[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ton jego zdradzał silne wzburzenie. Niewspomniałem o tym dając panu kartkę, bo sądziłem, żekażdy spostrzeże to bez trudu. Rozumiem.A jak to pan wytłumaczy? Wydawało mi się to proste odparł Garrett.Myślałem, że właścicielka kartki nagle przypomniała so-bie o mięsie i łoju i wówczas je dopisała. A chwiejność liter? zapytał Anthony. Widać jągołym okiem, ale znacznie lepiej pod szkłem powięk-szającym.Garrett utkwił w nim wzrok. Pisane na chropowatej powierzchni.Może naścianie.Albo na czymś innym, co nie było gładkie. Powiedzmy na torebce?Garrett roześmiał się sucho. Nie.Myślałem już o tym, wie pan! To nie była to-rebka.Bo gdyby miała torebkę, nie wsadziłaby listy wrękawiczkę. A więc może odpowiedział łagodnie Anthony pisała to na czyjejś torebce.I bymoże w poruszającym się pojezdzie.Gdyby panprzyjrzał się uważniej, spostrzegłby pan, że m w Lamb i b tuż przed St są chwiejne.Teraz Garrett, pochylony nad kartką, patrzył przezszkło powiększające. To możliwe przyznał niechętnie.Wyprostował sięi obrócił do gospodarza. Ale to niczego nie zmienia.Oznacza tylko, że mogła napisate słowa w pociągu, autobusie czy samochodzie. I w niedzielę? zagadnął skromnie Anthony. Ja nie. zaczął Garrett, lecz się powstrzymał.Prawą ręką potarł w zadumie tył głowy. Czy powie mipan wreszcie, do czego pan zmierza? wybuchnął nie-spodziewanie.Anthony uśmiechnął się. Bardzo mi przykro.Lubię bytajemniczy i odsłaniawszystko w ostatnim rozdziale.A teraz powtórzmysobie po kolei.Po pierwsze, kobieta wsunęła kartkę dorękawiczki w niedzielę.Po wtóre, dwie ostatnie pozycjena liście to jedyne sprawunki, jakich nie da się załatwiw niedzielę.Po trzecie, nie mówiła z cudzoziemskimakcentem, a zatem wie, co można kupiw niedzielę.Po czwarte, dopisała dwie ostatniepozycje do tej niedzielnej listy sprawunków wporuszającym się środku lokomocji, musiała więcprzyciskapapier do chropowatej powierzchni, a ponieważ wkolei podziemnej czy w autobusie nic chropowatego niema, była to najprawdopodobniej zewnętrzna stronadamskiej torebki.Po piąte, sama nie miała torebki, boinaczej nie wetknęłaby listy w rękawiczkę.Niech pan zsumuje te pięć punktów, a zgodzi się panchyba, że dwa ostatnie zapisy nie odnoszą się do jagnię-cia ani funta łoju.Zaświtało mi więc, że dwie ostatnie li-nijki nie są tym, czym się wydają, gdyby zaś tym były,byłoby to rzeczą ogromnie dziwną.Bo udziec jagnięcy niepasuje do tego rodzaju zapasów, jak pół funta solonegomasła i mała ilość marynowanych cebulek.Niepra-wdopodobne jest też, by taką spiżarnię zaopatrywano ró-wnocześnie w kiełbaski i jagnię.Garrett znów przyjrzał się kartce.Kiedy przemówił, wgłosie jego zadzwięczało podniecenie. Ale czymże są te dwie ostatnie pozycje? zapytał. Proszę pomyśle odpowiedział Anthony. Nasza kobieta, która a)nie ma ze sobą torby, b) nie kupuje chyba udzcówjagnięcych i c) nie próbowałaby kupijagnięcia w niedzielę, jedzie autobusem do NottingHill i po drodze notuje coś u dołu listy ze sprawunkami,podkładając pod nią czyjąś torebkę.Skoro jednak niemogą to byzakupy, dlaczego pisze w autobusie? Bo jest to coś, oczym nagle pomyślała i co chce zapamięta, coś, na co zwrócono jej uwagę właśnie w autobusie.Teraz, świadomy tego całego grochu z kapustą, niech siępan zastanowi nad samymi słowami: L Lamb i 1 LbSt. Rozpatrując je w połączeniu z listą sprawunków,sądziliśmy, że oznaczają udziec jagnięcy i funt łoju.Jaosobiście utrzymuję, że naprawdę znaczą one: pannaalbo pani Lucy czy Letitia, czy Lettice, czy Lulu, czy Lola,czy też jakieś inne imię na L , Lamb, zamieszkała podnumerem pierwszym na Lb Street. Wielki Boże! powiedział Garrett. Widzi pan, że wszystko to gra.Autobus, torebka iLamb.Jeśli pisze się coś na jedynym kawałku papieru,jaki się ma przy sobie, w jadącym autobusie, i położykartkę na torebce, którą trzeba było pożyczy, chyba w siedemdziesięciu pięciu wypadkach na stozapisuje się adres kogoś spotkanego w tymże autobusie.A kogóż takiego? Może to byznajoma z autobusu, ale kto wykupił bilet za dwapensy, nie podróżuje dostatecznie długo, by dojść doetapu wymiany adresów.A zatem bardziejprawdopodobne, że jest to adres przyjaciółki z dawnychczasów, osoby tej samej płci, właśnie w tym dniu spotka-nej. Boże powtórzył Garrett. To wspaniałe.Nie manajmniejszego znaczenia, czy była to nagła znajomość za-warta między kobietami, czy poznany mężczyzna, czyprzyjaciel obojętnej płci! Mogła to byi hermafrodyta! Ktokolwiek by to był, zdoła nam cośpowiedzie.Jeśli my. Niech pan tak nie galopuje powiedział Anthony zuśmiechem. Jaką ulicę można, pana zdaniem, oznaczy Lb ?Garrett zastanowił się. Tego nie wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]