[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopierowtedy opuściła swój mały namiot i podeszła do ogniska.Nielubiła zostawiać dzieci samych w ciemności.Zawsze się bała, żemogą się pojawić dzikie psy, chociaż rozsądek podpowiadał, żeone obawiają się ognia.Wierzyła w to, a jednak czegoś się lękała,a dingo były przynajmniej żywymi istotami.Rzeczywiście mogłybudzić strach.Ale większość tych obaw nie miała oparcia wrzeczywistości.Jakieś cienie.Coś nienazwanego.35Tego wieczora ciemność ją niepokoiła.Jakby kryły się w niejczyjeś czujne oczy, niczym mroczne gwiazdy, które jeszcze niezaczęły świecić, albo może już pogasły tak, że ich nie widać.Może to sen z poprzedniej nocy.Albo coś, co nie było snem.Nie wierzyła, że ten mężczyzna tó Seamus.Spotkała po prostukogoś podobnego.Naprawdę nie wierzyła, że to Seamus.Bardziej prawdopodobne wydawało się, że to tamten.Rozbójnik z buszu, który wolał trzymać się w cieniu, który kazałsobie zrobić bransoletkę z jej włosów i który skradł jej pocałunek.Oraz ten obcy, który zjawił się tu nocą, by spać u jej boku.Człowiek o twarzy Seamusa, który jednak nim nie jest.Toniemożliwe, by mógł nim być.Seamus nie żyje.Ona samazajmowała się jego martwym ciałem, przygotowywała go dogrobu.I zasadziła na tym grobie jego irlandzkie lilie, którezraszała własnymi łzami.Seamus nie żyje.W tej sprawie nie może być wątpliwości.Alerozbójnik z buszu był jak najbardziej żywy i nocny gość też byłżywy.Nie chciała uwierzyć w nic innego.Poza tym ciemnośćwokół obozu zawiera w sobie ciszę, która Rozę przeraża.Bo niewidzi, czy coś tam jest.Może on również tej nocy się czai?Może przygląda się Rozie.Może postanowił dziś też jąodwiedzić.Roza skuliła się, choć nadal było ciepło.Dołożyła drew doognia i patrzyła na strzelające w górę snopy iskier, kiedypłomienie pożerały łapczywie wszystko, co im dała.36Matt powinien już dawno spać.Jeremy jednak myślał o czymśinnym.Roza nie mogła się położyć, dopóki z nim nieporozmawia, ale nie była pewna, czy zrobić to tak, by innisłyszeli, co mówi.Nie wiedziała, czy nie zrozumieją jej zle.Alemoże właśnie zle zrozumieją, jeśli odciągnie Jeremy'ego na bok.Poza tym nie wie nic o nocnym gościu.Nie wie jak wygląda,jedynie to przeczuwała.- To kobieta, jakiej pragnie moje serce - powiedział Nick,kiedy w końcu mężczyzni zabrali pochodnie i ruszyli w stronęogniska oraz wspólnoty.Miało to zabrzmieć jak pochwała, ale onnie przywykł do kobiet.Przynajmniej do takich, które cieszą sięwystarczająco dużym szacunkiem, by mówić o nich lady".-Dokładała do ognia.Zagotowała saganek wody.Zawsze dba,żeby jedzenie się nie przypaliło.Wyjdziesz za mnie, Rosie?- Trzeba chyba czegoś więcej, by zostać kandydatką na żonę -odpowiedziała Roza tak samo żartobliwym tonem jak on.Nieprzeszkadzało jej, że Nick jest tak mało finezyjny.Mimowszystko teraz należy do jej rodziny.Do tego kręgu, który onauważa za swoją rodzinę.- Nie aż tak dużo więcej - stwierdził, zdejmując przy ogniskubuty.Roza usłyszała głos Mattiasa, przypominającego jej, że dobraskóra pęka zbyt blisko ognia.Można kompletnie zniszczyćznakomite buty, jeśli chce się je zbyt szybko osuszyć.Usłyszała,że w rzeczywistości te słowa wypowiada jej głos.Mężczyznipatrzyli na nią zaskoczeni, twarz Nicka rozjaśniła się w szerokimuśmiechu.37- Ona martwi się też o moje buty! Wyjdz za mnie, Rosie!Zrobię wszystko, żeby nie brakowało ci pieniędzy!Wszyscy śmiali się razem z nim, a Nick żałował, że musipostawić buty w odpowiedniej odległości od ognia.Roza myślała o Mattiasie.Przeniknął ją chłodny dreszcz,kiedy wydawało jej się, że słyszy jego głos.Otuliła się szczelniejchustką.Na szczęście noce są coraz cieplejsze.Mattias i ona w górach.Było to nieskończenie dawno temu.Roza szła donikąd, tak,jak zawsze w tamtych dniach.Uciekała od innych, ale chyba też iod siebie.W tamtych latach ból nie opuszczał jej nigdy.Uciekałaod tego, kim była, od tego, kim ludzie sądzili, że jest.Od tego,kim chciałaby być.Uciekała od odpowiedzialności, jaką wszyscyskładali na jej barki.%7łycie było brzemieniem, które jąprzygniatało.Mattias i ona w górach.Sami na pustkowiu pod wysokim niebem.Ognisko, któredawało trochę ciepła i jego ramiona, w których mogła się ukryć iznalezć tam odrobinę współczucia.Trochę przyjazni.Najwyrazniej jednak odczuwała współczucie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]