[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Abel burknął coś pod nosem, ale posłuchał.Było oczywiste, żemężczyzni zostali pobici.Abel miał na czole wielkiego guza i podbiteoko, Crimms zaś, posiniaczony i w porwanej liberii, wyglądał, jakbymiał zemdleć.517RSMadeline wpatrywała się w nich z przerażeniem w oczach.Niebyła w stanie wyobrazić sobie, w jaki sposób Abel Griggs znalazł sięw holu jej domu, do tego w takim stanie.Spojrzała na Harry'ego, apotem na Charlesa, który wyglądał zdecydowanie ponuro.- Co się wydarzyło?Charles zaczął opowiadać, starannie dobierając słowa:- Zostali napadnięci i pobici, a potem porzucono ich na poboczudrogi.Jednakże.- umilkł na chwilę dla zaczerpnięcia oddechu -lepiej będzie, jeśli opowiem wszystko od początku.- Pilnowaliśmy zHarrym plaży - spojrzał na Gervase'a.- Penny została z psami wzamku, miała przysłać nam wiadomość, gdyby usłyszała o czymś, comiałoby związek z ostatnimi wydarzeniami.Gervase skinął głową i Charles mówił dalej:- Rankiem Harry i Edmond zwrócili uwagę na fakt, że naszapozycja jest mocna, o ile złoczyńcy nadejdą od strony lądu.Leczgdyby mieli przypłynąć morzem, sprawa nie przedstawiałaby się jużtak dobrze.Gdyby zjawili się w nocy, moglibyśmy nawet ich niezauważyć.Nie mogliśmy też trzymać ludzi na plaży wnieskończoność, należało przegrupować siły.Chłopcy zasugerowali, aja się z tym zgodziłem, że dobrze byłoby skontaktować się zmiejscowymi przemytnikami, nie tylko po to, by zapytać, czy zechcąnas wesprzeć, ale by dopilnować, aby nie zwerbowali ich nasiwrogowie.- Brzmi rozsądnie - powiedział Gervase.- To dlatego Abel tujest?518RSCharles skinął głową.- Edmond zaproponował, że pojedzie do Helston i porozmawia zGriggsem.Wiedział, gdzie go znalezć.Posłałem z nim Crimmsa.Ztego, czego zdążyłem się już dowiedzieć, wnoszę, że zostalizaatakowani w drodze powrotnej i napastnicy uprowadzili Edmonda.Gervase spojrzał na Crimmsa.Lokaj był na wpół przytomny.Przeniósł zatem spojrzenie na Abla zerkającego spod kompresu.- Co się więc wydarzyło, Ablu? Edmond cię odszukał?Abel skinął głową.- Tak.Powiedział, co miał do powiedzenia: że w okolicyLowland Point ma się odbyć jakaś akcja i zapytał, czy zechcemypomóc.Wyjaśnił, że pan - wskazał gestem Gervase'a - i kilkupańskich przyjaciół jesteście w to zaangażowani i że zanosi się naniezłą rozróbę.Wzruszył ramionami.- Ostatnio było tu trochę zbyt spokojnie, od końca wojny niemieliśmy wielu powodów, by spuścić łodzie na wodę.Z tego, comówił młody Edmond, jasno wynikało, że warto będzie znówzamoczyć stępkę.Powiadomiłem więc chłopców i właśnie wracałemtu z Edmondem i Crimmsem, gdy zostaliśmy zaatakowani.- Gdzie dokładnie? - zapytał Gervase.- Tuż za Helston.Zdrowe oko Abla przybrało zamyślony wyraz.- Najpierw minęła nas rozpędzona dwukółka - zjechaliśmy napobocze i ją przepuściliśmy.W środku siedział zakutany w szal519RSdżentelmen i dama w pelerynie - nie rozpoznałem żadnego z nich, aleto bez dwóch zdań lepsze towarzystwo.Zostawili nas w chmurze pyłui odjechali.Po dziesięciu minutach dotarliśmy do skrzyżowania zdrogą do Lizard i wtedy z rowu i zza żywopłotu wyskoczyła naglegromada mężczyzn.Kilku miało pałki.Zciągnęli nas z koni.Walczyliśmy, ale ich było co najmniej sześciu - za dużo.Zostawilimnie i Crimmsa na pewną śmierć, ale to o Edmonda im chodziło.Spojrzał na Madeline stojącą pomiędzy Muriel a Harrym, zBenem przytulonym do jej nóg.- Nic chłopakowi nie zrobili - zabrali go po prostu ze sobą.- Jak sądzisz, dokąd? - spytał Charles.Abel popatrzył namężczyzn zdrowym okiem.- Tak mi się widzi, że do tej kariolki, co to minęła nas po drodze.Czekała pewnie dalej, na trakcie do Lizard.Wyglądało na to, żebękarty - damy wybaczą - powlokły chłopca właśnie w tamtą stronę.Jeden zorientował się, że patrzę i walnął mnie jeszcze raz.Przycisnął kompres mocniej do czoła.- To ostatnie, co zapamiętałem.Madeline się poruszyła.Spojrzała na Milsoma.- Milsomie, przynieś, proszę, brandy dla panów Griggsa iCrimmsa.Abel pochylił głowę.- Dziękuję pięknie szanownej pani.Spojrzał na Gervase'a.520RS- Gdy doszliśmy do siebie i jakoś udało nam się schwytać konie,uznaliśmy, że najlepiej przyjechać tutaj i opowiedzieć, co sięwydarzyło.Gervase skinął głową.- Postąpiliście słusznie.Spojrzał na Crimmsa, który nadal wydawał się mocnoniedysponowany, a potem na Madeline.- Może powinniśmy przejść do salonu i tam się naradzić.- Tak, oczywiście - zgodziła się.- Ablu, jeśli chcesz się w to zaangażować, pójdz, proszę, z nami.Gervase, widząc, w jakim stanie jest poturbowany mężczyzna,dodał:- Proponuję, aby pan Crimms położył się i trochę odpoczął.- Dopilnuję tego, milordzie.Milsom zajął się Crimmsem, podczas gdy inny lokaj pomógłwstać Ablowi.W salonie Madeline opadła na sofę, Muriel zasiadła bok niej, aBen z drugiej strony.Harry przycupnął na oparciu blisko siostry.Madeline nadal nie mogła zebrać myśli.Próbowała ułożyćwydarzenia w sensowny obraz, nie groziło jej już jednak, że ulegniepanice.Zawdzięczała to obecności Gervase'a siedzącego w pobliżu nafotelu i trzech jego przyjaciół, którzy przyciągnęli sobie krzesła izasiedli w skupieniu dokoła.Zwiadomość tego, jak bardzo zdecydowani są odzyskaćEdmonda, była istotnym pocieszeniem.521RSDalziel spojrzał na Abla sadowiącego się ostrożnie na krześle.- Czy zbóje, którzy was zaatakowali, byli miejscowi?Abel potrząsnął głową.- Skądże.To nikt z Falmouth ani nawet z Plymouth.Zmarszczył brwi.- Gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że to londyńczyki.Zerknął na Dalziela.- Nie byłem w stolicy od lat, ale mówili tak, jakby byli stamtąd.Prości jegomoście, trochę bardziej niebezpieczni niż zwykłe portowerzezimieszki.Mężczyzni spochmurnieli.Gervase poruszył się, przyciągającuwagę Abla.- Powiedziałeś, że posłałeś słówko swoim chłopakom - codokładnie im powiedziałeś?Abel się uśmiechnął.- %7łeby naszykowali łodzie i popłynęli do Castle Cove
[ Pobierz całość w formacie PDF ]