[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wysiadł.Mimo hałasu dolatującego z pobliskiejbudowy i piskliwych okrzyków bawiących się dzieci dosłyszał wyrazny dzwięk skrzypiec.Podał taksówkarzowi kilka monet.- Dodatkowe pięćdziesiąt, jeśli pan poczeka- powiedział.- Jasna sprawa.- Taksówkarz oparł się wygodnie i nasunął kapelusz na oczy.Seth pobiegł ulicą.Namiętny rytm hiszpańskiego tańca rozbrzmiewał echem pośród zdewastowanych budynków.Minął pizzerię i za rogiemdostrzegł Amelię z instrumentem w dłoniach.Miałana sobie spódnicę w kwiaty i bluzkę z dekoltemw łódkę.Otaczał ją tłumek ludzi, mężczyzn, kobieti dzieci, tupiących do rytmu, tańczących i śpiewających.Ciężko dysząc, oparł się na moment o ścianęnajbliższego budynku.Nic jej nie groziło.Nie została napadnięta, zgwałcona, zamordowana ani porwana, które to obrazy podsuwał mu przerażonyumysł.Na smaganej wiatrem ulicy najspokojniejw świecie grała dla ludzi, których nie było staćnawet na najtańszy bilet na jej koncert.Wyprostował się i ruszył ku niej.Zobaczyłago, obdarzyła łobuzerskim uśmiechem i zamaszyście zakończyła grę.Rozległy się okrzykii oklaski.- Cześć, Seth.- Wciąż jeszcze się śmiała.- Odzyskałam skrzypce.- Widzę.- Nie spuszczając z niej wzroku, Sethprzykląkł na brudnym chodniku.Zapadła pełna oczekiwania cisza, przerywanadochodzącymi z oddali przenikliwymi nawoływaniami dzieci.- Amelio d'Angeli - zaczął uroczyście - kocham cię.Te quiero.Te amo.Pokochałem cię naszejpierwszej nocy w Paryżu osiem lat temu.Kochamcię całym sercem i duszą.Kochałem cię wczoraj,kocham cię dziś i będę kochał jutro i zawsze.Amelia opuściła skrzypce.- %7łartujesz - powiedziała z osłupieniem.- Nigdy w życiu nie byłem bardziej poważny.-Więc zwariowałeś.- Przestań się sprzeczać, bo mogę zmienićzdanie.- Przecież mówiłeś, że nie potrafisz się zakochać.- Myliłem się, byłem głupcem.Zrozumiałem todziś rano.- Głos mu się załamał.- Powiedz mi, żenie jest za pózno.%7łe wciąż jeszcze mnie kochaszi wyjdziesz za mnie za mąż, będziesz panią megoserca.Tłum, kibicujący im od pierwszej chwili, wydałwestchnienie zadowolenia.Amelia się zarumieniła.- Jesteś pewien, że się we mnie zakochałeś?Uśmiechnął się szeroko i zmienił kolano.- Jestem tak pewien, że cię kocham, jak twardyjest ten chodnik.Postaraj się nie trzymać mniedłużej w niepewności, dobrze?- Zasłużyłeś na to - odparła z powagą.- Odkądzgodziłam się wyjść za ciebie za mąż, byłam bardzonieszczęśliwa.Podniósł jej dłoń do ust i złożył na niej długipocałunek.- Przysięgam, że uczynię wszystko, by zapewnić ci szczęście.Jej rumieniec stał się ciemniejszy.- Co sprawiło, że uświadomiłeś sobie, że mniekochasz?- Moja matka odwiedziła mnie dziś rano.Byławstrząśnięta.nigdy dotąd jej takiej nie widziałem.Powiedziała, jak jej przykro za to, co zrobiła, miałałzy w oczach.na odchodnym oznajmiła, że zamierza kupić ojcu różę.Jeśli ona może zrobić cośtakiego, ja mogę zniszczyć bariery, za którymi siękryłem.Zrobiłem to.A kiedy zadzwoniłaś, pomyślałem, że stało się z tobą coś strasznego i że wszystko na próżno.%7łe nie zdążę powiedzieć ci, jakbardzo cię kocham.Starsza kobieta w długiej czarnej sukni i chuściena głowie westchnęła cicho:- Te amo.Młody mężczyzna objął żonę w zaawansowanejciąży.Nagle Amelia wydała z siebie głośne parsknięcie.- Publika jest po twojej stronie, Seth.- Potrzebna mi pomoc.Podała mu rękę.- Marzę o tym, by zostać twoją żoną, querido.Twoją ukochaną.- Nareszcie - rzekł Seth i namiętnie pocałowałją w usta.Po chwili wysunęła się z jego objęć.Oczy błyszczały jej szczęściem.- Myślę, że zasłużyli na bis - oznajmiła i zagrałaogniste flamenco.Gdy starsza kobieta uniosła ramiona w górę, postukując wyimaginowanymi kas-tanietami, Seth zaczął tańczyć wraz z nią.Nigdy dotąd nie czuł się tak szczęśliwy.Po skończonym tańcu skłonił się swojej partnerce.Gdy umilkły rzęsiste oklaski, Amelia wy-sapała:- Ten pan kupił w lombardzie moje skrzypce dlaswojej córki.Mała dziewczynka patrzyła na Amelię wielkimiczarnymi oczami.- Kupimy jej inny instrument - obiecał Seth.- Będę jej dawała lekcje - ofiarowała się natychmiast Amelia.- Taksówka czeka - przypomniał sobie Seth.-Wolałbym białego rumaka.Schowała skrzypce do futerału, dała ojcu dziewczynki swoją wizytówkę i zapisała sobie jegonumer telefonu.Chwyciła dłoń Setha i powiedziała:- Taksówka może być.Szybciej dojedziemy.- Zpieszysz się? - spytał niewinnie.- Tak - odparła - chcę iść z tobą do łóżka.Spojrzał na nią i powiódł palcem wzdłuż linii jejwysokich kości policzkowych.- Tak mi przykro, że sprawiłem ci ból.Byłemstuprocentowo pewien, że nie potrafię się zakochać.- No i dobrze - zakpiła.- Powstrzymało cię toprzed zakochaniem się w kimś innym.- Obawiam się, że moi rodzice pojawią się naślubie.Razem.- Wybaczyłeś matce, prawda?- Tak, wybaczyłem.I otworzyłem serce przednajpiękniejszą kobietą świata.Niezle, jak na jedenranek.Amelia się roześmiała.- Ostatni test, Marise jako druhna chce obrzucaćgości margerytkami i lwimi paszczami.Z pomocąSuzy.Dasz radę to wytrzymać?- Brzmi zabawnie.A może na jesieni zorganizujemy wielkie przyjęcie w tym samym paryskimhotelu, w którym się spotkaliśmy?- Brzmi równie zabawnie.- Ale po kolei - stwierdził.- Najpierw łóżko.Taksówkarz chrapał głośno.Seth pocałowałAmelię, po czym zastukał w szybę.Podał swójadres, dodając:- Tym razem nie ma pośpiechu.Znalazłem ją.Kobietę, na którą czekałem przez całe życie.- Powinienem dostać ekstra napiwek - oznajmiłchytrze taksówkarz.- Dostanie pan - obiecał Seth.Dwadzieścia minut pózniej niezwykle zadowolony z życia taksówkarz odjechał.Seth otworzyłdrzwi i przeniósł Amelię wraz ze skrzypcami przezpróg.- Praktykuję dla wprawy - wysapał.- To dlatego chcesz iść ze mną do łóżka, dlawprawy? - zakpiła.- Chcę iść z tobą do łóżka, bo minęła wieczność,odkąd miałem cię w swych ramionach.Bo jesteśpiękna i zmysłowa, i kocham cię do szaleństwa.Zaśmiała się perlistym śmiechem.- Ja też cię kocham, najdroższy.Poza tym znaszstare porzekadło, praktyka czyni mistrza.Seth ujął jej twarz w dłonie, patrząc na nią z takgłębokim uczuciem, że serce jej stopniało jak wosk.- Ty już jesteś mistrzynią - wyszeptał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]