[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak często bywa.W wielu przypadkach z najbardziej trujących roślin otrzymuje sięnajlepiej i najsilniej działające lekarstwa, jeśli się wie, jak ich używać.W drodze powrotnej do strumienia Ayla zatrzymała się, wskazując na roślinę o niebieskawofioletowych kwiatach, mającą około pół metra wysokości.- Rośnie tu trochę hizopu.Napar jest dobry na kaszel, gdy jest się przeziębionym, prawda?- Tak, każdemu napojowi dodaje także miłego, pikantnego smaku.Może byś trochę narwała?Ayla wyrwała kilka roślin razem z korzeniami i idąc odrywała wąskie liście.- Z tych korzeni, Ayla, wyrastają kilka razy do roku nowe rośliny - powiedziała kobieta.-Jeżeli wyrywa się korzenie, to roślin za rok nie będzie.Najlepiej po prostu oderwać liście, skoro niechce się zużytkować korzenia.- Nie pomyślałam o tym - odpowiedziała Ayla ze skruchą.Więcej już tego nie zrobię.- Jeśli potrzebujesz korzeni, to najlepiej nie wykopywać ich z jednego miejsca.Zostawzawsze trochę, żeby mogło wyrosnąć więcej.Zawróciły nagle w kierunku strumienia, a kiedy dotarły do niewielkiego bagna, uzdrowicielkawskazała na kolejną roślinę.- To tatarak.Wyglądem przypomina trochę irysy, ale to nie to samo.Płyn sporządzony zrozgotowanych kłączy działa kojąco na oparzenia, a żucie kłączy pomaga niekiedy na ból zębów,trzeba jednak zachować ostrożność przy podawaniu go kobietom w ciąży.Niektóre kobiety utraciłydziecko po wypiciu soku z tataraku, chociaż nigdy mi się zbytnio nie powiodło, gdy podawałam gokobiecie w tym celu.Może pomóc przy zaburzeniach żołądkowych, szczególnie przy zaparciach.Od irysów różnią się innymi kłączami - pokazała Iza - a sama roślina pachnie mocniej.Zatrzymały się i odpoczywały w cieniu szerokolistnego klonu w pobliżu strumienia.Aylazerwała liść, zwinęła go w kształt rożka, a z jego końca zrobiła zakładkę i owinęła wokół kciuka, poczym zaczerpnęła ze strumienia zimnej wody.Zanim wyrzuciła ów prowizoryczny kubek,przyniosła wodę dla Izy.- Ayla - zaczęła kobieta, gdy skończyła pić - powinnaś robić to, co ci każe Broud, wiesz otym.On jest mężczyzną i ma prawo ci rozkazywać.- Robię wszystko, co mi każe - odparła na swoją obronę.Iza potrząsnęła głową.- Ale nie robisz tego tak, jak powinnaś.Przeciwstawiasz się mu, prowokujesz go.Któregośdnia, Ayla, możesz tego pożałować.Broud będzie kiedyś przywódcą.Musisz robić to, co każąmężczyzni, wszyscy mężczyzni.Jesteś kobietą, nie masz wyboru.- Dlaczego tak się dzieje, że mężczyzni mają prawo rozkazywać kobietom? W czym oni sąlepsi? Nawet rodzić dzieci nie mogą! - gestykulowała dziewczyna z goryczą.- Tak to już jest.Zawsze tak było w klanie.Jesteś teraz członkiem klanu, Aylo.Jesteś mojącórką.Powinnaś zachowywać się tak, jak przystoi dziewczynie z klanu.Ayla zwiesiła głowę, czując się winna.Iza miała rację, ona przecież prowokowała Brouda.Cóż by z nią się stało, gdyby Iza jej nie znalazła? Gdyby Brun nie pozwolił jej zostać? Gdyby Crebnie przysposobił jej do życia w klanie? Spojrzała na kobietę - jedyną matkę, jaką pamiętała.Izapostarzała się, była chuda i wymizerowana, muskularne niegdyś ramiona zwiotczały, a brązowewłosy stały się niemal siwe.Creb wydawał się jej taki stary na początku, ale on mało się zmienił.Teraz to właśnie Iza wyglądała staro, starzej niż Creb.Ayla martwiła się o Izę, ale kiedy o tymwspominała, kobieta zbywała ją tylko.- Masz rację, Iza - powiedziała Ayla.- Nie zachowywałam się tak, jak powinnam wobecBrouda.Będę się bardziej starała, żeby go zadowolić.Brzdąc, którego niosła, zaczął się wiercić.Spojrzał do góry i oczy rozpromieniły mu sięnagle.- Uba jest głodna - dała znak, po czym wepchnęła pulchną piąstkę do ust.Uzdrowicielka spojrzała na niebo.- Robi się pózno, a Uba jest głodna.Lepiej ruszajmy już z powrotem - dała znak.Chciałabym, aby Iza była na tyle silna, by mogła częściej ze mną wychodzić, pomyślała Ayla,gdy spieszyły do jaskini.Mogłybyśmy wtedy spędzać ze sobą więcej czasu, uczę się tylu nowychrzeczy, gdy jest ze mną.Mimo że Ayla starała się postępować stosownie do powziętej decyzji i spełniać oczekiwaniaBrouda, to trudno jej było tego zobowiązania dotrzymać.Nabrała zwyczaju lekceważenia go,wiedząc, że zwróci się do kogo innego z poleceniem albo zrobi to sam, jeżeli ona nie ruszy się dośćszybko.Jego mroczne spojrzenia nie budziły w niej lęku, przed jego gniewem czuła sięzabezpieczona.W istocie przestała go świadomie prowokować, jednakże zuchwałość weszła jej wkrew.Już od zbyt dawna patrzyła mu prosto w twarz, zamiast pochylić głowę, ignorowała go,zamiast spełniać pospiesznie rozkazy - to działo się automatycznie.Ta nieświadomie okazywanapogarda drażniła go jeszcze bardziej niż jej wysiłki, by go irytować.Miał poczucie, że nie okazujemu szacunku - ale to nie szacunku dla niego się wyzbyła, wyzbyła się strachu przed nim.Coraz bliższy był czas, kiedy zimne wiatry i obfite opady śniegu zmuszą klan do schronieniasię na powrót w jaskini.Ayla z prawdziwą przykrością patrzyła, jak liście zaczynają zmieniaćkolory, chociaż wspaniałości jesieni zawsze ją urzekały, a bogate zbiory owoców i orzechówsprawiały, że o tej porze roku kobiety miały pełne ręce roboty.Ayla miała teraz niewiele czasu, bywspinać się do swego ustronia, ale czas upłynął tak szybko, że zdała sobie z tego sprawę dopieropod koniec jesieni.Tempo życia osłabło.Któregoś dnia dziewczyna przytroczyła do pleców koszyk, wzięłamotykę i jeszcze raz wspięła się na ukrytą polanę, zamierzając nazrywać orzechów leszczynowych.Gdy przybyła na polanę, zrzuciła koszyk z pleców i weszła do jaskini po procę.Miejsce swoichzabaw wyposażyła w kilka sprzętów, które sama zrobiła, i w starą skórę służącą za posłanie.Naułożonym na dwóch skałach kawałku drewna stały zrobione ze skorup naczynia, leżał krzemiennynóż oraz kilka skalnych odłamków, którymi rozłupywała orzechy.Wzięła wykonany z brzozowejkory kubek.Następnie sięgnęła do wiklinowego koszyka, w którym trzymała procę.Napiwszy sięwody ze zródła, pobiegła wzdłuż potoku, szukając kamyków.Wykonała kilka próbnych rzutów.Vorn nie trafia tak często jak ja, pomyślała zadowolona, żeciskane przez nią kamienie lądowały tam, gdzie zamierzyła.Zabawa zmęczyła ją po pewnymczasie, więc odłożyła procę i tych parę kamieni, które jej jeszcze zostały, po czym wzięła się dozbierania orzeszków rozrzuconych na ziemi pod gęstymi, starymi krzewami.Zamyśliła się, jakie tożycie jest cudowne.Uba stale rosła i dobrze się rozwijała, no i wyglądało na to, że z Izą jest dużolepiej.Uporczywe bóle i dolegliwości dokuczały Crebowi znacznie mniej, gdy lato było cieple, aona bardzo sobie upodobała te wolne spacery z nim nad strumieniem.Zabawa z procą była grą,którą uwielbiała i w której zdobyła już dużą wprawę.Trafianie do celów, które obrała - pal, skałyczy gałęzie - stało się niemal zbyt łatwe, lecz nadal podniecała ją zabawa zakazaną bronią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]