[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obaj z Davidem przyznaliśmy, \e prześladowca albo ten drugi mogą się zjawić w ka\dejchwili.Mimo to pozostawiłem mojego przyjaciela samego, aby jak sobie \yczył, rozejrzał siętrochę po mieście.Przed opuszczeniem dzielnicy francuskiej i udaniem się do północnej części miastaprzywołałem mego psa, Mojo.Je\eli nie znasz Mojo z Opowieści o Złodzieju Ciał, powiem teraztylko tyle, ile musisz wiedzieć jest to du\y owczarek niemiecki, którym opiekuje się pewnaśmiertelniczka, mieszkająca w budynku, którego jestem właścicielem; Mojo mnie kocha i toujęło mnie w nim od pierwszej chwili, kiedy go ujrzałem.To po prostu pies, tyle \e naprawdęolbrzymi, o gęstej sierści, i zawsze trudno jest mi rozstać się z nim na dłu\ej.Spędziłem z nim godzinę czy dwie, mocując się i turlając po ziemi w ogrodzie za domem,opowiadając mu o wszystkim, co się zdarzyło, i zastanawiając się, czy powinienem zabrać go zesobą do północnej części miasta.Jego ciemny, wydłu\ony, z pozoru zły pysk jak zawszeprzepełniała niezwykła łagodność i wyrozumiałość.Bo\e, czemu nie uczyniłeś nas wszystkichpsami? Prawdę mówiąc, Mojo dawał mi poczucie bezpieczeństwa.Gdyby pojawił się diabeł, a jamiałbym obok siebie Mojo& nie, có\ to za absurdalna myśl! Pies miałby w moim imieniu stawićczoło wysłannikowi piekieł! Có\, ludzie wierzą, jak sądzę, w znacznie dziwniejsze rzeczy.Zanim rozstałem się z Davidem, zapytałem go: Jak sądzisz, co się dzieje? Mam na myśli tegoPrześladowcę i Zwykłego Mę\czyznę.Na co David odrzekł bez wahania: Obaj są wytworemtwojej wyobrazni, w ten sposób nieustannie karzesz sam siebie.To w twoim mniemaniu jedynysposób na dobrą zabawę.Powinienem poczuć się ura\ony, ale tak się nie stało.Dora była prawdziwa.Rzeczywista.W końcu postanowiłem, \e pójdę bez Mojo.Po cichu sprawdzę co z Dorą.I będę działałszybko.Ucałowałem Mojo i zostawiłem go.Pózniej udamy się na spacer, po naszych ulubionychpustkowiach pod River Bridge, wśród traw i śmieci, będziemy razem.Będę cieszył się tymichwilami tak długo, jak pozwoli mi natura.Na razie to mogło zaczekać.Wróćmy do Dory.Naturalnie Dora nie wiedziała, \e Roger nie \yje.Nie mogła tego wiedzieć, chyba \e Roger jejsię pokazał.Nie dał mi jednak odczuć, \e coś takiego jest w ogóle mo\liwe.To, \e ukazał się mi,pochłonęło chyba cały zapas jego energii.Poza tym za bardzo dbał o Dorę, aby ukazywać się jejjako zjawa.Co ja właściwie wiedziałem o duchach? Pomijając kilka dość obojętnych widm, do czasuspotkania z Rogerem nie widziałem prawdziwego ducha ani tym bardziej nie rozmawiałem z\adnym.A teraz będę ju\ na zawsze nosił w sobie piętno jego miłości do Dory, jego osobliwąmieszaninę pewności siebie i wyrzutów sumienia.Gdyby się nad tym zastanowić, nawet to, \e misię pokazał, świadczyło o jego wielkiej pewności siebie.To, \e mógł mnie nawiedzić, nie byłoniczym niezwykłym, na tym świecie znanych jest wiele dobrze udokumentowanych,wiarygodnych i przekazywanych opowieści o duchach.To jednak, \e nawiązał ze mną rozmowę,\e uczynił mnie swym powiernikiem, świadczyło o jego olbrzymiej, niepohamowanej pysze.Pomaszerowałem na północ jak zwykły śmiertelnik, chłoną zapach powietrza znad rzeki,radując się widokiem dębów o czarnej korze i słabo oświetlonych, nowoorleańskich domów;wszędzie pieniła się trawa, winorośle i kwiaty ot, cały Nowy Orlean.Trochę za szybko dotarłem do starego, ceglanego klasztoru napoleon Avenue, gdzie mieszkałaDora.Nawet jak na Nowy Orlean jest to wyjątkowo piękna ulica, z szeroką medianą, którąjezdziły kiedyś tramwaje.Teraz posadzono na niej drzewa, tak jak wszędzie wokół klasztoru,który miałem przed sobą.To była naprawdę gęsto zadrzewiona, wiktoriańska dzielnica.Powoli podszedłem do budynku, pragnąc zapamiętać jak najwięcej detali.Jak\e sięzmieniłem, odkąd po raz ostatni szpiegowałem Dorę.Klasztor wzniesiono w stylu drugiego cesarstwa miał mansardowy dach, pokrywającyśrodkową część budowli i długie skrzydła boczne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]