myciem drobiu, a także innymi podobnymi czynnościami.Moje pojawienie się w kuchni uradowało niezmiernie tych ludzi, żądnych jakiejś rozrywki.Znalazłem się wśród najbardziej nieokrzesanych istot, jakie kiedykolwiek widziałem.Ale co mnieto obchodzi, myślałem sobie.I tak nie będę ich słuchać.Wkrótce jednak zrozumiałem, że tym typom nie zależy na mojej uległości bardziej niż na uległościpatroszonego drobiu, szorowanej marchwi lub wrzucanych do garnka ziemniaków.Byłem dla nichzabawką, byłem niczym, nawet rzadko zwracali się wprost do mnie, tak jakbym miał jedyniesłuchać biernie, co mówią na mój temat.Natychmiast założyli mi na szyję skórzane chomąto, które przywiązali do skórzanych mankietów wprzegubach rąk, a te z kolei do kolan, co zmuszało mnie do zachowania pozycji klęczącej.Nagłowie miałem coś w rodzaju uprzęży konnej; ciągnąc za rzemienie, można było kierować mną dowoli, a ja nie mogłem się temu przeciwstawić.Postanowiłem zachowywać się biernie, choć oni ciągnęli mnie po brudnej podłodze, zanosząc sięod śmiechu i bezlitośnie chłoszcząc mnie trzepaczką.Oczywiście bili, gdzie popadnie, alenajbardziej intrygowały ich moje pośladki.Im żarliwiej próbowałem się opierać, tym lepiej siębawili.Ale to był dopiero początek.Niebawem rozwiązali mnie częściowo i położyli na dużejbeczce.Na niej właśnie jeden z tych typów zgwałcił mnie, czemu pozostali, wśród nich kilkakobiet, przyglądali się rozbawieni.Czułem się potem obolały, a kołysanie beczki przyprawiło mnieo zawrót głowy, ale to właśnie uradowało ich najbardziej.Kiedy już znudziła im się zabawa ze mną, zwłaszcza że musieli wracać do pracy, związali mnieponownie i wsadzili do dużej beczki, pojemnika na wszelkie odpadki.Nogi nurzały mi się w stercieprzegniłych liści kapusty, obierzyn z marchwi, łupin cebuli i kurzego pierza, a w trakcieprzyrządzania następnego posiłku ów stos rósł nieustannie, dorzucano bowiem stale nowe odpadki.Odór stawał się nie do wytrzymania, ale kiedy zacząłem się szamotać, tylko ich rozśmieszyłem.Och, co za okropność! - jęknęła Różyczka.Ona miała więcej szczęścia: wszyscy, którzy jej dotykalilub nawet wymierzali chłostę, w jakimś sensie zachwycali się nią.I kiedy myślała o tym, jakstrasznie potraktowano jej pięknego Aleksego, ogarniał ją lęk.Naturalnie nie miałem pojęcia, że tak będzie już stale.Kilka godzin pózniej, już po kolacji, przypomnieli sobie o mnie i ponownie zgwałcili.Tym razempołożyli mnie na dużym drewnianym stole i wychłostali zwyczajną drewnianą trzepaczką, uznalibowiem, że ta skórzana, której użyli przedtem, jest dla mnie za dobra.Rozsunęli mi przy tym nogi iprzytrzymywali je w takiej pozycji, wyrażając jednocześnie ubolewanie, że nie wolno immaltretować intymnych części mego ciała, gdyż naraziliby się na surową karę.Najwidoczniejjednak nie mieli na myśli penisa, nie szczędzili mu bowiem mocnych klapsów ani brutalnegotarmoszenia.Byłem zrozpaczony, oszołomiony, trudno mi to teraz wyjaśnić.Było ich tak wielu i zachowywalisię tak brutalnie! I nie zwracali najmniejszej uwagi na moje próby obrony lub krzyki.Królowaprzynajmniej dostrzegała choćby najdrobniejsze zmiany w moim zachowaniu, szydziła, gdyszamotałem się i jęczałem, ale czerpała z tego przyjemność.A ci nieokrzesani kucharze i ichpomocnicy ciągnęli mnie za włosy, bili po pośladkach i chłostali mnie tak, jakby mieli do czynieniaz lalką pozbawioną w ogóle czucia.Mówili: Jakie pulchne pośladki" albo: Spójrz na te krzepkie nogi" i różne inne określenia, jakbymnie był żywym człowiekiem.Podszczypywali mnie, szturchali i dzgali do woli, a potem brali się dogwałcenia.Brudzili mnie przy tym swoimi łapskami, a kiedy już mieli dosyć, polewali mnie zjakiejś rurki przytwierdzonej do bukłaka z wodą.Nawet nie wiesz, jak bardzo się czułemupokorzony takim myciem.Królowa szanowała moją prywatność przynajmniej w tych sprawach;nie interesują jej nasze potrzeby fizjologiczne.A takie polewanie strumieniem zimnej wody, nadomiar złego w obecności gromady zezwierzęconych typów, wytrącało mnie zupełnie zrównowagi.Kiedy umieścili mnie znowu na stosie śmieci, byłem jak odrętwiały.O świcie zaczął mi dokuczaćból w rękach, fetor piętrzących się wokół mnie odpadków przyprawiał o mdłości.Potem wyciągnęlimnie z beczki, znowu spętali w pozycji klęczącej i rzucili coś do jedzenia na talerzu.Ostatni razjadłem poprzedniego dnia rano, postanowiłem jednak nie sprawiać im przyjemności i nie posilać sięw sposób dyktowany przez nich; nie pozwolili mi bowiem posługiwać się przy jedzeniu rękami.Niestety, moja odmowa nie zrobiła na nich żadnego wrażenia.Odmawiałem tak przez dwa dni, aletrzeciego głód zwyciężył: rzuciłem się łapczywie na podaną mi papkę niczym zamorzonyszczeniak.Nadal nie zwracali na mnie uwagi.Po posiłku musiałem wrócić do beczki z odpadkami iwisiałem nad nią, dopóki tamci znowu nie nabrali ochoty na zabawę ze mną.Właściwie cały czas nie dawali mi spokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]