[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Człowiek siedzący po drugiej stronie biurka, chociaż byłnaszym przeciwnikiem i stał po drugiej stronie barykady, był nam bliższy niżniejeden policjant.Na pierwszy rzut oka widać było, że tu nie chodzi opieniądze. 36 widoków góry Fuji już za życia autora zyskało ogromnąpopularność przemówił w końcu nieco nie na temat. Wydawca nakłoniłgo, by na potrzeby dodruku przygotował dziesięć nowych grafik.Artysta sięzgodził.Jest wśród tych dodatkowych prac jedna, która idealnie oddaje nasząsytuację Marszand obniżył i ściszył głos, nasycając go jednocześniedrwiną i grozbą. Mówię o Podróżnikach przekraczających rzekę Oi.podniósł głowę znad grafik i wysunął ją do przodu, co, razem z jegoniesamowitymi oczami, potęgowało wrażenie, że patrzy na nas ogromny kot. Grafika ta przedstawia ludzi przeprawiających się w obie strony przezspieniony nurt rzeki Oi.Jak każdy genialny artysta, Hokusai wykorzystuje wswej sztuce niedomówienie.Scena została uchwycona w najbardziejdramatycznym momencie.Nie wiadomo, co stanie się za chwilę.Czy ludzie,dzwigający lektyki i tragarze z samurajami na plecach dotrą do bezpiecznegobrzegu, a może zjawi się nagle fala, która zmiecie ich wszystkich i potopi wodmętach rzeki? Nie rozumiem, co to ma wspólnego z naszą sytuacją? żachnął siępan Tomasz. Jeszcze jak pan rozumie z ust Marszanda wydobył sięstłumiony dzwięk, przypominający chichot. Nie takie zagadki panrozwiązywał, Panie Samochodzik.Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy.Pan Tomasz też zrobił się biały. Naprawdę sądziliście, że dam się nabrać na ten dziecinny fortel? Zabarem w Pokusie umieściłem aparat fotograficzny.Tak na wszelkiwypadek.Dzięki temu mogę zobaczyć, kto mi składa propozycje.Nadostarczonym mi dziś po południu zdjęciu od razu rozpoznałem sławnegoTomasza N.N.i jego nieodłącznego towarzysza, Pawła Dańca.Znanych wcałej Polsce i, jak się okazuje mocno przereklamowanych, pogromcówzłodziei dzieł sztuki drwił bez litości Marszand. Naprawdę, panowie,spodziewałem się po was czegoś bardziej finezyjnego.Ręka Pana Samochodzika zrobiła ruch w kierunku teczki, ale przeciwnikbył szybszy.Przysunął grafiki do siebie, zawiązał sznurki i podał teczkęochroniarzowi.Goryl przycisnął bezcenny pakunek do piersi i znów zastygłjak rzezba.Wstałem z krzesła i zrobiłem krok w kierunku przestępcy zabiurkiem.Ochroniarz, który miał wolne ręce odsłonił tylko połę garnituru.Błysk światła na polerowanej stali sprawił, że usiadłem. Teraz możemy porozmawiać szczerze powiedział Marszandzapalając cienkiego papierosa. Czemu zawdzięczam waszą wizytę? Wiemy, że jesteś zamieszany w kradzież z Desy na Marszałkowskieji, że masz coś wspólnego z nielegalną wymianą skarbu polskiej kultury wypalił pan Tomasz. Marszand był niezłym aktorem.Przekonująco uniósł do góry brwi iprzybrał pozę niewiniątka. Nie mam pojęcia o czym mówisz, dobry człowieku rzekł tonemurażonej niewinności. Wiem za to jego twarz znów zrobiła się grozna że właśnie mnie obraziłeś i nie mamy o czym więcej rozmawiać.Bolku skinął na jednego z ochroniarzy pokaż panom drogę do drzwi. Oddaj grafiki pan Tomasz wstał i spojrzał wyzywająco na Marszanda. O nie uśmiechnął się bandyta biorę je w zastaw.Na wypadek,gdybyście planowali zrobić coś głupiego.Możecie się nie bać.U mnie będąbezpieczne.Nie grozi im, że wpadną w płomienie, zaleje je woda albo zostanąpocięte na kawałki wymieniając nieszczęścia, które na pewno nie spotkająteczki Hokusaiego, jego głos przybrał ostrzegawczy ton. A teraz, żegnam,panowie. powiedział i z wielkim zainteresowaniem zaczął przeglądaćjakiś stary katalog aukcyjny.Cóż było robić.Jak niepyszni opuściliśmy willę Marszanda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]