[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Główny urzędnik zajrzał do leżącychprzed nim papierów. Masz szesnaście lat? Tak, panie. Dlaczego przychodziłaś do więzniaChristophera Turnera?Mercy zerknęła na mężczyznę, który wydałsię jej najbardziej przystępny.Przyglądał się jejbacznie. Jesteśmy zaręczeni, panie. Chcesz, abyśmy uwierzyli, że ty,bogobojna panna, chcesz poślubić aktora?Mercy opuściła wzrok. Mój ojciec nie udzielił nam swegobłogosławieństwa, panie.Protokolant mruknął coś pod nosem. I nie wynosiłaś z więzienia wiadomości odniego? Nie prosił cię, żebyś przekazywała jejakimś jego współspiskowcom?Mercy poczuła ulgę, że może odpowiedziećna to z całą szczerością.Gdyby pytanie zadanow inny sposób, nie byłaby taka pewna siebie. Nie, panie, przysięgam na mój honor, żeniczego nie przekazywałam.I nie znam takichludzi.Protokolant okazał się najbardziejdociekliwy z całej trójki. A co przynosiłaś, panienko? Głównie ciasta odrzekła. Pan strażniklubi placki z owocami.Zledczy jak jeden mąż spojrzeli naStantona, z naganą marszcząc brwi. Panowie, wszak moim obowiązkiem jestsprawdzanie jadła przynoszonego przezodwiedzających wyjaśnił szybko strażnik.Mogliby przemycać w nim wiadomości lub broń. A była taka próba? spytał głównyśledczy. Nie, panie.To były tylko wypieki.Wprzeciwnym wypadku powiadomiłbym was. Hm. Przewodniczący obrócił w palcachpióro leżące przy papierach. Czy twójnarzeczony wspominał coś o niejakimBabingtonie?Mercy zauważyła, że ich czujność sięwzmogła, co oznaczało, że przechodzą do sednasprawy. Nie, panie. A o Pilneyu czy Gage u? Nie, panie, my w ogóle niewielerozmawiamy, kiedy jesteśmy razem.Nie chciała, aby tak to zabrzmiało, ale byćmoże wyszło jej na korzyść.Trzej dżentelmeni na moment opuściliwzrok, uśmiechając się nieznacznie.Najwyrazniej wyobrazili sobie, co mogą robićrazem młodzi, zakochani w sobie ludzie.Po razpierwszy w życiu Mercy była zadowolona, że sięrumieni, bo to tylko potwierdzało ich wrażenie. Mówią, że Turner jest przystojny.Czymarzy też o sławie i pieniądzach? drążył dalejgłówny śledczy. O, tak, panie.Znów czujnie unieśli głowy. Bardzo chciałby dostać główną rolę wnowej sztuce.I oczywiście marzy o poślubieniumnie.Dlatego oszczędza pieniądze, żebyzapewnić mi godziwe życie. Hm! prychnął protokolant, na dobreutwierdzony w przekonaniu, że ma przed sobągłupią gąskę, zakochaną w teatralnymfanfaronie.Panowie zaczęli naradzać się szeptem, gdywtem rozległo się gwałtowne walenie wwięzienną bramę. Otwieraj! Otwieraj! ryczał męski głos.Stanton, ty draniu, przerobię twoje flaki napodwiązki, jeśli zaraz nie wypuścisz mojej córki!Przewodniczący nieznacznie uniósł brew. Strażniku, lepiej wpuść tego człowieka,zanim rozbierze twoje mury gołymi rękami.Stanton wybiegł i za chwilę wrócił z JohnemHartem u boku.Widząc Mercy stojącąpośrodku izby, ojciec odepchnął strażnika izamknął ją w niedzwiedzim uścisku. Mercy, ty szalona dziewczyno, w coś ty sięznowu wplątała? zapytał, potrząsając nią jakworkiem. Wszystko dobrze?Za nim wkroczyło do pokoju czterechinnych mężczyzn: rajca Belknap, pastor Field,Silas Porter i Edwin. Panowie zaczął rajca mogę poręczyć, żeMercy jest porządną dziewczyną.Obecny tupastor zna ją od dziecka, podobnie jak ja.Niesłusznie podejrzewacie ją o cokolwiek.Główny śledczy złożył papiery i wsunął je doskórzanej teki. Z przyjemnością pragnę oznajmić panom,że młoda dama jest wolna od jakichkolwiekzarzutów, jeśli nie liczyć przekupstwa strażnikaza pomocą własnych wybornych wypieków.Właśnie uzgodniliśmy, że puścimy ją wolno.Czyż nie tak, panowie?Dżentelmeni po jego prawicy i lewicyochoczo skinęli głowami. Tak, dziewczyna jest wolna. Protokolantpodpisał się zamaszyście pod sprawozdaniem.Wystarczy, że poniesie karę za swoją głupotę,poślubiając tego człowieka. A co z Kitem? ośmieliła się zapytaćMercy. To znaczy z panem Turnerem?Jej ojciec sapnął gniewnie.Protokolant wyjął z teki jakiś dokument. Teraz, młoda damo, kiedy poprzesłuchaniu ciebie utwierdziliśmy sięostatecznie w przekonaniu, iż jesteś ostatniąosobą, która mogłaby mieć związek z.ehm.interesującą nas sprawą, możemy ujawnić, żelord Burghley polecił nam zwolnić więznia.Cieszy nas, że tym samym nie jest już zaliczanydo kręgów zagrażających Koronie.Szczęśliwiedla niego zarzut bycia głupim kpem ikomediantem nie prowadzi jeszcze naszubienicę.Został zatrzymany do wyjaśnienia,lecz teraz jest wolny.Mercy szarpnęła rękaw ojcowskiego kaftana. Ojcze, proszę, czy możemy od razu zabraćgo ze sobą? Widzę, że nic cię nie powstrzyma, kiedy wgrę wchodzi ten młody człowiek.Strażniku,przyprowadzisz go do nas? Masz tu za fatygę.John Hart wcisnął Stantonowi monetę.Mercy żachnęła się, że tej bestii jeszcze cośskapnęło do kieszeni, lecz wolała zmilczeć, pókiKit był za kratami. Lepiej z nim pójdę zaoferował się Silas.Bo jeszcze gotów pomylić drogę.Zledczy powstali i wyszli, mijając się podrodze z Kitem.Wszedł do izby, trzymając się zaobolałe boki, i zamrugał zdumiony na widoktego zgromadzenia.Wyglądał żałośnie zpodbitym okiem i opuchniętą szczęką, cały wsiniakach ale dla Mercy był najpiękniejsząistotą na świecie.Wyrwała się z objęć ojca,który bynajmniej nie miał ochoty puścić córki, irzuciła się do ukochanego. Ooj! jęknął Kit, kiedy z rozpęduprzypadła do niego. Uważaj, kochanie, bomam teraz wrażliwe miejsca.Wszystko wporządku? Nie zrobił ci krzywdy? Dzikimwzrokiem zmierzył Stantona.Pokręciła głową. Dlaczego wszyscy tak na nas patrzą? spytał.Mercy podążyła za jego spojrzeniem izobaczyła, że Silas i Belknap mają miny mocnorozbawione, Edwin jest zrezygnowany, a jejojciec stoicko spokojny.Odsunęła się lekko odKita, żeby oznajmić mu dobrą nowinę. Jesteśmy wolni, Kit.Korona przestała sięjuż nami zajmować. Widząc jego oszołomionąminę, rzekła dobitnie: Możemy iść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]