[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Większość, jak Freize, obstawiała kubek w środku.Dziewczyna uniosła go i wszyscy zobaczyli, że kulki pod nim niema.Kuglarka zgarnęła monety, które hazardziści położyli na płycieprzed pustym kubkiem, i schowała je do kieszeni fartucha,następnie uniosła kubek z lewej, by w końcu odkryć szklaną kulkępod tym z prawej.Nikt go nie obstawiał.Dziewczyna wygładziładłonią piasek, z wesołym uśmiechem zachęcając wszystkich, byponownie spróbowali szczęścia, po czym włożyła kulkę pod kubekz lewej strony i zaczęła powtarzać swoją sztuczkę.Tym razem Iszrak nie śledziła wzrokiem kubków, leczzwróciła uwagę na starszego mężczyznę, który krążył międzygapiami.Wyglądał, jakby też chciał postawić pieniądze.Spojrzeniemiał pogodne i żywe, kapelusz naciągnięty na oczy, uśmiechprzyjemny.Ale patrzył na tłum, a nie na szybko poruszające siędłonie dziewczyny. To jej wspólnik szepnęła do Freize a. Kto? nie zrozumiał zapatrzony Freize. Ten mężczyzna.Może odwracać uwagę gapiów w chwili,gdy dziewczyna zamienia kubki.Ale ona jest na to za dobra.Niepotrzebuje pomocy, żeby zwieść hazardzistów, więc jej partnermusi tylko obserwować tłum i być gotów, w razie gdyby wynikłyjakieś kłopoty.Na pewno po skończonej grze zabierze pieniądze iodprowadzi dziewczynę do domu.Freize ledwie rzucił na niego okiem, tak był pochłoniętyruchem kubków. Tym razem jestem pewien.Wiem, gdzie znajduje się kulka.Iszrak parsknęła śmiechem i trzepnęła go w głowę. Stracisz pieniądze ostrzegła. Ta dziewczyna jest bardzodobra.Ma niezwykle zwinne ręce i świetnie nad sobą panuje.Wygląda na najspokojniejszą, kiedy jej ręce poruszają sięnajszybciej.I uśmiecha się jak niewinne dziecko. Freize odtrącił jej dłoń, przekonany o swojejspostrzegawczości.Położył drugie piccoli przed kubkiem po lewejstronie.Dziewczyna w brązowej szacie nagrodziła go promiennymspojrzeniem.Uniosła kubki.Kulka znajdowała się pod tym zprawej strony. A niech mnie& zaczął osłupiały Freize.Czarne oczy Iszrak uśmiechnęły się do niego zza welonu. Ile masz pieniędzy? Bo jeśli jesteś tak głupi, że będzieszdalej obstawiał, stracisz wszystkie. Na pewno się nie pomyliłem! zawołał Freize. Z całąpewnością! To jakieś czary!Dziewczyna mrugnęła do niego. To sprytna gra, a ty jesteś sprytną osobą powiedział.Czy czasem przegrywasz? Oczywiście odrzekła z lekkim paryskim akcentem. Alena ogół wygrywam.Gra jest prosta, dobra dla zabicia czasu izarobienia paru groszy. Więcej niż paru zauważyła Iszrak, spoglądając na stosiksrebrnych monet, który dziewczyna zgarnęła do kieszeni. Chcesz znowu spróbować szczęścia? zachęciła Freize akuglarka. Chcę odparł. Ale nie postawię mojej szczęśliwejmonety.Ostrożnie wyjął monetę z kieszeni na piersiach, pocałował jąi znowu schował.Dziewczyna roześmiała się, a jej brązowe oczyrozbłysły. Mam nadzieję, że tym razem ci pomoże powiedziała.Bo dotąd nie zdziałała cudów. Tak będzie oznajmił Freize. I teraz nie oderwę od ciebieoczu!Dziewczyna uśmiechnęła się i pokazała mu trzy puste kubki.Freize przykucnął, żeby znalezć się na równym poziomie z nią, iskinął głową, gdy kulka trafiła pod środkowy kubek.Nie odrywałwzroku od rąk dziewczyny, która przesunęła kubek na prawo,potem na lewo, znów zamieniła go miejscami z innym kubkiem, apotem wróciła nim na lewo.Kubki z zawrotną szybkością śmigaływ jedną i w drugą stronę, aż wreszcie znieruchomiały. Który? spytała wyzywająco dziewczyna.Freize wytrząsnął z sakiewki wszystkie drobne monety ipołożył je przed kubkiem po lewej stronie.Wszyscy gapie, którzytakże śledzili ruch kubków, poszli w jego ślady.Dziewczyna z cichym śmiechem uniosła kubek po lewejstronie.Był pusty.Uniosła środkowy, pod którym ukazała sięlśniąca kulka.Freize roześmiał się i pokręcił głową. To dobra gra, a ty mnie przechytrzyłaś przyznał. To oszustka! rozległ się ostry głos za jego plecami.Wydałem tu prawie całego srebrnego lira i przyglądałem się przezpół godziny, a nadal nie rozumiem, jak ona to robi. Dlatego ta gra jest taka dobra wyjaśnił Freize zuśmiechem. Gdybyś ją przejrzał, nadawałaby się tylko dla dzieci.Ale ta nadobna dzieweczka ma nadzwyczaj zwinne rączki.Niemogłem za nią nadążyć, a gapiłem się z tak bliska, że prawietrącała mnie w nos. To oszustwo, a ją należy wyrzucić z miasta warknąłnieprzyjaznie mężczyzna.W karnawałowym błękitnym kostiumie iw czapce z dzwoneczkiem na czubku wyglądał jak naburmuszonybłazen. A ty też pewnie należysz do tej bandy. Do bandy? powtórzył Freize. Jakiej niby bandy? Bandy, która pozbawia zacnych mieszczan ich ciężkozarobionych pieniędzy.Freize przeniósł spojrzenie z mężczyzny na jego towarzyszy. Może lepiej odprowadzcie go do domu zaproponowałłagodnie. Nikt nie lubi ludzi, którzy nie potrafią przegrywać. Doniosę na nią doży! wrzasnął mężczyzna.Dzwoneczekbrzęczał przy każdym ruchu jego głowy. Mam w pałacuprzyjaciół! Znam kilka osób z Rady Czterdziestu! Napiszę donos iwrzucę go do skrzynki jak każdy dobry obywatel.To miastoistnieje dzięki uczciwości! W Wenecji nie lubimy oszustów!Freize wstał i zaprezentował się w całej okazałości, wysoki ibarczysty.Iszrak zauważyła, że dziewczyna szybko schowałapieniądze do sakiewki, którą ukryła pod szatą, po czym wymieniłaspojrzenia ze swoim towarzyszem.Ten stanął między nią aoburzonym hazardzistą.Jak na kogoś pracującego na ulicydziewczyna dziwnie wystraszyła się tak niewielkiego kłopotu.Iszrak spodziewałaby się raczej, że ktoś taki jest przyzwyczajonydo awantur
[ Pobierz całość w formacie PDF ]