[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Same się przekonacie.To żwawa starszapani, prawdziwa irlandzka dzierlatka.Jak długo zamierzacie zostać?- Jeszcze nie zdecydowałyśmy.Kupiłyśmy otwarty biletpowrotny.Kosztowało nas to majątek.Willow podniosła głos, by przekrzyczeć warkot silnika, ale jejton nadal nie zachęca do spoufalania się.Jednak ton wyniosłej hrabinynajwyrazniej nie robi wrażenia na tym wytatuowanym nieznajomym.- Taaa, te linie lotnicze.!Dale znowu zmienia pas i przyspiesza, by wcisnąć się w lukęmiędzy śmigającymi obok nas samochodami.Nie mam prawa jazdy inawet w komfortowych warunkach jestem nerwowym pasażerem.Atych warunków nigdy nie nazwałabym komfortowymi.Na moje okoluka jest za mała, nawet jeśli uda nam się wcisnąć przed tęgigantyczną ciężarówkę, to najwyżej o włos.Zaciskam powieki, alezaraz otwieram je przerażona, gdy kierowca ciężarówki okazuje swojeniezadowolenie głośnym trąbieniem.- Prosiak! - Dale uśmiecha się domnie i do Willow.-Nie przejmujcie się, panie, oni zawsze tak robią.Muszą sobie ulżyć.Jedziemy za typowym amerykańskim domem na kółkach, któryciągnie za sobą zgrabny sportowy wóz, zaczepiony przednimi kołamio zderzak.- A co się stało z Rowanem, jeśli wolno spytać?- Nie mógł przyjechać.Willow posyła mi mordercze spojrzenie, nakazując milczanie.Mnie osobiście nie przeszkadza, jeśli ludzie wiedzą o sytuacji68ifff & AnulaouslaandcsRowana, ale moja siostra wmówiła sobie, że to ją stawia w złymświetle.Znowu skupia się na Dale'u.- Może dojedzie, jeśli.jeśli praca nie stanie mu na prze-szkodzie.Skoro o tym mowa, Dale, gdzie pracujesz?- Tu i ówdzie.- Po raz pierwszy nasz nowy znajomy próbujeuniknąć odpowiedzi.- Teraz, w związku z kryzysem, musiałemzawiesić robotę.- Irak? Masz tam kogoś?- Nie, nie! - Wygląda na zszokowanego, że w ogóle przyszło jejto na myśl.- Mówiąc o kryzysie, miałem na myśli sytuację Eve.Cóż, na coś takiego nie ma odpowiedzi, prawda? Dlategowbijam wzrok przed siebie i oglądam Amerykę.Właśnie zjechaliśmyz autostrady i na razie Ameryka jest tak.Jak to powiedzieć?Amerykańska.Pełno tu tych przekombinowanych nazw, które kłująnas w oczy na filmach: Stolica Opon, Dunkin' Donuts, Pierwszy BankKolejnej Pipidówki, Deli--Kąsek, niewielki supermarket Róg0'Bfitości.Domy, wciśnięte między rzędy sklepów, zwykle sąpiętrowe; przed nimi, na plastikowych krzesłach ogrodowych alboskładanych fotelikach wylegują się ludzie w podkoszulkach i szortach;dzieciaki szaleją na rowerach i rolkach; wszędzie widać piwo iogrodowe latarnie; i wreszcie kłęby dymów z przydomowych grillów.Dale skręca w szeroki bulwar, obsadzony trzema rzędami drzew:po obu stronach drogi i na środku.Tu mieszkańcy nie siedzą nagankach - to dzielnica willowa, niektóre budynki bardziejprzypominają hotele niż normalne domy, ale wszystkie są jasno69ifff & Anulaouslaandcsoświetlone.Przy bramach stoją budki strażnicze, siedzą w nichochroniarze, oglądając telewizję.Ciszę przerywa tylko szumzraszaczy, nawadniających ogrody.To Hollywood, tyle że mniejostentacyjny.Takiej zabudowy w życiu nie widziałam, nawet wnajdroższych dzielnicach willowych Dublina.Oczy wyłażą mi nawierzch.Czuję się jak dziecko w Funderland.Prawie zapominam, poco właściwie tu przyjechałam, ale szybko przywołuję się do porządkui nakazuję sobie powagę.Mam zachować zimną krew jak Willow.Może przeczucie jej nie myli? W końcu, czy mamy jakikolwiekdowód, że ten cały Dale Genscher w ogóle zna naszą matkę, a codopiero, że przyjazni się z Eve? Równie dobrze może się okazaćseryjnym mordercą.Seryjni mordercy są czarujący i budzą sympatię.Właśnie dlatego mogą tak omotać swoje ofiary.A może Dale Genscher zabił Eve? A potem wśród jej rzeczyznalazł moje dane i żeby zatrzeć ślady zbrodni, wiezie teraz mnie iWillow nad zaporę Hoovera, gdzie zepchnie nas w otchłań?Ma przy sobie komórkę, a nie zaproponował, abyśmyzadzwoniły do Eve, prawda? Inna sprawa, że jeszcze nie czuję sięgotowa do tej rozmowy.Dobra, trzeba brać się do roboty.- Dale? Eve ma dom czy mieszkanie? Nie wspomniałeś też.ilema teraz lat? Ja jakoś nie potrafię tego policzyć.J jak się poznaliście?Spogląda na mnie bez pośpiechu. Nie tak szybko, po kolei.Nigdy nie pytam kobiety 0 wiek, alesądzę, że Eve zbliża się do sześćdziesiątki.I nie odbiorę jej70ifff & Anulaouslaandcsprzyjemności opowiedzenia wam, jak się poznaliśmy.To wzruszającahistoria.Co tam jeszcze było?- Gdzie mieszka?- A, tak.W przyczepie.To bardzo ładne osiedle domów nakółkach.Spodoba się wam.Ma też kota, sympatyczny gość.Za dniaprawie go nie widuję.Właśnie, żadna z pań nie jest uczulona nasierść?- Przyczepa?Głos Willow jest tak ostry, że można by nim ciąć stal.Jej pełnezdumienia pytanie dzwięczy w powietrzu echem niewypowiedzianychsłów: biedota z przyczepy?, zapocone podkoszulki?, Jerry Springer?- Zmienicie zdanie, gdy zobaczycie osiedle - odpowiada Dale, naktórym jej ton najwyrazniej nie zrobił najmniejszego wrażenia.-Wiem, co myślicie, ale to nasze nie ma nic Wspólnego z osiedlami dlabiałej hołoty, które pokazują W filmach.Nasze jest urządzonenaprawdę ekstra.Pewnie chciałybyście zadzwonić do Eve? Proszę,możecie skorzystać z mojej komórki.Sięga do kieszeni na piersi.- Eee.Nie.- %7łołądek mi się zaciska.- Nie chcę jejprzeszkadzać.Zdążymy jutro.Chyba że ty chcesz z nią porozmawiać,Willow?- Nie, poczekam do jutra.Aha, mówię sobie w duchu.Ten egzamin Dale zdał.I wiemyjuż, że nie zabił Eve.71ifff & AnulaouslaandcsUważam, że znam się na ludziach - jak, zresztą, większośćkelnerek z krwi i kości.Dlatego mimo makabrycznych wizji, którepodsuwa wybujała wyobraznia, instynkt szepce mi, że mogę zaufaćtemu facetowi.Mimo tatuaży, kucyka i całej reszty.72ifff & Anulaouslaandcs Rozdział 7Rusz tyłek, słonko, masz gości!Głos zgrzyta, jakby ktoś jezdził mi tępą żyletką po potylicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]