[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem jednak doszedł do głosucechujący ją zwykle zdrowy rozsądek.Niemożliwe, musiała to sobie wyobrazić.- 66 -SRJames Elliott zajął miejsce opuszczone przez siostrę i nalał sobie następnykieliszek porto.Każdy inny mężczyzna straciłby przytomność po tej ilościalkoholu, jaką w siebie wlał, ale on najwyrazniej był do tego przyzwyczajony.Mówił tylko nieco niewyraznie, ale to wszystko.Ross niby prowadził rozmowę z pułkownikiem, ale w rzeczywistości nieprzestawał głowić się nad tajemnicą panny Elliott, jej brata i wszystkimidziwnymi informacjami o tej rodzinie.BoFraser, oczywiście, wywiązał się z obietnicy.Ross wiedział już, żeCassandra Elliott była córką ojca tyrana i matki wariatki.Nie.To nie tak.Jej matka została zamknięta przez męża w przytułku dlaobłąkanych i tam zmarła, ale Fraser nie zdołał ustalić, czy kobieta rzeczywiściebyła szalona.Bedlam niejednokrotnie pełniło rolę więzienia dla jednostektrudnych we współżyciu, aroganckich lub po prostu niewygodnych.Ross prosił Frasera o ustalenie prawdy i wierzył, że ordynans wkrótceprzedstawi mu pewne, sprawdzone informacje.To, czego dowiedział się obracie Cassandry, w pełni potwierdziło własne obserwacje Rossa.Ten zły do szpiku kości człowiek był pijakiem i hazardzistą, a takżestałym bywalcem wszystkich okolicznych domów publicznych.Podobno maczałrównież palce w przemycie.Biorąc pod uwagę wysokość jego długów - co doktórych Fraser również zdał mu dokładną relację - Elliott musiał być wyjątkowonieudolnym szmuglerem.Panna Elliott zdawała się przeciwieństwem brata.Nienaganne manieryzawdzięczała wieloletniej nauce w szykownym seminarium dla młodych panienw Edynburgu.Szkoła uchroniła ją również przed wpływem nikczemnego ojca ibrata.Podobno była wykształcona i oczytana; od wielu lat prowadziłagospodarstwo w Langrigg.Według Frasera, wśród ziemiaństwa z Dumfriesmiała opinię odludka i samotnicy.Rzadko widywano ją w mieście, nikogo nieodwiedzała.Co więcej, damy, które przybywały do Langrigg House z wizytą,nie były mile widziane.Panna Elliott idealnie spełniała obowiązki gospodyni,- 67 -SRale jej brat, zawsze obecny podczas rozmowy, przyprawiał damy o skrępowanie.Fraser twierdził, że nikt nie odwiedził tego domu ponownie.Doprawdy, dziwna rodzina.Ciekawość Rossa wzrosła.Zamierzał nakłonić pannę Elliott, by poszła z nim na spacer, i spróbowaćuzyskać odpowiedzi na przynajmniej niektóre ze swych pytań.Zresztą nie tylko ciekawość popychała Rossa do tej rozmowy.%7łal mubyło dziewczyny.Pragnął w miarę możności jej pomóc.Każdy dżentelmenodczuwałby współczucie w stosunku do kobiety, której życie było nie dozniesienia.To wszystko.Nic więcej.Tylko współczucie.Cassie siedziała samotnie przy kominku i rozważała wszystkie za iprzeciw.Pułkownik, kapitan.Pułkownik, kapitan.Nie mogła zdecydować,któremu z nich się zwierzyć.Pułkownik był starszy, miał do niej ojcowski stosunek.Mogła zaapelowaćdo jego opiekuńczości.Z drugiej jednak strony musiała się również liczyć zojcowską obawą o jej bezpieczeństwo.Bo przecież porywała się na prawdziweszaleństwo.Kapitan był młodszy.Nagle Cassie uświadomiła sobie, że właściwie niewie o nim nic więcej.Pułkownik ręczył za niego - to przemawiało na korzyśćRossa - ale przecież mógł być hazardzistą i pijakiem jak James.Komu zaufać? Za i przeciw.Za i przeciw.Chyba najlepiej zostawićrozstrzygnięcie przypadkowi.Jeśli nadarzy się sposobność porozmawiania z którymkolwiek z nich naosobności, powinna ją wykorzystać.Już jutro będzie musiała wrócić do swego więzienia w Langrigg House.- 68 -SRRozdział siódmy- Ma pani ochotę na przechadzkę po ogrodzie, panno Elliott? Jeśli tak, topoślę służącą po pani szal.Cassie wstała z uśmiechem.- Jestem gotowa, sir.- I wskazała mu ręką śliczny szal z Norwich,przewieszony niedbale przez oparcie fotela przy kominku.- Podziwiałam ogródz okna swojej sypialni i zastanawiałam się, jak cudownie będzie wyglądał ozmierzchu.Pułkownik rozpromienił się i starannie otulił szalem ramiona dziewczyny.- Mogę do was dołączyć, sir?- Oczywiście, Graham.I pan również, Elliott, jeśli ma pan ochotę.James potrząsnął głową i mruknął coś o braku zainteresowania ogrodem.Gdy tylko niewielka grupka ruszyła w stronę drzwi prowadzących do ogrodu,wyciągnął się w fotelu i sięgnął po kieliszek.Cassie żałowała, że pułkownik był tak szczodrym gospodarzem.Zanimwrócą, brat będzie już kompletnie pijany.Postanowiła, że schroni sięnatychmiast w swoim pokoju.Jeśli James stanie się agresywny, jak zwykle poalkoholu, wołała nie być tego świadkiem.Aż za często stawała się obiektemjego ataków lub okrutnych żartów.Nie mogła znieść myśli, że zostałaby upoko-rzona w obecności pułkownika.Lub kapitana Grahama.Zcieżki w ogrodzie były zbyt wąskie, by trzy osoby mogły iść oboksiebie.Pułkownik Anstruther szedł przodem, prowadząc Cassie pod ramię.Kapitan Graham podążał za nimi o dwa kroki z tyłu, na tyle blisko, by móc braćudział w rozmowie.Cassie z trudem opanowała rozczarowanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]